Kolejna prezentacja z towarzyszeniem PowerPointa. Wydaje się, że współczesne życie w korporacji staje się głównie areną do takich wystąpień. Jak wypaść profesjonalnie, pewnie, zwłaszcza że coraz częściej trzeba się zaprezentować w języku angielskim?
Budynek warszawskiej giełdy. Grupka ludzi w różnym wieku, jedni ubrani oficjalnie, w garnitury, inni na luzie. Zasłuchani w prezentację Mikołaja, który po angielsku, starannie cedząc słowa, usiłuje nas przekonać, że jesteśmy zestresowani, a jakość naszego życie jest niska. Chwila przerwy, młoda dziewczyna przedstawia mi się w języku Wyspiarzy i Myszki Miki. Obie jesteśmy Polkami. Ale na spotkaniu międzynarodowej grupy Toastmasters wypada przecież wysławiać się międzynarodowo. Toastmasters to nie mistrzowie robienia tostów, lecz powstała w 1924 roku w YMCA w Kalifornii organizacja non profit, której głównym celem jest „wykształcenie umiejętności komunikacyjnych i przywódczych", co „prowadzi do osobistego wzrostu i większej wiary w siebie" – czytamy w statucie grupy.
Po przerwie na pogaduchy i łyk wody wracamy do stałego punktu w programie Toastmasters na całym świecie – freestyle'u przypominającego występy komików albo bitwy hip-hopowców. Co tydzień temat jest inny. Tym razem związany z giełdą, która jest od niedawna gospodarzem spotkań grupy.
– Powiedz, z czym kojarzy ci się nazwa WIG20, ale nie chodzi mi o prawdziwe znaczenie tego słowa – mówi Monika Krolak, wiceprzewodnicząca organizacji, trenerka biznesu, i zaprasza na scenę wybraną osobę. – WIG20 to młoda generacja 20-latków w Toastmasters. Są kreatywni, otwarci, pracowici – nawija Grzegorz. Ma na to tylko kilkadziesiąt sekund. Jeżeli przekroczy czas, to kolega z grupy pokaże mu czerwoną flagę. – Is money good or is money bad? – zadaje kolejne pytanie Monika. – A czy młotek jest dobry czy zły? – odbija piłeczkę Tomasz. – Mój syn ma drewniany młotek i za jego pomocą lata. To dobrze czy źle? Do czego waszym zdaniem służy młotek? – patrzy groźnie w kierunku publiczności. – Można nim podeprzeć książki na półce – wyjaśnia. – Czy pieniądze są złe czy dobre? To zależy. – Jakie cechy powinny mieć spółki, które wchodzą na giełdę? – atakuje dalej Krolak. Jej ofiarą pada Walter, pracownik holenderskiej ambasady, który jest tu pierwszy raz, i chyba jedyny obcokrajowiec w całym gronie. Walter pomaga sobie zamaszystymi gestami. – Jeżeli spółki same nie wiedzą, dlaczego mają wejść na giełdę, to niech nie wchodzą – mówi dobitnie i dostaje rzęsiste oklaski. Umiejętność publicznego przemawiania po angielsku można ćwiczyć co środę w Warszawie, a także w innych miastach Polski.
Jak zostać królem lub choć liderem
Męki public speaking z górnej półki możemy obserwować w filmie „Jak zostać królem", tegorocznym zdobywcy czterech Oscarów. Colin Firth w roli króla Jerzego VI na własnej skórze przekonuje się, że aby zostać władcą, trzeba mieć dobre gadane. Ten, kto jest pewny siebie, także pewnie przemawia – to ważna zasada toastmasterów. Uczą się przez doświadczenie, dlatego pod koniec każdego z cotygodniowych spotkań następuje ewaluacja. Liczy się poprawność gramatyczna, którą sprawdza gramatyk, wydobywanie z siebie jak najmniej dziwnych odgłosów, takich jak „eee", „yyy", postawa ciała, ale przede wszystkim to, czy mówca przekonał oceniającego do swoich racji.