Przypomnijmy, że ekslibris to znak własnościowy, graficznie skomponowana kartka z nazwiskiem właściciela książki, wklejana na wewnętrznej stronie okładki. Pierwotnie ekslibris miał strzec książkę przed kradzieżą. Mniej więcej w latach 70. XX stulecia kolekcjonerstwo ekslibrisów upowszechniło się do tego stopnia, że zaczęto traktować je jako samodzielne formy graficzne. Książka przestała być ważna, liczył się sam obrazek!
Ekslibris przestał być symbolem księgozbioru. Niektórzy kolekcjonerzy w ogóle nie mieli książek, natomiast zamawiali po kilkanaście lub kilkadziesiąt własnych ekslibrisów, aby wymieniać je z innymi zbieraczami ze świata. Wtedy plagą stało się odklejanie starych ekslibrisów z książek. Jako osobne naklejki oferowano je w antykwariatach.
Po 1989 r. na wolnym rynku domy aukcyjne handlowały samymi ekslibrisami. Po 2000 r. zainteresowanie ekslibrisami zmalało, rzadziej pojawiają się w handlu. Zawsze budziły i nadal budzą zainteresowanie ekslibrisy wykonane przez wielkich artystów. Wtedy o popycie decyduje popularność autora, nie zaś sam ekslibris jako osobny gatunek wyrazu artystycznego. Na tej zasadzie parę dni temu Desa Unicum po aukcji za 12,5 tys. zł sprzedała odbitkę ekslibrisu zaprojektowanego i sygnowanego ołówkiem przez Brunona Schulza (wyw. 16 tys. zł).
Wiesław Dreas z Bydgoskiego Antykwariatu Naukowego odklejanie ekslibrisów z książek uważa za zbrodnię. – W ten sposób niszczona jest historia książki! Ekslibris naklejony na książkę, dokumentuje pasje właściciela księgozbioru, dzieje rodzin lub instytucji – mówi Wiesław Dreas.
Krakowski Antykwariat Naukowy na aukcji 22 października oferuje m.in. zabytkowe płyty cynkowe, z których przed wojną reprodukowano ekslibrisy. – Odklejanie starych ekslibrisów nie tylko niszczy historię książki, ale dla jej właściciela jest nieopłacalne. Książka i ekslibris wzajemnie uzupełniają się i wpływają na wzrost ceny. Nie ma dziś kolekcjonerów samych ekslibrisów. Są one zbierane jedynie z uwagi na temat. Na przykład miłośnicy heraldyki poszukują ekslibrisów z herbami – informuje Edward Śmiłek.