Ochrona klimatu jest konieczna

Andrzej Kraszewski: Cięcie emisji gazów cieplarnianych jest kosztowne, a kryzys nawet najbogatszym każe liczyć się z wydatkami. Sprzeczne interesy wymagają inteligentnej dyplomacji. Czy uda się to Europie, która chce być liderem w ochronie klimatu?

Publikacja: 17.12.2010 04:09

Chiny są największym producentem węgla kamiennego na świecie, emitują też najwięcej dwutlenku węgla.

Chiny są największym producentem węgla kamiennego na świecie, emitują też najwięcej dwutlenku węgla. Protokół z Kioto nie nakłada żadnych ograniczeń emisji na ten kraj, dlatego też sprzeciwia się on kolejnemu porozumieniu, ustalającemu nowe limity. Na zdjęciu elektrownia Wujing w Szanghaju

Foto: AFP

Red

[b] [link=http://grafik.rp.pl/grafika2/576334,599961,9.jpg]{eko+} tylko dla zarejestrowanych - czytaj więcej [/link][/b]

Już tylko najzacieklejsi sceptycy dyskutują, czy średnia temperatura na Ziemi się zwiększa. Wiele zamętu powodują doniesienia, nieraz podpisane przez utytułowanych luminarzy nauki, że to nie człowiek jest tego przyczyną.

Nie ma tu miejsca na szerszą dyskusję, należy jednak przyjąć, że istnieją poważne, naukowo sprawdzone dowody, że to człowiek, emitując do atmosfery ogromne ilości CO2 i innych gazów, naruszył delikatną równowagę obiegu węgla w przyrodzie i spowodował zmiany klimatu. Może to powodować częstsze susze, katastrofalne powodzie lub huragany, podniesienie się poziomu mórz i oceanów i wiele innych efektów. Jest więc teraz rolą człowieka, by skutkom tym zapobiec.

Uważa się, że należy utrzymać wzrost średniej temperatury poniżej 2 st. C, a jest to możliwe pod warunkiem, że powstrzymamy wzrost emisji gazów cieplarnianych do atmosfery do roku 2020, a do roku 2050 zredukujemy tę emisję o 50 proc. Pojawiły się nawet oczekiwania powstrzymania ocieplenia na poziomie 1,5 st. C, co wiązałoby się z 85-proc. redukcją emisji w 40 lat.

Jest jeszcze drugi, nie mniej ważny element: ochrona lasów, które są najtańszym, bo naturalnym sposobem redukcji poziomu CO2 w atmosferze.

Człowiek spala paliwa kopalne: węgiel, ropę i gaz, by wyprodukować energię elektryczną i ciepło, a także by móc podróżować i transportować towary. By była możliwa skuteczna walka z globalnym ociepleniem, konieczna jest zmiana sposobu gospodarowania zasobami.

Począwszy od najsilniejszych światowych gospodarek, należy rozpocząć budowanie gospodarki niskoemisyjnej polegającej na stopniowym odchodzeniu od paliw kopalnych na rzecz energii słońca, wiatru, wody i spalania biomasy. Bez paliw kopalnych świat na razie jednak się nie obejdzie i jeszcze przynajmniej przez stulecie całkowite zastąpienie ich innymi nie będzie możliwe.

Jeżeli zatem rozwijać energetykę opartą na węglu, to taką, by była ona niskoemisyjna. Oznacza to wzrost sprawności bloków energetycznych: mówiąc wprost, by z tony węgla, ropy czy gazu produkować jak najwięcej energii elektrycznej i ciepła. Tu wiele do powiedzenia ma technika. Oczekuje się rozwoju technologii tzw. czystego węgla, które będą emitować mniej CO2 i innych zanieczyszczeń w porównaniu z obecnymi technikami prostego spalania. W końcowej fazie eksperymentu są tzw. instalacje CCS umożliwiające wychwytywanie dwutlenku węgla ze spalin. Gaz ten może być następnie skroplony i wtłoczony głęboko pod ziemię do warstw geologicznych, skąd poprzednio wydobyto gaz ziemny lub ropę, i tam składowany bezpiecznie. To jednak na razie drogo kosztuje i obniża sprawność wytwarzania energii, więc jest spore grono sceptyków. A gospodarka niskoemisyjna wymaga znacznych nakładów inwestycyjnych. Jej wprowadzenie jest jednak konieczne, i to w skali świata.

[srodtytul]Nowy ład ekonomiczny[/srodtytul]

Na naszych oczach zmienia się światowa konfiguracja potęg gospodarczych świata. Do gry weszły Chiny, Indie czy Brazylia, które rozwój w ogromnej mierze zawdzięczają nie tyle taniej sile roboczej i dostępowi do surowców, ile gospodarce innowacyjnej. Wyciągnęły one wnioski z sukcesu gospodarczego, jaki stał się niegdyś udziałem Japonii, Tajwanu czy Korei Południowej.

Ogromnym ułatwieniem jest tu globalizacja gospodarki, znoszenie barier celnych i dostęp do transferu wiedzy. „Stare” potęgi gospodarcze – USA, Japonia i Europa – nie wytrzymują tej konkurencji i coraz to nowe gałęzie przemysłu lokują swe zakłady w Chinach i w Indiach.

To znamienne, że w 2009 r., roku kryzysu światowego, Chiny ze swoim wzrostem PKB o 9,6 proc. wyprzedziły Japonię, stając się drugą gospodarką świata. W rankingu największych eksporterów świata w 2009 roku Chiny wyprzedziły dotychczasowego lidera – Niemcy, notując wartość eksportu ponad 1,2 bln dol. Ma to ogromny wpływ na ochronę klimatu, bowiem największe potęgi gospodarcze są zarazem największymi emitentami gazów cieplarnianych.

Dynamika wzrostu emisji CO2 pokazuje, że za sporą jego część odpowiedzialne są właśnie „gospodarki wschodzące”. Ich przywódcy domagają się od światowej społeczności zaakceptowania tej sytuacji, powiadając, że za zagrożenie klimatu historyczną odpowiedzialność ponoszą kraje rozwinięte, one zatem powinny w lwiej części ponosić koszty zmniejszania emisji gazów cieplarnianych i transferu technologii niskoemisyjnych.

Jest nie do uniknięcia, że konkurowanie gospodarek odzwierciedli się w stanowiskach negocjatorów w rozmowach o nowym porozumieniu międzynarodowym. Amerykanie mówią o „porównywalności wysiłków redukcji emisji”, chcąc, by wszystkie kraje zgodziły się na jednolity sposób pomiaru, weryfikacji danych i sprawozdawczości wielkości emisji.

Chińczycy i Hindusi nie są zbyt chętni, by równoważyć wysiłki, dużo mówią natomiast o konieczności hojnego udziału finansowego krajów rozwiniętych w budowie „zielonych gospodarek” w krajach rozwijających się. Oba kraje zgodnie z ramową konwencją ONZ w sprawie zmian klimatu kwalifikują się do grupy krajów rozwijających się, są zatem uprawnione do pomocy ze strony krajów rozwiniętych. Te ostatnie kwestionują taki podział jako archaiczny. USA nigdy nie ratyfikowały protokołu z Kioto i czując na plecach oddech Chin, nie kwapią się i teraz do jakichś istotnych zobowiązań, dopóki nie

[srodtytul]A Europa? [/srodtytul]

Jeśli nie Chiny ani USA, to tylko Unia Europejska może stać się liderem prac nad nowym porozumieniem klimatycznym. Europa sama demonstruje przy tym gotowość do ambitnych działań zmierzających do budowy gospodarki niskoemisyjnej opartej na innowacjach, słusznie upatrując w ochronie klimatu szansy na zbudowanie przewagi konkurencyjnej w zmieniającym się świecie. Choć na razie nieoficjalnie, Komisja Europejska nie kryje zamiaru jednostronnego podwyższenia celu redukcyjnego w 2020 r. z uzgodnionych 20 do 30 proc., a w horyzoncie kolejnych 30 lat nawet do 80 proc.

