Akcje drugiej pod względem wielkości linii lotniczej w Indiach (216 mln dol. wartości rynkowej) straciły 19,1 proc., najwięcej od powstania w 2005 r.

Według mediów firmy leasingowe zapowiedziały odebranie Kingfisher Airlines wynajętych samolotów, bo nie płaci za nie. Z pracy miało odejść 100 pilotów, a sam przewoźnik zapowiedział we wtorek odwołanie po co najmniej 50 lotów dziennie do 19 listopada. Zdaniem „Times of India" problem jest poważniejszy – w czwartek odbyło się tylko 269 lotów z 418 zaplanowanych. Urząd lotnictwa cywilnego zażądał wyjaśnienia przyczyn odwołania lotów niekonsultowanych z nim.

Prezes Sanjay Agarwal zapewnił, że nie ma mowy o likwidacji linii. Fachowcy z centrum lotnictwa Azji i Pacyfiku oceniają sytuację jako bardzo poważną. Linia z Bangalore ma 1,2 mld dol. długu, potrzebuje 400 – 500 mln gotówki, rozmawia z bankami i jeśli nie porozumie się z nimi, będzie zmuszona wystąpić do rządu o ratunek. I pewnie go dostanie.