Krzysztof Musiał, kolekcjoner sztuki polskiej, rozmowa

Rozmowa z Krzysztofem Musiałem, kolekcjonerem sztuki polskiej, o tym jak tworzy się zbiór, którego mogą pozazdrościć muzea

Aktualizacja: 05.04.2012 01:25 Publikacja: 05.04.2012 01:20

Rz: Kiedy zaczął pan budować kolekcję?

Krzysztof Musiał:

Zawsze interesowałem się sztuką. Przyjeżdżając do kraju, kupowałem pojedyncze obrazy. Wrażliwość na sztukę wyniosłem z domu, gdzie, w takiej czy innej formie,  zawsze była ona obecna. Mój ojciec był skrzypkiem. Od początku lat 90. zacząłem budować kolekcję, która szybko przestała mieścić się na ścianach mojego domu. Zadałem sobie wówczas pytanie: jeśli mam dalej kupować, to po co? I tak powstała koncepcja, by stworzyć reprezentatywny zbiór sztuki polskiej XIX i XX wieku.

Nieżyjący już wybitny kolekcjoner, doktor Lech Siuda, uważał, że kontakt ze sztuką to sprawa intymna. Nie lubił muzeów, z którymi nierzadko skutecznie konkurował.

Ja rozwijałem się razem z moją kolekcją. Najpierw cieszyła mnie możliwość oglądania ulubionych dzieł we własnym domu. Potem zrozumiałem, jak wielką radość daje mi dzielenie się zbiorami z innymi miłośnikami sztuki. Mam kilka znakomitych prac z kolekcji doktora Siudy. Szczególnie cenię „Kobietę z bukietem kwiatów" Artura Nacht-Samborskiego. Obraz ten kupiłem na aukcji po długiej walce, ustanawiając rekord cenowy za pracę tego twórcy. Nie chcę jednak sam cieszyć się tym dziełem w zaciszu czterech ścian. Każdą pracę z mojej kolekcji, liczącej już ponad 1000 obiektów, jestem skłonny wypożyczyć do ekspozycji muzealnej.

Czy myślał pan o utworzeniu własnego muzeum?

Obawiam się, że mógłbym sobie nie poradzić z powodów organizacyjnych i bardzo wysokich kosztów. Od ponad pięciu lat finansuję działalność galerii „aTAK" przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Dzięki temu mogę promować twórców, którzy, moim zdaniem, na to zasługują. Dotyczy to zarówno artystów starszego pokolenia, jak i młodych dopiero zaczynających karierę. Organizuję też plenery w moim domu letnim w Toskanii. Zapraszam na nie wybitnych twórców, którzy sami wybierają pozostałych uczestników zwykle z grona swoich studentów. Potem w galerii odbywa się wystawa prac powstałych na plenerze.

Część pana zbiorów można oglądać na stałej ekspozycji w Muzeum Miasta Łodzi.

Przekazałem tam w formie depozytu 130 obrazów i rzeźb  z lat 1840 – 1940. Są one wręcz wzorowo wyeksponowane, tworząc Galerię Mistrzów Polskich. Tematyczny układ ekspozycji jest zgodny z moim zamysłem. Kiedy oglądam prezentowane tam dzieła, których zdobycie kosztowało mnie wiele starań i środków, to czuję się spełniony jako kolekcjoner. Chciałbym podkreślić, że model: prywatna kolekcja w państwowym muzeum, jest w naszym kraju czymś wyjątkowym.

Głośna była też wystawa „Zapisy przemian", złożona z prac z pańskiej kolekcji. Okresowo pokazywano ją w kilku polskich muzeach.

Ekspozycja była zaaranżowana przez znakomitego artystę Andrzeja Okińczyca w poznańskim Muzeum Narodowym. Bardzo mi się podobała i żałowałem, że mogła trwać tylko sześć tygodni. Wystawie towarzyszył obszerny katalog  w formie albumu  opracowany przez wrocławskie Muzeum Narodowe. Bardzo mnie cieszy, gdy moja kolekcja żyje. Nie chciałbym, żeby znakomite dzieła sztuki pokrywały się kurzem w magazynach. Toteż prawie nigdy nie odmawiam placówkom muzealnym, które chcą wypożyczyć określone prace.

Jakimi przesłankami kieruje się pan, dokonując zakupów?

To, że określone dzieło mi się podoba, to już za mało. Staram się w logiczny sposób uzupełniać swoją kolekcję o prace, które reprezentują określony styl lub trend. Oczywiście nie znaczy to, że przestałem ulegać emocjom, jakie zawsze budziła we mnie twórczość wielu bliskich mi artystów. Uprzedzając pytanie odpowiem, że dotyczy to m.in. Olgi Boznańskiej, Artura Nacht-Samborskiego, Piotra Potworowskiego czy Józefa Czapskiego. Inna motywacja do poszerzania kolekcji to moje przyjacielskie relacje z kilkunastoma znakomitymi twórcami reprezentującymi starsze i średnie pokolenia.

A co z młodymi artystami, tak dziś modnymi?

Kupuję co roku około 20 – 30 prac młodych twórców, z których prawie każdy, mówiąc żartem, chciałby być kolejnym Sasnalem. W pokoleniu tym trochę niepokoi mnie gwiazdorski styl i sposób, w jaki kreują rynek niektóre galerie. Jakiś czas temu nabrałem ochoty na zakup prac jednego z młodych zdolnych. Usłyszałem jednak, że jego prace są nie tylko bardzo drogie, ale też niedostępne. Wkrótce potem znajomy powiedział mi, że artysta ten nic nie sprzedaje i żyje niemal w biedzie. Zadzwoniłem więc do galerii. Okazało się, że wbrew wcześniejszym deklaracjom dostępnych jest wiele prac.

Kupił pan?

Nie, ponieważ nie byłem w stanie zaakceptować przesadnie wysokich cen, porównywanych z kwotami, które płacę za dzieła uznanych mistrzów. Jestem przekonany, że nasz rynek jeszcze długo będzie dojrzewał do normalności.

Kolekcja sztuki może stanowić świetną inwestycję?

W dużej mierze zależy to od samego kolekcjonera, od tego jaki przyświeca mu cel. Wiele dzieł, które kupiłem przed laty, ma dziś znacznie większą wartość. Choćby pastele Stanisława Wyspiańskiego podrożały bodaj pięciokrotnie. Ceny innych prac zależą od wielu czynników wpływających na rynek. Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, ile ktoś jest w stanie zapłacić za daną pracę, a nie ile ta praca jest warta.

—rozmawiał Piotr Cegłowski

CV

Krzysztof Musiał

, absolwent Politechniki Warszawskiej i  MBA na francuskiej uczelni biznesowej INSEAD. W 1976 r. pozostał  na stałe za granicą. Pracował w amerykańskim przedsiębiorstwie Cummins Engine Co.  w Londynie, potem w japońskiej firmie Star  we Frankfurcie. W 1989 r. otworzył przedstawicielstwo Star w Polsce. Przez 11 lat kierował własną firmą ABC Data. Teraz jest jej mniejszościowym udziałowcem.

Rz: Kiedy zaczął pan budować kolekcję?

Krzysztof Musiał:

Pozostało 99% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy