– Z niepokojem obserwuję to, co się dzieje wokół paktu pomocy dla Grecji. To przedsmak negocjacji w 2011 r., gdy będziemy decydować o perspektywie finansowej na lata 2014 – 2020 – mówi „Rz” Janusz Lewandowski, unijny komisarz ds. budżetu.
Polska jest największym beneficjentem unijnych funduszy pomocowych w budżecie 2007 – 2013. Jednak kryzys gospodarczy i konieczność wyłożenia miliardów euro na ratowanie przed bankructwem Grecji – a być może także innych krajów strefy euro – znacznie utrudni negocjowanie budżetu na lata 2014 – 2020.
Według Lewandowskiego obcinanie funduszy strukturalnych byłoby bezcelowe, bo działają one antykryzysowo, czego najlepszym przykładem jest właśnie Polska. Ale taka logika może nie przemówić do wyborców w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii czy Szwecji. – Oby nie doszło do reakcji łańcuchowej, której apogeum przypadłoby właśnie na 2011 r. – podkreśla Lewandowski.
Ale eksperci nie mają wątpliwości: grecki kryzys wpłynie negatywnie na przyszły budżet UE. – Jeśli ktoś miał złudzenia, że można mówić o zwiększaniu wydatków w Unii, teraz może o tym definitywnie zapomnieć – mówi „Rz” Fabian Zulleg, ekspert European Police Centre w Brukseli.
Według Zullega trudno będzie dokonać znaczących cięć, bo niektóre projekty są wieloletnie. Niemcy, które wpłacają najwięcej do unijnej kasy, mogą jednak stawiać warunki i domagać się np. reformy polityki spójności lub poluzowania zasad pomocy państwa dla firm. Dzięki temu będą mogły z własnego budżetu dotować swoje przedsiębiorstwa, które – jak twierdzą – są coraz mniej konkurencyjne z powodu zasilania biedniejszych państw unijnymi funduszami.