Sposób na biznes
Kielecki biznesmen większość projektów rozpoczynał od kupna stosunkowo małych firm. Przykładem może tu być Cersanit, który w 1997 r. kupiło od Skarbu Państwa konsorcjum z jego udziałem.
– Było to wówczas przedsiębiorstwo posiadające tylko jeden zakład w Krasnymstawie specjalizujący się jedynie w produkcji ceramiki sanitarnej – mówi Kłoczko. Po restrukturyzacji i zwiększeniu możliwości produkcyjnych firma w maju 1998 r. zadebiutowała na GPW.
Niemal co roku oddawała do użytku nowy zakład. W Starachowicach uruchomiła produkcję mebli łazienkowych, a później również kabin prysznicowych oraz wanien i brodzików akrylowych. Z kolei w Wałbrzychu wytwarzała płytki ceramiczne i gresy.
Nowe zakłady były zlokalizowane w specjalnych strefach ekonomicznych, wobec czego korzystały z ulg podatkowych, co powodowało, że wypracowywały większe zyski niż konkurencja. W 2006 r. Cersanit rozpoczął budowę fabryki ceramiki sanitarnej i płytek ceramicznych w Czyżywce koło Nowogrodu Wołyńskiego na Ukrainie. Otwarto ją dwa lata później. Grupa przejęła też kontrolę nad Romanceramem, rumuńskim producentem ceramiki sanitarnej.
W 2007 r. do swojego portfela Sołowow dodał Opoczno. Rok później połączył obie firmy. W efekcie powstał największy producent płytek i ceramiki sanitarnej w tej części Europy. – Naszym celem nie jest zdobycie pierwszego miejsca w Europie, ale efektywne lokowanie produktów na rynku i poprzez to zwiększanie przychodów i zysków. Jeśli w wyniku takich działań staniemy się liderami w poszczególnych państwach, to będziemy z tego zadowoleni, ale nie jest to najważniejsze – mówi przewodniczący Cersanitu.
Sołowow przez pewien czas był też dużym akcjonariuszem sieci marketów budowlanych Polish Life Improvement (obecnie Nomi). Budował je od 1993 r. Później wprowadził na GPW, a następnie sprzedał brytyjskiej grupie Kingfisher.
Media zaczęły zaliczać Sołowowa do największych graczy warszawskiej giełdy, gdy w 1999 r. próbował przejąć kontrolę nad Exbudem kierowanym wówczas przez Witolda Zaraskę. Wprawdzie zdołał kupić tylko 10-proc. pakiet akcji tej firmy, ale i tak był jej największym udziałowcem i zmusił znanego prezesa do poszukiwań dla Exbudu inwestora branżowego.
Została nim szwedzka Skanska, której też Sołowow postanowił sprzedać posiadane akcje. W efekcie na tej transakcji zarobił w pół roku ok. 15 mln zł. Przy okazji pogrzebał karierę Zaraski, co jeszcze bardziej poróżniło obu kielczan.
Sołowow przez pewien czas był też właścicielem mniejszościowych pakietów akcji giełdowych Orbisu i Polskiej Grupy Farmaceutycznej. W 2002 r. wszystkie walory jednak sprzedał.
Dziś wśród giełdowych spółek kontrolowanych przez Sołowowa, oprócz Cersanitu i Echa są Barlinek i Synthos. Pierwszą z nich przekształcił z podupadającego państwowego przedsiębiorstwa w międzynarodowego gracza na rynku deski podłogowej. Druga powstała z połączenia Zakładów Chemicznych Dwory w Oświęcimiu i czeskiej spółki Kaučuk w Kralupach.
Dziś Synthos jest najlepiej wycenianą przez rynek firmą ze stajni Sołowowa. Wycena giełdowa (na 30 listopada) całej spółki to 5,6 mld zł. W ubiegłym roku grupa wypracowała 3,9 mld przychodów i 476 mln zł zysku netto. Dużo mniej warte są Echo (1,5 mld zł), Cersanit (792 mln zł) i Barlinek (149,5 mln zł).
– Poza spółkami notowanymi na GPW Sołowow najwięcej uwagi poświęca swojej firmie z branży gastronomicznej North Fish. Zarządza ona m.in. restauracjami North Fish i Yummie – opowiada Gromek.
Sołowow unika zasiadania w organach kontrolowanych przez siebie spółek. Mimo to ma decydujący wpływ na zapadające w nich decyzje, głównie poprzez grono zaufanych współpracowników. – Działamy jak drużyna piłkarska, która jeśli chce wygrać, musi posiadać dobrych i zgranych zawodników. Wybiera ich oczywiście trener – twierdzi Kłoczko.
Sportowa pasja
Poza prowadzeniem biznesu największą pasją Sołowowa są rajdy samochodowe. – W ten sposób odpoczywa – mówi Kłoczko. Sołowow w latach 2006, 2010 i 2011 zdobywał wicemistrzostwo Polski, a w 2008 i 2009 wicemistrzostwo Europy.
– Jest lubiany wśród rajdowców. Chętnie pomaga i udziela rad – mówi Maciej Oleksowicz z zespołu rajdowego Castrol TRW Motointegrator, który ścigał się w tym roku m.in. z załogą Cersanit Rally Team (jej kierowcą jest Sołowow). Kielczanina uważa za doświadczonego zawodnika, który mimo stosunkowo późnego rozpoczęcia startów w wyścigach zaszedł daleko.
Obserwatorzy rajdów wskazują jednak, że Sołowow dobre wyniki przynajmniej częściowo zawdzięcza też budżetowi swojego teamu. Załogę sponsorują m.in. wszystkie cztery giełdowe kontrolowane przez niego spółki.
W ocenie części ekspertów do zgrzytu z udziałem biznesmena doszło podczas tegorocznego Rajdu Polski, który wygrała załoga Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran, zdobywając jednocześnie mistrzostwo Polski. Zaraz po zawodach zespół Cersanit Rally Team, który zajął drugie miejsce, wniósł protest i zakwestionował zgodność z przepisami parametrów samochodu zwycięzcy. Miał to być objaw niespełnionych ambicji Sołowowa, który jeszcze ani razu nie został mistrzem.
– W rajdach samochodowych są określone reguły i trzeba je spełniać. Nikt nie powinien negatywnie odbierać tego, że zgodnie z regulaminem i drogą oficjalną doszło najpierw do złożenia protestu, a potem do jego oddalenia – uważa Oleksowicz. Jego zdaniem to pomogło też zwycięskiemu zespołowi, bo teraz z kolei nikt nie będzie mówił, że Kajetanowicz i Baran mieli auto niespełniające obowiązujących norm.
– Nie wiem, czy w przyszłości Sołowow będzie osiągał sukcesy. Na pewno jednak jest dobry w tym, co robi – dodaje Oleksowicz.
Sołowow niechętnie opowiada o swoich biznesach i życiu prywatnym. Powszechnie uważany jest za osobę skrytą. Niechętnie rozmawia z dziennikarzami, czego dowodem może być m.in. to, że autor tego tekstu od dwóch lat bezskutecznie próbuje się z nim umówić na wywiad.
Na stronie dotyczącej zespołu rajdowego Cersanit Rally Team Sołowow ujawnia jedynie, że jest żonaty, lubi dobrą kuchnię z całego świata, wodę mineralną i wino. Poza tym jako ulubione sporty wymienia tenis, narciarstwo i piłkę nożną. Tę ostatnią uprawia dwa razy w tygodniu, spotykając się wieczorami z kolegami i znajomymi w jednej z kieleckich sal gimnastycznych.
– Wszyscy znamy się z podwórka. Raz do roku organizujemy nawet wspólną wigilię – mówi Kłoczko. Jak wskazuje, dzięki temu, że Sołowow chroni swoją prywatność, wokół niego nie ma sensacji. Jednocześnie biznesmen zdaje sobie sprawę, że startując w rajdach i zajmując w nich wysokie miejsca, stał się osobą medialną. Trafił m.in. do dwudziestki najseksowniejszych Polaków 2008 r. w ankiecie „Wprost".
Sołowow mieszka w rezydencji pod Kielcami. O jego domu krąży wiele plotek, m.in. że stoi na szczycie jednej z gór pod miastem, otoczony willami innych majętnych kielczan, a do posiadłości można dostać się helikopterem.
Współpracownicy Sołowowa przyznają, że biznesmen ma prywatny helikopter, a nawet odrzutowiec, którym najczęściej lata z lotniska w Masłowie. Oba służą mu jednak przede wszystkim do celów biznesowych. To dzięki podróży odrzutowcem mógł w ostatnich dniach szybko znaleźć się na spotkaniu w Szanghaju.