Michał Sołowow, lokalny patriota

W Kielcach siedziby ma większość spółek kontrolowanych przez Michała Sołowowa. Tu biznesmen i kierowca rajdowy mieszka i ma przyjaciół, którzy w dzień nadzorują jego spółki, a wieczorami grają z nim w piłkę

Publikacja: 02.12.2011 02:41

Michał Sołowow, lokalny patriota

Foto: Rzeczpospolita, Krzysztof Łokaj Krzysztof Łokaj

Michał Sołowow dzięki pasji do aut kilkakrotnie sięgał po wicemistrzostwo Polski i Europy w rajdach samochodowych. Jest też właścicielem firm należących do największych w kraju, a nawet w naszym regionie, zajmujących się m.in. produkcją kauczuków (Synthos), płytek ceramicznych i ceramiki sanitarnej (Cersanit) czy podłóg (Barlinek).

Tygodnik „Wprost" i miesięcznik „Forbes" jego majątek oszacowały w tym roku na ok. 5,5 – 6 mld zł (w naszych wyliczeniach na wykresie wzięliśmy pod uwagę tylko udziały biznesmena w spółkach giełdowych). To daje mu czwartą lokatę w Polsce, za Janem Kulczykiem, Zygmuntem Solorzem-Żakiem i Leszkiem Czarneckim.

Dziś część spółek biznesmena potrzebuje pieniędzy na rozwój. Cersanit ogłosił ostatnio, że właśnie w tym celu sprzedaje nowe akcje za niemal 190 mln zł. W przyszłym roku taki sam ruch chce wykonać Barlinek. Ze względu na posiadane udziały większość akcji zapewne obejmie Sołowow.

Jednym z ostatnio ogłoszonych jego pomysłów, które wywołały kontrowersje, jest zmiana nazwy firmy Cersanit. Ma się ona nazywać Rovese. To połączenie dwóch wyrazów: norweskiego „ro", co oznacza harmonię, spokój, oraz staroangielskiego „vese", co z kolei oznacza wiatr zmian. Zmiana ta ma  zdaniem samego Sołowowa  poprawić pozycjonowanie marek grupy; są to: Cersanit, Opoczno, Meissen, Pilkington's oraz Medea.

Jak Sołowow doszedł do tak dużych pieniędzy? – To przede wszystkim rezultat jego ogromnego talentu do robienia interesów oraz ciężkiej pracy. W firmie zazwyczaj jest od ósmej rano do dwudziestej, a nawet dłużej – mówi Artur Kłoczko, przewodniczący rady nadzorczej Cersanitu.

Pod pojęciem firmy należy tu

rozmieć biurowiec przy ul. Solidarności 36 w Kielcach, w którym większość spółek Sołowowa ma siedziby, choć produkcję prowadzą poza tym miastem. Tu zlokalizowana jest lub została przeniesiona m.in. centrala Barlinka, Cersanitu i Echo Investment.

Według jego współpracowników i osób mieszkających w woj. świętokrzyskim takie działania świadczą o lokalnym patriotyzmie Sołowowa. Część spółek przeniósł do Kielc również ze względów pragmatycznych. Firmy mają niższe koszty, niż gdyby były w aglomeracjach, a jemu jest łatwiej nimi zarządzać. – Poza tym uważa, że jak ktoś się przebił tutaj, gdzie rynek pracy jest bardzo mały, to naprawdę musi być dobry. Do Warszawy zazwyczaj wyjeżdżają ci, którzy nie mogą u nas znaleźć pracy – twierdzi dziennikarz Jarosław Panek, były pracownik „Echa Dnia", wydawanego m.in. w woj. świętokrzyskim.

Lojalność to jedna z ważniejszych cech Sołowowa. Nie tylko oczekuje jej od innych, ale również sam jest bardzo lojalny. – Jest też cholerykiem. Wpada w złość, czasem wybucha, potrafi być porywczy, ale po czasie się uspokaja. Jak przemyśli sprawę może przyznać rację – zaznacza dziennikarz. Sołowow nie lubi ludzi, którzy mu kadzą. Ceni ludzi z przeciwnym zdaniem. – Na zarządach jego spółek bywały częste i straszne kłótnie. Współpracujący z nim ludzie potrafili mu powiedzieć: „co ty pier... Michał" – mówi Panek.

