Klaus Schwab – twórca i animator światowych spotkań w Davos – powiedział kiedyś, że obserwujemy właśnie proces przechodzenia od świata, w którym duzi zjadają małych, do świata, w którym szybcy zjadają wolnych. Czas staje się elementem kluczowym wszędzie tam, gdzie liczy się pieniądze. Czas, w jakim jesteśmy w stanie podjąć określoną działalność, w jakim nasza inwestycja może się zwrócić oraz czas, w jakim możemy tę działalność zlikwidować albo przenieść.
Ostatnie dwa lata i zderzenie z pierwszym poważnym kryzysem gospodarki globalnej sprawiły, że liczy się też, bardziej niż kiedykolwiek, stabilność i pewność warunków inwestowania. Pokazują to dość dobrze nowe wyniki badań firmy doradczej AT Kaerney, odnoszące się do zaufania potencjalnych inwestorów w odniesieniu do poszczególnych krajów.
W porównaniu z indeksem z roku 2007, kiedy to przeprowadzano ostatnie badania w tym zakresie, Polska awansowała na szóste miejsce, wyprzedzając dość znacznie Czechy (spośród naszych najbliższych sąsiadów) i ustępując jedynie Chinom, USA, Indiom, Brazylii i Niemcom. Czy to powód do radości? Z pewnością, szczególnie że w poprzednim badaniu zajęliśmy 22. pozycję.
Można oczywiście kwestionować wartość takich indeksów. Prawdą jest bowiem, że opierają się one w głównej mierze na percepcji – w tym przypadku percepcji osób zarządzających koncernami odpowiadającymi za 75 proc. światowych inwestycji, wybranych z listy Global 1000.
Indeksy bazujące na percepcji są niezmiernie czułe na aktualne wydarzenia polityczno-gospodarcze zachodzące w danym kraju. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że badania w 2007 roku dokonywane były na przełomie lipca i sierpnia – a więc przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, to chyba nikogo nie zdziwi fakt, że indeks 2007 był dla nas dużo bardziej surowy niż ten z 2005 roku, w którym nasz kraj lokował się w pierwszej dziesiątce. Wspominają o tym sami autorzy raportu, stwierdzając ,że spadek ten można było przypisać dość burzliwemu okresowi lat 2006 – 2007, kiedy to wielu potencjalnych inwestorów zgłaszało obawy co do przyszłości reform ekonomicznych w Polsce. Prawdziwa huśtawka nastrojów.