Areva jest jednym z trzech dostawców technologii nuklearnej, którzy chcą wygrać przetarg w Polsce. Oprócz standardowych obietnic, czyli zleceń i zatrudnienia możliwie największej liczby polskich podmiotów przy projekcie pierwszej polskiej elektrowni atomowej, Francuzi proponują także bezpośredni dostęp do paliwa.
O takiej możliwości mówili wczoraj dziennikarzom w Warszawie szefowie Arevy. Dyrektor we francuskim koncernie Adam Rozwadowski przekonywał, że w ofercie dla Polski jest też udział naszych firm w kopalniach uranu. Tym samym Polska miałaby gwarancje stabilnych, długoterminowych dostaw paliwa do elektrowni atomowej.
Francuzi zapewniają, że inne kraje, którym Areva dostarczała technologię, już skorzystały z takiej możliwości. Udziały kupiły firmy z Korei czy Japonii. Przedstawiciele Arevy mówili o niewielkich pakietach – od kilku do kilkunastu proc. akcji w spółkach eksploatujących kopalnie. Ale koszty są wysokie – co najmniej kilkaset milionów euro. Potencjalnym nabywcą udziałów mogłaby być Polska Grupa Energetyczna, która jest inwestorem planowanej elektrowni.
Ale eksperci uważają, że tego typu transakcja nie jest konieczna, zwłaszcza że mało prawdopodobne, by udziałowcy kopalni mogli kupować uran taniej.
Francuska Areva – tak jak jej konkurenci Westinghouse i GE Hitachi – zapewnia, że większość zleceń na budowę elektrowni może trafić do polskich firm. Na potwierdzenie tej obietnicy szefowie Arevy podpisali list intencyjny o współpracy w Polsce z grupą Polimex- Mostostal. Polska firma wykonywała zlecenia na potrzeby realizowanej w oparciu o technologię Arevy inwestycji w fińskim Olkilouto. Elektrownia powstaje we francuskiej technologii, a jedna ze spółek Polimeksu dostarczyła czaszę reaktora.