Uczestnictwo w wymianie zadeklarowali jak dotąd inwestorzy, w których rękach znajduje się 20 proc. greckich obligacji, czyli papiery warte nominalnie około 40 mld euro. Jest to 12 instytucji finansowych: Allianz, Alpha Bank, Axa, BNP Paribas, CNP Assurances, Commerzbank, Deutsche Bank, Eurobank EFG, Greylock Capital Management, ING Bank, Intesa San Paolo i National Bank of Greece.
– To najlepsza możliwa oferta dla inwestorów. Najlepsza, bo to jedyna oferta – twierdzi Ewangelos Wenizelos, grecki minister finansów.
Niepokojące klauzule
Czemu „frekwencja" inwestorów wywołuje obawy? Od skali uczestnictwa w wymianie greckiego długu zależy, czy zostaną uruchomione tzw. klauzule wspólnego działania (CAC), czyli przepisy zmuszające wszystkich pozostałych obligatariuszy do przyjęcia warunków restrukturyzacji zadłużenia zaakceptowanych przez określoną większość.
Uruchomienie CAC nastąpi, jeżeli 66 – 90 proc. wierzycieli weźmie udział w wymianie długu. Gdyby tak się stało, „uporządkowane" bankructwo Grecji mogłoby zostać uznane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Swapów i Derywatów (ISDA) i zostałyby wypłacone pieniądze z kontraktów CDS, czyli z ubezpieczenia greckiego długu. Ale Grecja dostałaby pomoc finansową.
Prawdziwym problemem może być jednak, gdy w wymianie weźmie udział mniej niż 66 proc. wierzycieli. Wtedy CAC nie zostaną uruchomione, umowa o wymianie obligacji się załamie, a Grecja nie dostanie drugiego pakietu pomocowego. Bez pieniędzy z UE i MFW nie będzie ona w stanie spłacać dalej zadłużenia. Dojdzie wtedy do tak zwanego niekontro- lowanego bankructwa.