O tym, że wpływ kryzysu był przejściowy i ograniczony, przekonuje analiza zysków. Łączny zarobek operacyjny firm (czyli dotyczący podstawowej działalności z pominięciem operacji finansowych) urósł o 7 proc. Jak na czarne scenariusze, którymi część ekonomistów straszyła na początku 2009 r., cały rok zamknął się więc nie najgorszymi rezultatami.
Jeszcze lepsze, wręcz zaskakująco dobre, są osiągnięcia przedsiębiorstw, jeśli chodzi o zyski netto (a więc uwzględniające już wszystkie elementy działalności). Te urosły bowiem aż o 26 proc. To zdecydowany przełom w stosunku do 2008 r., kiedy zyski netto stopniały o 30 proc. Pod względem dynamiki firmom udało się za to powtórzyć osiągnięcie z 2007 r. (także wtedy zyski netto podskoczyły o 27 proc.), a więc z ostatniego roku boomu gospodarczego (wówczas jeszcze wzrost PKB sięgał 6,8 proc.).
Tak wysoka dynamika w minionym roku to z pewnością zaskoczenie, tyle tylko że nieco głębsza analiza każe temperować pozytywne oceny. Okazuje się bowiem, że gwałtowny skok zysków netto (przy umiarkowanym wzroście zysków operacyjnych) to więcej niż w połowie zasługa koncernów naftowych. Ogromna skala działalności PKN Orlen i grupy Lotos w połączeniu z wyjątkowo zmiennymi ubiegłorocznymi wynikami (na ich osiągnięciach zaważyły czysto księgowe kwestie związane m.in. z wartością posiadanych zapasów ropy naftowej oraz kredytów walutowych) w tak znacznym stopniu wpłynęły na łączne osiągnięcia firm z Listy 2000, że gdyby je w ogóle pominąć w obliczeniach, to okazałoby się, że sytuacja byłaby bliższa temu, co na temat ubiegłego roku mówi intuicja. Po wykonaniu takiego prostego zabiegu okazuje się, że łączny zysk netto urósł już nie o 26 proc., lecz o 12 proc. Z kolei wzrost zysku operacyjnego zwolnił z 7 proc. do zaledwie 2 proc. (wielkiego wpływu nie widać natomiast w przychodach, które w takim ujęciu powiększyły się o 2 proc.). Te liczby są już znacznie bliższe normie, jaka cechowała ogół firm w minionym roku.
Te komplikacje nie zmieniają jednak ogólnej konkluzji, według której polskie przedsiębiorstwa przetrwały trudne czasy w niezłej kondycji. Pocieszające jest również to, że wszelkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że dobiegający końca bieżący rok powinien podtrzymać korzystne tendencje. W pierwszym półroczu wzrost PKB przekraczał 3 proc., a więc był wyraźnie szybszy niż w 2009 r. (choć o powrocie do czasów boomu ciągle można tylko pomarzyć). Można więc przypuszczać, że przyspieszył również wzrost przychodów spółek, a w ślad za nimi poprawiły się zyski.
[srodtytul]Skutki kryzysu długo odczuwane[/srodtytul]
Taki ogólny obraz niekoniecznie jednak trafnie opisuje poszczególne sektory polskiej gospodarki. Niektóre z nich przez długi czas odczuwały skutki kryzysu. Wśród nich znalazł się np. przemysł metalowy, którego przychody obniżyły się o 29 proc., zysk netto zaś stopniał o połowę. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać o tyle zaskakujące, że rynki surowcowe, w tym rynki metali, generalnie przeżywały w minionym roku dynamiczne ożywienie. O tym, jak trudno było szybko zniwelować wcześniejsze załamanie, świadczy jednak przykład z rynku miedzi, który jest kluczowy dla jednej z największych spółek metalowych – KGHM. Chociaż cena tego surowca rosła niemal nieprzerwanie przez cały 2009 r., to i tak ostatecznie się okazało, że średnio była o jedną czwartą niższa niż w 2008 r. Pocieszające jest to, że trwający rok nie przyniósł kolejnego zwrotu na rynkach niczym w kalejdoskopie, dzięki czemu można oczekiwać pewnej stabilizacji wyników w sektorze.