Opublikowana w kwietniu przez European Climate Foundation mapa drogowa dla Europy pokazuje taki cel jako korzystny i możliwy do osiągnięcia, cieszy się poparciem wielkich korporacji przemysłowych i zapewne będzie miała znaczący wpływ na przygotowywane formalne propozycje Komisji Europejskiej.

O ile większość państw rozwijających się i Chiny byłyby skłonne zaakceptować takie przywództwo, USA są ostrożne w deklaracjach. Sytuacja jest politycznie delikatna, bo ważnym warunkiem uzgodnienia jakiegokolwiek nowego porozumienia jest dołączenie do niego przede wszystkim największych emitentów. Są jednak nadzieje na postępy w negocjacjach budowane na fundamencie porozumienia z Kopenhagi przyjętego rok temu przez uczestników poprzedniej konferencji.

Ze wspomnianą wyżej europejską mapą drogową jest jeden problem: ukazuje ona perspektywy dla Europy jako całości i nie uwzględnia odmiennej specyfiki poszczególnych krajów. Rzecz w tym, że koszt przejścia do gospodarki niskoemisyjnej jest ogromny i nie jest taki sam dla poszczególnych gospodarek.

[srodtytul]Co z Polską[/srodtytul]

Polska również chce budować swoją gospodarkę niskoemisyjną. Czekający nas wysiłek nie da się jednak porównać z żadnym z pozostałych krajów unijnych, bowiem ponad 90 proc. energii elektrycznej produkujemy z węgla. O ileż będzie łatwiej przeobrazić swe gospodarki Brytyjczykom, Niemcom czy Francuzom, już to ze względu na znacznie mniejsze uzależnienie od paliw kopanych, już to ze względu na prawie trzykrotnie wyższy niż w Polsce PKB na mieszkańca.

Kraj nasz zaledwie przed 20 laty uwolnił się od niewydolnej doktryny gospodarczej socjalizmu, a dopiero od sześciu lat w pełni cieszy się udziałem w gospodarce UE i jej wsparciem w ramach Funduszu Spójności. Budujemy tysiące kilometrów dróg i linii energetycznych, kilkanaście tysięcy oczyszczalni i infrastrukturę zagospodarowania odpadów. Mamy wiele do nadrobienia, by dogonić gospodarki krajów starej UE. Oczekujemy zatem zrozumienia, że nasza droga do gospodarki niskowęglowej będzie trudniejsza, a relatywne koszty będą większe.

Polska w II połowie 2011 r. będzie sprawować prezydencję UE. Właśnie w tym czasie odbędzie się kolejna konferencja, w Durbanie, na której świat ma ostatnią szansę uzgodnić i przyjąć nowe porozumienie globalne w sprawie ochrony klimatu (mija termin obowiązywania protokołu z Kioto, pozostawiając brak jakichkolwiek regulacji globalnych dotyczących klimatu).

Polska będzie tu miała do odegrania ważną rolę. Może paradoksalnie będzie nam łatwiej szukać rozwiązań skutecznych i wykonalnych, bo dobrze rozumiemy wzajemne uwikłanie kwestii gospodarczych i cywilizacyjnej konieczności ochrony klimatu Ziemi.

Autor jest ministrem środowiska i profesorem Politechniki Warszawskiej

[b] [link=http://grafik.rp.pl/grafika2/576334,599961,9.jpg]{eko+} tylko dla zarejestrowanych - czytaj więcej [/link][/b]

Już tylko najzacieklejsi sceptycy dyskutują, czy średnia temperatura na Ziemi się zwiększa. Wiele zamętu powodują doniesienia, nieraz podpisane przez utytułowanych luminarzy nauki, że to nie człowiek jest tego przyczyną.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy