O zainteresowaniu polskim projektem atomowym mówił w Warszawie jeden z szefów Rosatomu Alexei Kalinin.
– Jesteśmy graczem regionalnym i chcemy się rozwijać w tym regionie Europy – tłumaczył agencji Reuters. Przyznał jednak, że zarząd koncernu Rosatom nie podjął jeszcze decyzji o tym, czy wystartuje w przetargu na dostawę technologii do polskiej elektrowni. Przetarg zamierza we wrześniu ogłosić główny inwestor odpowiedzialny za ten projekt – Polska Grupa Energetyczna.
Według ekspertów nawet jeśli Rosjanie wystartują w procesie, to mają niewielkie szanse na wygraną. – W zasadzie od dawna są poważnie brani pod uwagę trzej kandydaci: amerykański Westinghouse, GE Hitachi i EDF wspólnie z Arevą – mówi jeden z nich. – A wizyta prezydenta USA w Polsce może wzmocnić pozycję amerykańskiego koncernu.
Rosatom, będący pod kontrolą państwa rosyjskiego, ostatnio wygrał przetarg na budowę elektrowni atomowej w Turcji. – Oferta rosyjska dla Polski musiałaby być wyjątkowo korzystna i znacznie wykraczać poza kwestię samej elektrowni, by była do zaakceptowania – uważają nasi rozmówcy. Ale Rosatom ma jeszcze inny projekt "dla Polski". Koncern realizuje w Kaliningradzie własną siłownię atomową i liczy, że część energii z niej kupi właśnie Polska Grupa Energetyczna. Zarząd PGE wstępnie uzgadnia warunki ewentualnych dostaw z innym rosyjskim potentatem InterRAO, który ma odpowiadać za handel energią z Kaliningradu.
Od tych uzgodnień zależy, czy budowa linii z obwodu kaliningradzkiego do Polski będzie miała sens, a za tę inwestycję w Polsce ma odpowiadać państwowa firma PSE Operator. Pierwszy blok (ponad 100 MW) w Kaliningradzie ma być gotowy już za pięć lat, a szefowie PGE przyznają, że są zainteresowani importem energii.