Sprzedaliśmy prace malarza Ernsta Heberta, który w Polsce nie jest znany, a dwa lata temu miał dużą wystawę w Muzeum d'Orsay w Paryżu, chętnie malował tematy włoskie. Sprzedaliśmy świetny obraz Jana Jacoba Spohlera, obrazy Diego de la Peny i innych dobrych francuskich malarzy, takich jak George Maroniez, Henri Rondell czy Alexis Kreyder. Nie chcę, żeby zabrzmiało to górnolotnie. Uważam jednak, że osoby, które odniosły sukces w biznesie, mogłyby podjąć działania prospołeczne. Prowadzenie galerii traktuję w dużej mierze jako misję edukacyjną. Regularnie odbywają się tu lekcje dla uczniów liceów i gimnazjów. To nie są suche wykłady, ale praktyczne zajęcia.
Od początku odbywają się także tematyczne spotkania dla kolekcjonerów i miłośników sztuki.
Za dwa tygodnie mamy spotkanie „Moja secesja, moja kolekcja". Będziemy rozmawiać o rynkowej wartości secesyjnego szkła, porcelany i wyrobów z metali. Dużą wagę przywiązujemy do zaplanowanego na 24 listopada spotkania „Stara sztuka, nowe wnętrza". Czasopisma wnętrzarskie, podobnie architekci wnętrz, propagują wyłącznie nowoczesny wystrój wnętrz. Cierpi na tym kolekcjonerstwo dawnego rzemiosła artystycznego. Będziemy dyskutować o tym, jak w nowoczesne wnętrza mieszkalne oraz instytucjonalne wkomponować dawną sztukę.
Prowadzę te spotkania wraz z pracownikami galerii. Pierwsze przed laty dotyczyło mechanizmów funkcjonowania rynku, zagrożeń fałszerstwami. Było spotkanie o rynku porcelany, o tym, na co zwracać uwagę przy jej zakupie. Inne dotyczyło wiedzy o przedmiotach i zagrożeń na rynku srebra. Wystawie malarstwa holenderskiego z XIX wieku „Jestem w Holandii" towarzyszyło spotkanie na temat sztuki holenderskiej.
Krajowi antykwariusze alarmują, że podaż jest niska. Dlaczego zatem w Polsce nie handluje się obcą sztuką, która dostępna jest w Europie?
Od ponad 70 lat Polacy nie mieli okazji, żeby na co dzień w domach kontaktować się z dobrą europejską sztuką. Nastąpiła kilkupokoleniowa przerwa. Jest też taka irracjonalna obawa, że europejska sztuka musi mieć rekordowo wysokie ceny. Niedawno Muzeum Narodowe w Poznaniu zorganizowało wystawę malarstwa hiszpańskiej rodziny Madrazo. Przy okazji tej wystawy krążyła powszechna opinia, że to musi być bardzo droga sztuka. Gdy obrazy te w przeliczeniu na złotówki osiągają ceny ok. 20 – 50 tys. zł.