Jeszcze w czwartek po południu projekt dokumentu końcowego szczytu przywódców strefy euro zawierał wspomnienie o planie Marshalla dla Grecji. Miałby on uzupełniać pakiet ratunkowy, którego celem jest tylko zmniejszenie ciężaru obsługi zadłużenia.
Ewentualny grecki plan Marshalla miałby pozwolić temu krajowi na wzrost gospodarczy, który przyniósłby dochody potrzebne do zmniejszenia bezwzględnych rozmiarów długu publicznego. Jednak z ostatecznej wersji dokumentu wspomnienie o planie Marshalla zniknęło. Jak się nieoficjalnie dowiedziała „Rz", na życzenie Jose Barroso, szefa Komisji Europejskiej. On sam uznał, że porównywanie planu pomocy dla Grecji do historycznego wysiłku amerykańskiego podatnika w celu podźwignięcia Europy z powojennych ruin gospodarczych jest tu zdecydowanie nie na miejscu. – Nie ma jeszcze żadnych zobowiązań. Będziemy dopiero namawiać instytucje publiczne i prywatne do przedstawiania propozycji dla Grecji – mówi wysokiej rangi przedstawiciel Komisji Europejskiej. Na razie KE powołała zespół ekspertów pod kierunkiem Horsta Reichenbacha, wiceprezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. „Jak do tej pory to są puste słowa. Mówi się o udziale Europejskiego Banku Inwestycyjnego. To dobrze, ale on udziela tylko kredytów" – pisze w swoim komentarzu Sony Kapoor, szef ośrodka analitycznego Re-define.
Inwestorzy na razie są zadowoleni
Rynek bardzo pozytywnie przyjął wyniki euroszczytu, bo zarówno wielkość nowego pakietu ratunkowego 109 mld euro od strefy euro i MFW plus przynajmniej 37 mld euro od banków, proponowane ulgi w obsłudze zadłużenia, jak i ambitne plany dotyczące rządu gospodarczego strefy euro znacznie przewyższyły oczekiwania inwestorów.
W podszczytowych komentarzach dominuje jednak pytanie o to, co stanie się z Grecją w dłuższym terminie. Jeden problem to właśnie brak pomysłów na wzrost gospodarczy, stąd apel o kredyty, gwarancje, pomoc techniczną czy ułatwienia w korzystaniu z unijnych funduszy strukturalnych. Drugi to brak wyraźnej redukcji greckiego długu, który sięga obecnie 150 proc. produktu krajowego brutto.
– Ciągle panuje przekonanie, że grecki problem sprowadza się do braku płynności. Podczas gdy fundamentalnym wyzwaniem jest brak wypłacalności – uważa Sony Kapoor. Pakiet pomocowy niewiele zmienia. Wydłuża okres spłaty zadłużenia, obniża oprocentowanie – to stanowi bieżącą ulgę dla greckiego budżetu. Ale redukcja kwoty zadłużenia nie jest znacząca. Według nieoficjalnych informacji unijnych ekspertów ma ona wynieść – po wdrożeniu wszystkich uzgodnionych instrumentów – zaledwie 12 proc. PKB.