Tydzień na światowych giełdach charakteryzował się dużą zmiennością notowań, do czego przyczyniły się zawirowania wokół Grecji oraz wyjątkowo słabe dane na temat stanu amerykańskiej i innych gospodarek. W efekcie mieliśmy przecenę na rynkach rozwiniętych i trochę większy optymizm na rynkach wschodzących.
Przełożenie słabych danych makro na lepsze postrzeganie rynków wschodzących można wytłumaczyć dość prosto. Po słabych informacjach z amerykańskiej gospodarki inwestorzy liczyli, że Fed może zdecydować się na trzecią rundę tzw. ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Druga ma zakończyć się w tym miesiącu. Jeśli tak miałoby się stać, nowe dolary znów mogłyby zasilić rynki wschodzące.
Analitycy dobrze oceniają rynki w Rosji i Turcji. Dyrektor inwestycyjny w szwajcarskiej firmie Lombard Odier Paul Marson w wywiadzie dla agencji Reutera stwierdził, że Rosja jest jednym z najbardziej atrakcyjnych rynków wschodzących, ale musi zaostrzyć swoją politykę monetarną, by uniezależnić się od Zachodu. Pod względem rynkowych wskaźników (ceny do zysku i ceny do wartości księgowej) rosyjskie akcje są najniżej wyceniane wśród wszystkich giełd wschodzących. Ta niska wycena to premia za ryzyko związane z gospodarczą i polityczną nieprzewidywalnością.
Obok Rosji Marson dobrze ocenia też rynek turecki. Tu wyceny są trochę wyższe, choć również jedne z najniższych na emerging markets. Przeciętny oczekiwany wskaźnik C/Z dla giełdy rosyjskiej wynosi niespełna 7, natomiast dla giełdy tureckiej nieco ponad 10. Średnio dla rynków wschodzących analitycy oczekują, że poziom wskaźnika na koniec roku będzie kształtował się w okolicach 11.
Warto zwrócić uwagę, że inwestorzy zaczęli reagować na informacje makro. Od dłuższego czasu rynki ignorowały negatywne informacje, a wyolbrzymiały te, które mogą pomóc akcjom (np. informacje o Grecji). W końcówce tygodnia wreszcie zaczęto racjonalnie reagować na raporty makroekonomiczne.