O Sołowowie mówi się też, że ma wyczucie sytuacji na rynku: wie nie tylko, kiedy wyjść z inwestycji, aby najlepiej na niej zarobić, ale też kiedy się wycofać, aby nie stracić. – Mimo że zaczynał praktycznie od zera, to osiągnął wielki sukces w biznesie. Jest dobrym przykładem dla wielu ludzi na to, że jeśli naprawdę chcesz, to możesz osiągnąć wiele – twierdzi Kłoczko.

– Zawsze próbuje dostrzec, jak rynek będzie się zachowywał co najmniej na kilka lat do przodu i stara się zawczasu przygotować swoje firmy do zmian – uważa z kolei Mariusz Gromek, szef rady nadzorczej Barlinka.

Pozytywnie o Sołowowie wypowiadają się też osoby niezwiązane z jego biznesami. – Sukcesy ma ogromne. Zrestrukturyzował sporo spółek mających duże problemy, dzięki czemu mógł zarobić więcej niż inni  – mówi znany inwestor Zbigniew Jakubas kontrolujący m.in. giełdowe firmy Mennica Polska i Polna.

Sołowowa zna od kilkunastu lat m.in. ze spotkań biznesowych.  – Jest bardzo konkretny i rzetelny. Jak coś powie, to można być pewnym, że tak zrobi  – dodaje Jakubas.

– Dowiódł, że potrafi wybierać i kupić perspektywiczne spółki za stosunkowo dobrą cenę oraz restrukturyzować je tak, aby osiągały zyski. Jest tak praktycznie z każdą firmą, której się dotknie – twierdzi Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.

Zastrzeżenia do spółek

Na rynku nie brakuje też krytyków działalności kieleckiego biznesmena.  – Sołowow, będąc udziałowcem kilku giełdowych spółek, często ma stabilizujący wpływ na ich sytuację finansową, chociażby poprzez obejmowanie ich nowych akcji czy udzielanie im pożyczek. Jednocześnie jednak są mało przejrzyste – uważa Krzysztof Pado, analityk Domu Maklerskiego BDM. Narzeka, że żadna z giełdowych spółek biznesmena nie robi konferencji prasowych ani nie prowadzi spotkań z analitykami i inwestorami, które mogłyby przyczynić się do wyjaśnienia wielu często niejasnych działań ich władz.

– Ze skarg otrzymywanych od inwestorów dotyczących działalności Sołowowa w spółkach giełdowych najbardziej pamiętam tę sprzed dwóch lat. Wówczas Synthos postanowił wydać bardzo duże pieniądze na zakup akcji Cersanitu i Echa – przypomina Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII).

Chodziło o 260 mln zł, za które firma chemiczna kupiła od Sołowowa akcje po cenach wyższych od rynkowych, co rodziło podejrzenia, że w ten sposób zarząd Synthosa działa na szkodę spółki. W związku z tą sprawą SII wysłało do firmy prośbę o wyjaśnienia. Dominiak przyznaje jednak, że ogólnie negatywnych emocji w stosunku do działań Sołowowa jest zdecydowanie mniej niż w przypadku innych dużych udziałowców giełdowych spółek.

Sołowow urodził się 11 lipca 1962 r. w Kielcach i z tym miastem w zasadzie związał całe życie. Ukończył tu liceum, studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki Świętokrzyskiej. W tym czasie poznał ludzi, którzy dziś pracują w jego firmach.

– Byliśmy na tym samym wydziale i często graliśmy razem w koszykówkę. Dzięki temu otrzymałem propozycję pracy w jego firmie – mówi Kłoczko. Z kolei w liceum poznał Mariusza Gromka.

Podczas studiów Sołowow zarobił 10 tys. dol., m.in. pracując w warsztacie samochodowym w Niemczech. Kupował również auta, naprawiał je, a potem handlował nimi na giełdach samochodowych w Polsce.

W 1988 r. postanowił uruchomić własną firmę. W związku z tym, że Kielce były swego rodzaju zagłębiem budowlanym (tu siedzibę miał znany wówczas Exbud, a później firma Pia Piasecki), zdecydował się na działalność w tej branży.

Jego firma Mitex początkowo realizowała małe kontrakty, ale nabierając doświadczenia na rynku i konkurując ze stosunkowo mało elastycznymi firmami państwowymi, zdobywała coraz większe uznanie i udział w rynku. Wkrótce jego zarobek na jednym kontrakcie wynosił nawet 40 proc. wartości umowy.

Kilka lat później Mitex był już jedną z największych firm budowlanych w Polsce. W styczniu 1999 r. jego akcje zadebiutowały na giełdzie. Trzy lata później sprzedał spółkę francuskiej firmie budowlanej Eiffage.

– Zdawał sobie sprawę, że polski rynek jest już zbyt mocno zdominowany przez zagraniczne koncerny, aby dalej uzyskiwać na nim ponadprzeciętne zwyżki. Więc zamiast z nimi konkurować, sprzedał firmę, zarabiając na tym duże pieniądze  – wskazuje Kłoczko.

Wcześniej niż Mitex, bo w marcu 1996 r., Sołowow na warszawską giełdę posłał Echo Investment. Początkowo było to małe wydawnictwo, które przekształciło się w firmę deweloperską.

Umowa na serwetce

Sołowow przez kilka lat był aktywnym inwestorem na rynku mediowym. W 1992 r. poprzez Mitex kupił kielecki dziennik regionalny „Echo Dnia". Siedem lat później stał się też właścicielem konkurencyjnego pisma „Słowo Ludu".

W 2005 r. oba tytuły sprzedał norweskiemu wydawnictwu Orkla. Wartość transakcji nie jest znana, ale mówi się, że odsprzedał je z dużym zyskiem.

W grudniu 1999 r. od spółdzielni dziennikarskiej kupił z kolei tygodnik „Przekrój". Jednak już pod koniec 2001 r. sprzedał tytuł szwajcarskiemu wydawnictwu Edipresse, które wydaje w Polsce m.in. „Przyjaciółkę" „Urodę" i „Vivę". Przez pewien czas do Sołowowa należało również kieleckie Radio Tak FM.

Największą transakcją Sołowowa na rynku medialnym było jednak kupno stołecznego dziennika „Życie Warszawy". Kupił go od Jakubasa.

Do transakcji tak naprawdę doszło w restauracji La Boheme, mieszczącej się w warszawskim Teatrze Wielkim. – W około półtorej godziny spisaliśmy na serwetce warunki umowy, które zawierały wszystkie najważniejsze kwestie  mówi Jakubas. Umowa została podpisana kilka dni później.

Wartości transakcji nie ujawniono. Jakubas twierdzi jedynie, że otrzymał stosunkowo wysoką kwotę kilkudziesięciu milionów złotych. – Była to transakcja zawarta na zasadzie zaufania. Zobowiązaliśmy się, że ją zrealizujemy, nie szukając żadnych kruczków, i tak się stało  – zauważa inwestor.

Po nabyciu „Życia Warszawy" Sołowow chciał uruchomić dziennik ogólnopolski. Projekt był już mocno zaawansowany, gdy zdecydował o rezygnacji z dalszych prac. Z przeprowadzonych badań wynikało, że może to być nietrafiona inwestycja.

– Projektu nie udało się zrealizować. O porażce trudno jednak mówić, bo w porę się z niego wycofał – twierdzi Kłoczko. Jego zdaniem o tym, że była to dobra decyzja, świadczą późniejsze, nieudane inwestycje innych wydawnictw związane z uruchomieniem ogólnopolskich dzienników. W 2007 r. Sołowow sprzedał „Życie Warszawy" Presspublice, wydawcy „Rzeczpospolitej".

Sposób na biznes

Kielecki biznesmen większość projektów rozpoczynał od kupna stosunkowo małych firm. Przykładem może tu być Cersanit, który w 1997 r. kupiło od Skarbu Państwa konsorcjum z jego udziałem.

– Było to wówczas przedsiębiorstwo posiadające tylko jeden zakład w Krasnymstawie specjalizujący się jedynie w produkcji ceramiki sanitarnej – mówi Kłoczko. Po restrukturyzacji i zwiększeniu możliwości produkcyjnych firma w maju 1998 r. zadebiutowała na GPW.

Niemal co roku oddawała do użytku nowy zakład. W Starachowicach uruchomiła produkcję mebli łazienkowych, a później również kabin prysznicowych oraz wanien i brodzików akrylowych. Z kolei w Wałbrzychu wytwarzała płytki ceramiczne i gresy.

Nowe zakłady były zlokalizowane w specjalnych strefach ekonomicznych, wobec czego korzystały z ulg podatkowych, co powodowało, że wypracowywały większe zyski niż konkurencja. W 2006 r. Cersanit rozpoczął budowę fabryki ceramiki sanitarnej i płytek ceramicznych w Czyżywce koło Nowogrodu Wołyńskiego na Ukrainie. Otwarto ją dwa lata później. Grupa przejęła też kontrolę nad Romanceramem, rumuńskim producentem ceramiki sanitarnej.

W 2007 r. do swojego portfela Sołowow dodał Opoczno. Rok później połączył obie firmy. W efekcie powstał największy producent płytek i ceramiki sanitarnej w tej części Europy. – Naszym celem nie jest zdobycie pierwszego miejsca w Europie, ale efektywne lokowanie produktów na rynku i poprzez to zwiększanie przychodów i zysków. Jeśli w wyniku takich działań staniemy się liderami w poszczególnych państwach, to będziemy z tego zadowoleni, ale nie jest to najważniejsze – mówi przewodniczący Cersanitu.

Sołowow przez pewien czas był też dużym akcjonariuszem sieci marketów budowlanych Polish Life Improvement (obecnie Nomi). Budował je od 1993 r. Później wprowadził na GPW, a następnie sprzedał brytyjskiej grupie Kingfisher.

Media zaczęły zaliczać Sołowowa do największych graczy warszawskiej giełdy, gdy w 1999 r. próbował przejąć kontrolę nad Exbudem kierowanym wówczas przez Witolda Zaraskę. Wprawdzie zdołał kupić tylko 10-proc. pakiet akcji tej firmy, ale i tak był jej największym udziałowcem i zmusił znanego prezesa do poszukiwań dla Exbudu inwestora branżowego.

Została nim szwedzka Skanska, której też Sołowow postanowił sprzedać posiadane akcje. W efekcie na tej transakcji zarobił w pół roku ok. 15 mln zł. Przy okazji pogrzebał karierę Zaraski, co jeszcze bardziej poróżniło obu kielczan.

Sołowow przez pewien czas był też właścicielem mniejszościowych pakietów akcji giełdowych Orbisu i Polskiej Grupy Farmaceutycznej. W 2002 r. wszystkie walory jednak sprzedał.

Dziś wśród giełdowych spółek kontrolowanych przez Sołowowa, oprócz Cersanitu i Echa są Barlinek i Synthos. Pierwszą z nich przekształcił z podupadającego państwowego przedsiębiorstwa w międzynarodowego gracza na rynku deski podłogowej. Druga powstała z połączenia Zakładów Chemicznych Dwory w Oświęcimiu i czeskiej spółki Kaučuk w Kralupach.

Dziś Synthos jest najlepiej wycenianą przez rynek firmą ze stajni Sołowowa. Wycena giełdowa (na 30 listopada) całej spółki to 5,6 mld zł. W ubiegłym roku grupa wypracowała 3,9 mld przychodów i 476 mln zł zysku netto. Dużo mniej warte są Echo (1,5 mld zł), Cersanit (792 mln zł) i Barlinek (149,5 mln zł).

– Poza spółkami notowanymi na GPW Sołowow najwięcej uwagi poświęca swojej firmie z branży gastronomicznej North Fish. Zarządza ona m.in. restauracjami North Fish i Yummie – opowiada Gromek.

Sołowow unika zasiadania w organach kontrolowanych przez siebie spółek. Mimo to ma decydujący wpływ na zapadające w nich decyzje, głównie poprzez grono zaufanych współpracowników. – Działamy jak drużyna piłkarska, która jeśli chce wygrać, musi posiadać dobrych i zgranych zawodników. Wybiera ich oczywiście trener – twierdzi Kłoczko.

Sportowa pasja

Poza prowadzeniem biznesu największą pasją Sołowowa są rajdy samochodowe. – W ten sposób odpoczywa – mówi Kłoczko. Sołowow w latach 2006, 2010 i 2011 zdobywał wicemistrzostwo Polski, a w 2008 i 2009 wicemistrzostwo Europy.

– Jest lubiany wśród rajdowców. Chętnie pomaga i udziela rad – mówi Maciej Oleksowicz z zespołu rajdowego Castrol TRW Motointegrator, który ścigał się w tym roku m.in. z załogą Cersanit Rally Team (jej kierowcą jest Sołowow). Kielczanina uważa za doświadczonego zawodnika, który mimo stosunkowo późnego rozpoczęcia startów w wyścigach zaszedł daleko.

Obserwatorzy rajdów wskazują jednak, że Sołowow dobre wyniki przynajmniej częściowo zawdzięcza też budżetowi swojego teamu. Załogę sponsorują m.in. wszystkie cztery giełdowe kontrolowane przez niego spółki.

W ocenie części ekspertów do zgrzytu z udziałem biznesmena doszło podczas tegorocznego Rajdu Polski, który wygrała załoga Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran, zdobywając jednocześnie mistrzostwo Polski. Zaraz po zawodach zespół Cersanit Rally Team, który zajął drugie miejsce, wniósł protest i zakwestionował zgodność z przepisami parametrów samochodu zwycięzcy. Miał to być objaw niespełnionych ambicji Sołowowa, który jeszcze ani razu nie został mistrzem.

– W rajdach samochodowych są określone reguły i trzeba je spełniać. Nikt nie powinien negatywnie odbierać tego, że zgodnie z regulaminem i drogą oficjalną doszło najpierw do złożenia protestu, a potem do jego oddalenia – uważa Oleksowicz. Jego zdaniem to pomogło też zwycięskiemu zespołowi, bo teraz z kolei nikt nie będzie mówił, że Kajetanowicz i Baran mieli auto niespełniające obowiązujących norm.

– Nie wiem, czy w przyszłości Sołowow będzie osiągał sukcesy. Na pewno jednak jest dobry w tym, co robi – dodaje Oleksowicz.

Sołowow niechętnie opowiada o swoich biznesach i życiu prywatnym. Powszechnie uważany jest za osobę skrytą. Niechętnie rozmawia z dziennikarzami, czego dowodem może być m.in. to, że autor tego tekstu od dwóch lat bezskutecznie próbuje się z nim umówić na wywiad.

Na stronie dotyczącej zespołu rajdowego Cersanit Rally Team Sołowow ujawnia jedynie, że jest żonaty, lubi dobrą kuchnię z całego świata, wodę mineralną i wino. Poza tym jako ulubione sporty wymienia tenis, narciarstwo i piłkę nożną. Tę ostatnią uprawia dwa razy w tygodniu, spotykając się wieczorami z kolegami i znajomymi w jednej z kieleckich sal gimnastycznych.

– Wszyscy znamy się z podwórka. Raz do roku organizujemy nawet wspólną wigilię – mówi Kłoczko. Jak wskazuje, dzięki temu, że Sołowow chroni swoją prywatność, wokół niego nie ma sensacji. Jednocześnie biznesmen zdaje sobie sprawę, że startując w rajdach i zajmując w nich wysokie miejsca, stał się osobą medialną. Trafił m.in. do dwudziestki najseksowniejszych Polaków 2008 r. w ankiecie „Wprost".

Sołowow mieszka w rezydencji pod Kielcami. O jego domu krąży wiele plotek, m.in. że stoi na szczycie jednej z gór pod miastem, otoczony willami innych majętnych kielczan, a do posiadłości można dostać się helikopterem.

Współpracownicy Sołowowa przyznają, że biznesmen ma prywatny helikopter, a nawet odrzutowiec, którym najczęściej lata z lotniska w Masłowie. Oba służą mu jednak przede wszystkim do celów biznesowych. To dzięki podróży odrzutowcem mógł w ostatnich dniach szybko znaleźć się na spotkaniu w Szanghaju.

Michał Sołowow dzięki pasji do aut kilkakrotnie sięgał po wicemistrzostwo Polski i Europy w rajdach samochodowych. Jest też właścicielem firm należących do największych w kraju, a nawet w naszym regionie, zajmujących się m.in. produkcją kauczuków (Synthos), płytek ceramicznych i ceramiki sanitarnej (Cersanit) czy podłóg (Barlinek).

Tygodnik „Wprost" i miesięcznik „Forbes" jego majątek oszacowały w tym roku na ok. 5,5 – 6 mld zł (w naszych wyliczeniach na wykresie wzięliśmy pod uwagę tylko udziały biznesmena w spółkach giełdowych). To daje mu czwartą lokatę w Polsce, za Janem Kulczykiem, Zygmuntem Solorzem-Żakiem i Leszkiem Czarneckim.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił