Mylące podobieństwo ofert brokerów

Od dłuższego czasu oferty biur maklerskich są łudząco podobne. Nie oznacza to jednak, że inwestor nie powinien przestudiować taryfy opłat, zanim podejmie decyzję, gdzie założyć rachunek. Szczególną uwagę warto zwrócić na mniej oczywiste pozycje z cenników

Aktualizacja: 05.05.2010 11:10 Publikacja: 05.05.2010 02:57

Mylące podobieństwo ofert brokerów

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

0,39 proc. – tyle wynosi standardowa prowizja za zlecenie kupna lub sprzedaży akcji przekazane za pomocą Internetu w większości biur. Teoretycznie więc inwestor, który planuje kilka transakcji rocznie, może uznać, że wybór konkretnej oferty nie ma wielkiego znaczenia. Nic bardziej mylącego!

Odkąd inwestowanie bez wychodzenia z domu stało się standardem na rynku, taryfy brokerów upodobniły się do siebie. Jeszcze kilka lat temu ważne były bezpośredni kontakt z maklerem i bliskość placówki. Obecnie wiele biur oferuje założenie rachunku drogą korespondencyjną (dokumenty najpierw generuje się na stronie, a potem podpisuje, przekazując je do biura przez kuriera). Dla wielu inwestorów przestało mieć znaczenie, czy w placówkach są kolejki albo czy pracownicy obsługujący klientów mają dostateczną wiedzę o rynku.

Ważna jest za to liczba przeprowadzonych ofert na rynku pierwotnym (im bardziej aktywne biuro, tym większa szansa, by zapisać się na akcje i zarobić na ciekawym debiucie). Liczy się też przyjazność interfejsu i niezawodność połączenia.

[srodtytul]Minimalne prowizje i koszty przelewów[/srodtytul]

Nie oznacza to jednak, że kosztami obsługi rachunku internetowego można się nie przejmować. Wartość prowizji wyniesie dokładnie 0,39 proc. tylko wtedy, gdy zlecenie ma sporą wartość. Nie można zapominać o minimalnych stawkach, które odstraszają od handlu niewielkimi pakietami akcji. I tak w DM AmerBrokers minimalna wartość prowizji to tylko 2 zł, ale już w CDM Pekao – 8 zł.

Inwestorzy powinni pamiętać, że tam, gdzie rachunek nic nie kosztuje (np. eMakler, internetowe ramię DI BRE Banku), ograniczony jest często także dostęp do analiz i innych możliwości inwestowania (chociażby na rynku terminowym). Bardziej aktywni gracze decydują się zatem na konto z opłatami (zwykle około 40 – 60 zł), ale dzięki temu otrzymują rekomendacje biur i często dostęp do arkusza zleceń. Zwykle tam, gdzie minimalne prowizje za pojedyncze transakcje są niskie, opłata za prowadzenie rachunku jest wyższa (w AmerBrokers nawet 120 zł). Inwestor powinien więc oszacować, który wariant bardziej mu się opłaca.

Ważną pozycją w taryfie, o której inwestorzy często zapominają, są koszty przelewów na rachunek w innym banku. Muszą o tym pamiętać zwłaszcza ci gracze, którzy konto bankowe i rachunek inwestycyjny mają w instytucjach z różnych grup kapitałowych. Za taki przelew płaci się zwykle 3 – 5 zł. Tańsze rozwiązanie proponują często pozabankowe biura (ich klienci zmuszeni są przelewać środki do innego banku). Np. Trigon DM pobiera 1,5 zł, Beskidzki Dom Maklerski potrąca 1,95 zł, natomiast X-Trade Brokers deklaruje brak opłat. Z bankowych biur brakiem opłat wyróżnia się Alior. W niektórych przypadkach inwestor powinien dopytać się o szczegóły w placówkach – w ofercie mowa bowiem tylko o opłacie „zgodnej z taryfą banku”.

[srodtytul]Przynajmniej 50 zł za przeniesienie akcji[/srodtytul]

Inwestorzy powinni również mieć na uwadze stawki pobierane przy przeniesieniu papierów na rachunek w innym biurze. Taka operacja może być potrzebna, jeżeli się okaże, że na rynku pojawi się bardziej konkurencyjna oferta. Niestety, prowizje z tego tytułu do małych nie należą. W dodatku są pobierane osobno od walorów każdego z emitentów. Minimalne stawki to zwykle 50 zł. W takiej sytuacji inwestor, któremu w portfelu pozostaną akcje np. pięciu spółek, zapłaci nawet 250 zł za ich przeniesienie niezależnie od wartości portfela. Czasami konkurencja oferuje w ramach promocji „zwrot” tej prowizji – polega on jednak na niepobieraniu opłat u nowego brokera, a nie przekazaniu gotówki.

[srodtytul]Aby zagłosować, trzeba zapłacić za zaświadczenie[/srodtytul]

Inwestorzy powinni pamiętać, że akcje to papiery nie tylko pozwalające zarabiać na giełdzie, ale też dające prawa korporacyjne – m.in. do udziału w walnych zgromadzeniach. Osoby, które kupują walory z myślą o aktywnym włączeniu się w dyskusje o przyszłości spółki, muszą wiedzieć, że uczestnictwo w WZA jest możliwe po okazaniu zaświadczenia od brokera. W tym przypadku opłaty za tzw. świadectwo depozytowe wahają się od 10 zł (DM IDMSA) do nawet 100 zł (X-Trade Brokers). Równie duże są różnice w stawkach za wydruk historii transakcji, za konwersję papierów czy ustanowienie blokady na rachunku. Warto pamiętać, że opłaty są negocjowane. Jeżeli inwestor przewiduje, że z konkretnej usługi będzie korzystał często, powinien się starać o upust już przy zakładaniu rachunku.

Najbardziej ujednolicone wydają się prowizje od zleceń na rynku terminowym. Typowa opłata za obrót najpopularniejszymi kontraktami na WIG20 to 9 zł (zlecenie internetowe) i 12 zł (składane przez telefon). Warto jednak poszukać biur, które oferują niższe stawki (nawet 7 zł przy większej skali handlu) oraz takich, które najszybciej zwracają prowizję w ramach tzw. day-tradingu (zlecenie kupna i sprzedaży jednego waloru w tym samym dniu).

Negocjując prowizje, pamiętajmy, że nawet najbardziej proklienckie biuro nie zejdzie znacznie poniżej stawek, które samo płaci giełdzie i Krajowemu Depozytowi Papierów Wartościowych.

[ramka][b]0,39 proc.[/b] to podstawowa prowizja za kupno lub sprzedaż akcji przez Internet; realna stawka może być wyższa, bo biura stosują też stawki minimalne

[b]9 zł[/b] płaci się zwykle za internetowe zlecenie kupna lub sprzedaży kontraktu na indeks WIG20; na niższe stawki można liczyć tylko przy dużych zleceniach

[b]40 - 60 zł[/b] to typowa roczna opłata za prowadzenie rachunku maklerskiego; biura, które jej nie pobierają, zwykle oferują tylko podstawowe usługi[/ramka]

[ramka][b]Brak prowizji za prowadzenie rachunku nie zawsze kluczowy[/b]

W trakcie dużych ofert prywatyzacyjnych (ostatnio – PZU) inwestorzy kuszeni są perspektywą braku opłat za prowadzenie rachunku maklerskiego. Tego typu hasła są często wykorzystywanym motywem w reklamach. Warto jednak pamiętać, że to niejedyny parametr, który inwestorzy powinni brać pod uwagę przy wyborze brokera. Opłaty – nawet jeżeli są – rzadko przekraczają 50 zł. W promocji dostajemy zwykle zwolnienie z ich płacenia przez rok. Aktywny gracz na giełdzie powinien raczej kierować się poziomem minimalnych stawek za zlecenie (tu różnice są spore – od 2,1 zł do nawet 10 zł, niezależnie od wartości transakcji). Osoba, która przewiduje, że nie zawsze będzie miała dostęp do komputera i zdarzy jej się składać zlecenia przez telefon, musi sprawdzić, czy biuro nie pobierze za to zbyt wysokiej opłaty. Ważną przesłanką przy wyborze oferty jest także bezpośredni dostęp do arkusza notowań GPW (dzięki niemu widzimy strukturę zleceń kierowanych na giełdę), a także udostępnienie przez dom maklerski narzędzi analitycznych.[/ramka]

[ramka][b]Jak najkorzystniej wybrać rachunek inwestycyjny? Jakie opłaty i prowizje pobierają poszczególne domy maklerskie? Czytaj jutro w "Moich Pieniądzach" oraz [link=http://www.rp.pl/temat/7.html]w serwisie Pieniądze[/link][/b][/ramka]

0,39 proc. – tyle wynosi standardowa prowizja za zlecenie kupna lub sprzedaży akcji przekazane za pomocą Internetu w większości biur. Teoretycznie więc inwestor, który planuje kilka transakcji rocznie, może uznać, że wybór konkretnej oferty nie ma wielkiego znaczenia. Nic bardziej mylącego!

Odkąd inwestowanie bez wychodzenia z domu stało się standardem na rynku, taryfy brokerów upodobniły się do siebie. Jeszcze kilka lat temu ważne były bezpośredni kontakt z maklerem i bliskość placówki. Obecnie wiele biur oferuje założenie rachunku drogą korespondencyjną (dokumenty najpierw generuje się na stronie, a potem podpisuje, przekazując je do biura przez kuriera). Dla wielu inwestorów przestało mieć znaczenie, czy w placówkach są kolejki albo czy pracownicy obsługujący klientów mają dostateczną wiedzę o rynku.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy