Kryzys odcisnął piętno, ale mogło być znacznie gorzej

Dzięki temu, że polska gospodarka szybko odbiła się od dna, wpływ kryzysu na kondycję i wyniki firm był ograniczony. Mocny spadek przychodów i zysków dotknął tylko najbardziej wrażliwych przedsiębiorstw. Najbardziej namacalnym skutkiem kryzysu okazał się spadek inwestycji

Aktualizacja: 26.10.2010 21:08 Publikacja: 26.10.2010 21:07

ROE - stopa zwrotu z kapitałów

ROE - stopa zwrotu z kapitałów

Foto: Rzeczpospolita

Tym razem przychodzi nam podsumowywać osiągnięcia firm z Listy 2000 w dość szczególnych okolicznościach. Po raz pierwszy od lat polskim przedsiębiorstwom przyszło w 2009 r. działać w warunkach gwałtownego spowolnienia gospodarczego. Pod wpływem kryzysu finansowego, jaki przyszedł zza oceanu, polski PKB wyhamował do zaledwie 1,7 proc. To musiał być szok dla firm, które w poprzednich latach przyzwyczaiły się do wzrostu rzędu 5 – 7 proc.

Jak firmy z Listy 2000 radziły sobie w tak trudnych okolicznościach? Rzut oka na łączne przychody ze sprzedaży pozwala szybko wyrobić sobie pewien pogląd na temat piętna, jakie odcisnął kryzys. Przychody powiększyły się w 2009 r. o niespełna 1 proc. To wręcz symboliczny postęp, biorąc pod uwagę, że rok wcześniej sprzedaż urosła o 15 proc. Po raz pierwszy od lat przedsiębiorstwa natrafiły na barierę w postaci ograniczonego popytu zarówno ze strony innych firm, jak i konsumentów.

Z drugiej strony trzeba też zdawać sobie sprawę, że przecież mogło być o wiele gorzej. Gdyby nie to, że koniunktura w gospodarce zaczęła się

szybko odbijać od dna, wyniki byłyby zdecydowanie słabsze i prawdopodobnie nie skończyłoby się jedynie na symbolicznym wzroście przychodów, lecz na ich wyraźnym spadku. Przypomnijmy, że w najgorszym momencie kryzysu – w I kw. 2009 r. – wzrost PKB wyniósł zaledwie 0,7 proc., tak więc gospodarka była jedynie o krok od recesji. Później jednak koniunktura zaczęła na szczęście wychodzić z dołka, co uratowało firmy przed czarnym scenariuszem.

[srodtytul]Zyski w górę, ale...[/srodtytul]

O tym, że wpływ kryzysu był przejściowy i ograniczony, przekonuje analiza zysków. Łączny zarobek operacyjny firm (czyli dotyczący podstawowej działalności z pominięciem operacji finansowych) urósł o 7 proc. Jak na czarne scenariusze, którymi część ekonomistów straszyła na początku 2009 r., cały rok zamknął się więc nie najgorszymi rezultatami.

Jeszcze lepsze, wręcz zaskakująco dobre, są osiągnięcia przedsiębiorstw, jeśli chodzi o zyski netto (a więc uwzględniające już wszystkie elementy działalności). Te urosły bowiem aż o 26 proc. To zdecydowany przełom w stosunku do 2008 r., kiedy zyski netto stopniały o 30 proc. Pod względem dynamiki firmom udało się za to powtórzyć osiągnięcie z 2007 r. (także wtedy zyski netto podskoczyły o 27 proc.), a więc z ostatniego roku boomu gospodarczego (wówczas jeszcze wzrost PKB sięgał 6,8 proc.).

Tak wysoka dynamika w minionym roku to z pewnością zaskoczenie, tyle tylko że nieco głębsza analiza każe temperować pozytywne oceny. Okazuje się bowiem, że gwałtowny skok zysków netto (przy umiarkowanym wzroście zysków operacyjnych) to więcej niż w połowie zasługa koncernów naftowych. Ogromna skala działalności PKN Orlen i grupy Lotos w połączeniu z wyjątkowo zmiennymi ubiegłorocznymi wynikami (na ich osiągnięciach zaważyły czysto księgowe kwestie związane m.in. z wartością posiadanych zapasów ropy naftowej oraz kredytów walutowych) w tak znacznym stopniu wpłynęły na łączne osiągnięcia firm z Listy 2000, że gdyby je w ogóle pominąć w obliczeniach, to okazałoby się, że sytuacja byłaby bliższa temu, co na temat ubiegłego roku mówi intuicja. Po wykonaniu takiego prostego zabiegu okazuje się, że łączny zysk netto urósł już nie o 26 proc., lecz o 12 proc. Z kolei wzrost zysku operacyjnego zwolnił z 7 proc. do zaledwie 2 proc. (wielkiego wpływu nie widać natomiast w przychodach, które w takim ujęciu powiększyły się o 2 proc.). Te liczby są już znacznie bliższe normie, jaka cechowała ogół firm w minionym roku.

Te komplikacje nie zmieniają jednak ogólnej konkluzji, według której polskie przedsiębiorstwa przetrwały trudne czasy w niezłej kondycji. Pocieszające jest również to, że wszelkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że dobiegający końca bieżący rok powinien podtrzymać korzystne tendencje. W pierwszym półroczu wzrost PKB przekraczał 3 proc., a więc był wyraźnie szybszy niż w 2009 r. (choć o powrocie do czasów boomu ciągle można tylko pomarzyć). Można więc przypuszczać, że przyspieszył również wzrost przychodów spółek, a w ślad za nimi poprawiły się zyski.

[srodtytul]Skutki kryzysu długo odczuwane[/srodtytul]

Taki ogólny obraz niekoniecznie jednak trafnie opisuje poszczególne sektory polskiej gospodarki. Niektóre z nich przez długi czas odczuwały skutki kryzysu. Wśród nich znalazł się np. przemysł metalowy, którego przychody obniżyły się o 29 proc., zysk netto zaś stopniał o połowę. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać o tyle zaskakujące, że rynki surowcowe, w tym rynki metali, generalnie przeżywały w minionym roku dynamiczne ożywienie. O tym, jak trudno było szybko zniwelować wcześniejsze załamanie, świadczy jednak przykład z rynku miedzi, który jest kluczowy dla jednej z największych spółek metalowych – KGHM. Chociaż cena tego surowca rosła niemal nieprzerwanie przez cały 2009 r., to i tak ostatecznie się okazało, że średnio była o jedną czwartą niższa niż w 2008 r. Pocieszające jest to, że trwający rok nie przyniósł kolejnego zwrotu na rynkach niczym w kalejdoskopie, dzięki czemu można oczekiwać pewnej stabilizacji wyników w sektorze.

Do branż, które długo odczuwały skutki nagłego spowolnienia gospodarczego, można też zaliczyć przemysł chemiczny. Także tutaj zyski netto skurczyły się o połowę, przy spadku przychodów o 10 proc. Nie jest to zjawisko zaskakujące o tyle, że koncerny chemiczne – jako dostawcy surowców dla innych gałęzi przemysłu – są typową branżą „cykliczną”, czyli szczególnie wrażliwą na to, co dzieje się w gospodarce.

Ubiegłego roku do udanych nie może zaliczyć również sektor informatyczny. Spadek przychodów o 6 proc. i – podobnie jak w przemyśle metalowym i chemicznym – zmniejszenie się zysków o połowę, można odczytywać jako skutek wyhamowania inwestycji w gospodarce. Przez większość ubiegłego roku dynamika (rok do roku) inwestycji w środki trwałe była poniżej zera. Być może w tym roku będzie lepiej, chociaż jeszcze w pierwszym półroczu ciągle było widać niewielki zapał przedsiębiorstw do rozwoju. Nic dziwnego, gdyż inwestycje zwykle ruszają ze sporym opóźnieniem w stosunku do dna spowolnienia/recesji, tym bardziej że tym razem tempo owego spowolnienia musiało wywrzeć długotrwałe wrażenie na przedsiębiorcach, skłaniając ich do większej ostrożności w wydawaniu pieniędzy niż w czasach prosperity sprzed kilku lat.

[srodtytul]Kto wyszedł obronną ręką?[/srodtytul]

Na szczęście, nie wszystkie branże polskiej gospodarki tak długo odczuwały skutki światowego kryzysu. Jednym ze sztandarowych przykładów jest budownictwo, które niewzruszone spowolnieniem zdołało powiększyć sprzedaż o 8 proc., a zyski o 30 proc. Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że sektor korzysta na niezależnych (przynajmniej bezpośrednio) od zmiennej koniunktury inwestycjach infrastrukturalnych, współfinansowanych z pieniędzy unijnych. Drogi i stadiony – to tylko niektóre z projektów, które pozwoliły sektorowi wyjść obronną ręką z kryzysu. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że w niektórych krajach Europy (np. w Hiszpanii) budownictwo należało (i wciąż jeszcze należy) do branż najbardziej odczuwających skutki załamania popytu.

Nieźle poradziły sobie również różnorodne firmy zajmujące się handlem, zarówno hurtowym (wzrost zysków o 23 proc.), jak i detalicznym (+31 proc.). Jest to dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że nawet w kulminacyjnym punkcie spowolnienia – kiedy cała gospodarka była o krok od recesji – roczna dynamika sprzedaży detalicznej w Polsce była jedynie nieznacznie pod kreską. W całym minionym roku jedynie w dwóch miesiącach dynamika była ujemna. W miarę stabilne wydatki konsumentów były zresztą jedną z cech wyróżniających Polskę na tle wielu krajów rozwiniętych, gdzie konsumenci mocno wystraszyli się zawieruchy (czemu trudno się dziwić, skoro zaczęli nagle tracić pracę).

Co ciekawe, aż o 80 proc. podskoczyły zyski firm zajmujących się handlem lub naprawą samochodów (m.in. oficjalnych przedstawicieli zagranicznych koncernów motoryzacyjnych). Tutaj można się dopatrywać zbawiennych skutków wprowadzenia programów dopłat w krajach zachodnich – nie jest tajemnicą, że polscy dilerzy sprzedawali dzięki temu samochody także klientom zza zachodniej granicy. W ten sam sposób można tłumaczyć zdecydowaną poprawę osiągnięć wytwórców pojazdów i części motoryzacyjnych (przyrost zysków o 152 proc.).

Miniony rok do udanych zaliczyć mogli również producenci artykułów spożywczych (skok zysków o 180 proc.), i – co ciekawe – wytwórcy komputerów, elektroniki i sprzętu optycznego (przyrost zysków o 198 proc.). Do tego doszły różnorodne inne gałęzie przemysłu: producenci wyrobów metalowych (+250 proc.), papieru i wyrobów papierowych (+52 proc.), urządzeń elektrycznych (+49 proc.), wyrobów tekstylnych (zamienili straty na zyski), produktów z gumy i tworzyw sztucznych (+129 proc.). Uwagę zwracają również wspomniane już wcześniej firmy zajmujące się przetwarzaniem ropy naftowej i koksu, które gigantyczne straty obróciły w zyski.

[srodtytul]Inwestycje siadły[/srodtytul]

Tak jak już wspomnieliśmy przy okazji omawiania wyników branży informatycznej, w minionym roku raczej krucho było z inwestycjami w gospodarce. Dane z Listy 2000 zdają się to potwierdzać. Nakłady firm z naszego zestawienia skurczyły się bowiem o 9 proc. To zdecydowanie negatywna odmiana w stosunku do 2008 r., kiedy powiększyły się o 11 proc. Zjawisko to można ponownie tłumaczyć tym, że inwestycje na ogół ze znacznym opóźnieniem zmieniają się w stosunku do koniunktury gospodarczej. Z jednej strony firmy nie mogły z dnia na dzień przerwać inwestycji (dzięki czemu rosły w 2008 r.), a z drugiej – kryzys później zniechęcił je do ambitnych planów rozwojowych.

Spadek nakładów widać w zdecydowanej większości branż, nawet tych, które w dobrej kondycji przetrwały trudne czasy (np. w budownictwie inwestycje skurczyły się o 28 proc., w handlu detalicznym zmalały o 32 proc.). Inwestycje powiększały właściwie jedynie branże obejmujące niewielką liczbę firm, w tym te związane z infrastrukturą, czyli dziedziną, w której Polska ma jeszcze dużo do nadrobienia względem krajów rozwiniętych.

Najbardziej nakłady obcięły przedsiębiorstwa kontrolowane w pełni przez polski prywatny kapitał – aż o 32 proc. Mniejszy był spadek inwestycji firm będących własnością kapitału zagranicznego – 13 proc. Co ciekawe, sytuację ratowały przedsiębiorstwa z przewagą kapitału państwowego, które zwiększyły nakłady o 2 proc. (a także komunalne, ale ich znaczenie jest ograniczone). Prawdopodobnie działa tu jednak zasada coś za coś – pytanie, czy firmy państwowe będą w stanie nadążyć za prywatnymi, kiedy te wreszcie ruszą na nowo z inwestycjami.

[srodtytul]Państwowe wciąż dużo znaczą[/srodtytul]

Udział firm z przewagą kapitału państwowego w łącznych inwestycjach na Liście 2000 (29 proc.) jest porównywalny z ich udziałem w przychodach (23 proc.). Co ciekawe, ten drugi wskaźnik praktycznie się nie zmienił w stosunku do poprzedniego roku. Udział w przychodach jest z kolei nieporównywalnie wyższy od odsetka firm państwowych w zestawieniu (jest ich zaledwie 140, czyli 7 proc.). Świadczy to o tym, że w rękach państwa pozostają przede wszystkim duże przedsiębiorstwa. W pierwszej pięćsetce listy jest ich aż 75, czyli więcej niż w pozostałych trzech pięćsetkach razem wziętych.

Można jednak oczekiwać spadku znaczenia firm państwowych. Rząd pod presją dziury budżetowej ochoczo sprzedaje bowiem udziały w kontrolowanych przez siebie przedsiębiorstwach. Można mieć pretensje o to, że wpływy z prywatyzacji są przeznaczane na łatanie tej dziury, a nie długofalowe projekty rozwojowe, ale można zakładać, że na dłuższą metę zmniejszanie udziału państwa w gospodarce powinno jej wyjść na zdrowie. Przekonuje o tym kolejny raz wskaźnik wydajności pracy, który w sektorze państwowym jest o jedną czwartą niższy niż dla ogółu przedsiębiorstw.

[srodtytul]Zagraniczne najbardziej wydajne[/srodtytul]

Mocną pozycję na Liście 2000 tradycyjnie mają firmy kontrolowane w całości przez kapitał zagraniczny lub z jego przewagą. Ich udział w łącznych przychodach wyniósł 46 proc. (podobnie jak rok wcześniej). Pod tym względem w czołówce uplasowały się firmy, takie jak Fiat Auto Poland, Jeronimo Martins, grupa Metro, Telekomunikacja Polska, Tesco. Kapitał zagraniczny dominuje przede wszystkim w pierwszej pięćsetce listy – tam tego typu przedsiębiorstw jest aż 251, czyli nieco ponad połowa.

Przedsiębiorstwa zdominowane przez zagranicznych inwestorów wyróżniają się na plus, jeśli chodzi o efektywność. Wskaźnik ROE, czyli rentowności kapitałów własnych (zysk netto/kapitały), wynosi w ich przypadku 13 proc., podczas gdy dla ogółu przedsiębiorstw z naszego zestawienia jest to 9 proc., a dla firm zdominowanych przez państwo – 7 proc. Firmy kontrolowane przez zagranicę – często dysponujące nowoczesnymi technologiami i doświadczeniem w zarządzaniu – zdecydowanie wyróżniają się też na plus pod względem wydajności pracy. Zdołały ją zwiększyć nawet mimo trudnych warunków gospodarczych. To mocne argumenty zwolenników zwiększania udziału inwestorów z zagranicy w polskiej gospodarce poprzez prywatyzację.

[srodtytul]Polski kapitał na dalszych pozycjach[/srodtytul]

Cieszy fakt, że pod względem rentowności nieźle wypadają również polskie przedsiębiorstwa prywatne. ROE w ich przypadku wynosi 10 proc., tak więc również przewyższa średnią. Wydajność pracy nie dorównuje co prawda firmom zagranicznym, ale i tak jest o 30 proc. wyższa niż w przedsiębiorstwach, w których dominującą rolę odgrywa państwo. Można za to ubolewać nad faktem, że znaczenie tej grupy firm jest wciąż ograniczone. Ich udział w łącznych przychodach wynosi 31 proc. Pocieszające jest jednak to, że widać tu pewien postęp za sprawą prywatyzacji. Na dziewiątej pozycji Listy 2000 plasuje się Tauron Polska Energia, który dzięki tegorocznej ofercie publicznej na giełdzie formalnie przestał zaliczać się do grona państwowych molochów i przeszedł w ręce polskiego prywatnego kapitału (chociaż udział państwa ciągle przekracza 36 proc.). Niestety, w poszukiwaniu kolejnej firmy kontrolowanej przez tę grupę inwestorów trzeba szukać na znacznie bardziej odległych pozycjach w naszym zestawieniu. Kolejne przedsiębiorstwo (Lewiatan Holding) plasuje się dopiero na 31. miejscu.

W czołówce Listy 2000 nadal tradycyjnie dominują jeszcze na przemian państwowi giganci oraz zagraniczne koncerny. Na zdecydowany wzrost znaczenia polskiego kapitału trzeba będzie jeszcze poczekać. Na razie firmy tego typu zdołały zdecydowanie zdominować trzecią i czwartą pięćsetkę zestawienia, czyli obszar, w którym państwo zdążyło się pozbyć swych udziałów, dla inwestorów zagranicznych zaś często jest to mniej atrakcyjny segment ze względu na mniejszą skalę działalności.

[ramka][srodtytul]Największy udział w przychodach mają firmy handlowe[/srodtytul]

W tym roku, aby się dostać do zestawienia, trzeba było osiągnąć przychody ze sprzedaży na poziomie minimum 108,8 mln zł. To niemal identyczny próg, jak w poprzednim roku (108,6 mln zł), co jest raczej pozytywnym sygnałem, jak na wyjątkowo niesprzyjające okoliczności, w jakich przyszło działać firmom (w czasach prosperity próg podnosił się nawet o kilkanaście milionów złotych rocznie).

Spowolnienie nie doprowadziło również do radykalnych zmian w strukturze branżowej naszego zestawienia. Największy udział (25,8 proc.) w łącznych przychodach tradycyjnie ma szeroko pojęty handel – w tym 17,5 proc. przypada na handel hurtowy, a 8,3 proc. na detaliczny. Mocną pozycją wykazuje się energetyka (8,2 proc.), a także przemysł naftowy i koksowniczy (6 proc.). Do tego dochodzi jeszcze kilka branż o udziale w przychodach pomiędzy 4 i 5 proc. (produkcja pojazdów i części zamiennych, budownictwo, telekomunikacja, przemysł spożywczy).

Na koniec jeszcze uwaga dotycząca metodologii. Kiedy w tekście mowa jest o zmianach łącznych przychodów, zysków lub inwestycji, odnoszą się one jedynie do tych przedsiębiorstw, które podały odpowiednie dane zarówno za rok 2009, jak i 2008. Gdyby pod uwagę brać także te firmy, które podały tylko część danych, obliczenia byłyby zniekształcone.

[/ramka]

Tym razem przychodzi nam podsumowywać osiągnięcia firm z Listy 2000 w dość szczególnych okolicznościach. Po raz pierwszy od lat polskim przedsiębiorstwom przyszło w 2009 r. działać w warunkach gwałtownego spowolnienia gospodarczego. Pod wpływem kryzysu finansowego, jaki przyszedł zza oceanu, polski PKB wyhamował do zaledwie 1,7 proc. To musiał być szok dla firm, które w poprzednich latach przyzwyczaiły się do wzrostu rzędu 5 – 7 proc.

Jak firmy z Listy 2000 radziły sobie w tak trudnych okolicznościach? Rzut oka na łączne przychody ze sprzedaży pozwala szybko wyrobić sobie pewien pogląd na temat piętna, jakie odcisnął kryzys. Przychody powiększyły się w 2009 r. o niespełna 1 proc. To wręcz symboliczny postęp, biorąc pod uwagę, że rok wcześniej sprzedaż urosła o 15 proc. Po raz pierwszy od lat przedsiębiorstwa natrafiły na barierę w postaci ograniczonego popytu zarówno ze strony innych firm, jak i konsumentów.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy