Realizowana konsekwentnie strategia krakowskiej spółki zakłada kierowanie znacznej części sprzedaży dla klientów zagranicznych. Początkowo oferta eksportowa dedykowana była dla operatorów telekomunikacyjnych. Obecnie na tej liście są również firmy produkcyjne i handlowe. W Polsce dochodzi do tego również administracja publiczna czy sektor finansowy.

– Krajowy rynek jest zbyt mały dla naszej spółki, którą od początku budowałem z myślą, że stanie się jednym z wiodących producentów oprogramowania w Europie – konsekwentnie powtarza Janusz Filipiak, założyciel, prezes i główny akcjonariusz Comarchu. Od kilku lat eksport stanowił ok. 20 proc. rocznych przychodów grupy. Wskaźnik ten od roku szybko rośnie dzięki przejęciu niemieckiego SoftM. Firma jest jednym z większych producentów oprogramowania klasy ERP za Odrą (dla średniej wielkości firm). 80-proc. pakiet akcji spółki (jest notowana na giełdzie we Frankfurcie) kosztował ComArch ok. 80 mln zł. Transakcja została sfinalizowana na przełomie 2008 i 2009 r.

Niestety, kondycja SoftM okazała się nieco gorsza, niż tego oczekiwano, co wymusiło przeprowadzenie głębokiej i kosztownej restrukturyzacji. Jej koszty kładą się cieniem na bieżących wynikach grupy. Jednak już w przyszłym roku SoftM ma być rentowny.

Polska firma nie ukrywa, że chce wykorzystać nabytek do szerszego zaistnienia na rynkach zachodniej Europy. SoftM to znana marka z olbrzymią bazą klientów. ComArch liczy, że pomoże mu to w sprzedawaniu własnych rozwiązań informatycznych.

Polska spółka nie zaniedbuje również rodzimego podwórka. Dysponując olbrzymi zasobami gotówki (sprzedając Interię zainkasowała prawie 200 mln zł) inwestuje ją w innowacyjne przedsięwzięcia technologiczne. Na razie projekty (tzw. start-up) nie przynoszą jeszcze dochodów, a jedynie generują spore koszty. Prezes Filipiak wierzy jednak, że przynajmniej niektóre z nich, mogą okazać się sukcesem na miarę Interii. —dwol