Duże pieniądze od sponsorów nie gwarantują sukcesu w sporcie

Rozdmuchane budżety tuzów piłkarskiej Ekstraklasy i siatkarskiej PlusLigi nie dały im oczekiwanych wyników

Publikacja: 10.05.2012 04:43

Profesor Janusz Filipiak, prezes Cracovii, to jeden z największych przegranych ostatniego sezonu pił

Profesor Janusz Filipiak, prezes Cracovii, to jeden z największych przegranych ostatniego sezonu piłkarskiej ekstraklasy. Pomimo sporego – jak na polskie warunki – budżetu, kierowana przez niego Cracovia, choć miała walczyć o udział w rozgrywkach o europejskie puchary, spadła do pierwszej ligi.

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Największymi wygranymi na murawie okazały się dużo biedniejsze Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów. Goryczy porażki pod siatką po raz pierwszy od lat doznała Skra Bełchatów.

O prawdziwym dramacie może mówić trener Legii Maciej Skorża. Jego klub w przedostatniej kolejce, przegrywając z Lechią Gdańsk, zaprzepaścił szanse na mistrzostwo Polski. To największe rozczarowanie sezonu – Legia miała do dyspozycji 65 mln zł, najwięcej w lidze. Tytuł rzutem na taśmę odebrał jej Śląsk Wrocław, którego budżet był ponaddwukrotnie mniejszy i wynosił 30 mln zł.

Ubiegłoroczny mistrz Polski Wisła Kraków mimo środków w wysokości 50 mln zł również nie zaliczy tego sezonu do udanych. Biała Gwiazda ukończyła rozgrywki dopiero na siódmym miejscu.

Wojciechowski ma już dość

Gorzką pigułkę musi przełknąć też drugi stołeczny klub, Polonia. Mimo że właściciel Czarnych Koszul Józef Wojciechowski nie szczędził grosza na transfery i pensje zawodników, ostatecznie drużyna, zajmując w tabeli szóstą pozycję, nie osiągnęła wyznaczonego celu, czyli awansu do europejskich rozgrywek. Trudno dokładnie określić, jakimi pieniędzmi dysponowała Polonia, ponieważ biznesmen w trakcie sezonu zasilał klubową kasę licznymi wpłatami. Na pewno było to co najmniej 45 mln zł. Wojciechowski w rozmowie z „Rz" potwierdził ostatecznie, że z Polonią się rozstaje.

– Przyszłość klubu nie zależy już ode mnie. Ja się ostatecznie z Polonii wycofuję. Zobaczymy, czy znajdzie się ktoś, kto będzie chciał w nią zainwestować – deklaruje Wojciechowski. – Ze sportu jednak całkowicie nie rezygnuję. Wspieram na przykład mały klub Rządza Załubice – dodaje.

Zdaniem Wojciechowskiego za porażki bogatych klubów w tym sezonie odpowiada głównie kadra zarządzająca. – Największym złem polskiej piłki są klubowi menedżerowie i dyrektorzy sportowi odpowiedzialni za transfery. Zagraniczni przepłacani piłkarze obciążają budżety, które są kreowane przez menedżerów. Jedyne dobre transfery w Polonii to te, które osobiście nadzorowałem – tłumaczy Wojciechowski. – Oczywiście sami piłkarze też nie są bez winy. Trzeba umieć ich zdyscyplinować i do nich przemówić. I tu się okazuje, że trenerów mamy, jakich mamy – ubolewa biznesmen.

Bolesna degradacja

Zwiększenie budżetu do poziomu 24 mln zł nie pomogło Cracovii. Choć jak na warunki Ekstraklasy klub mógł się pochwalić przyzwoitym zapleczem finansowym, efektów na boisku kibice Pasów nie zobaczyli. W ciągu trzech poprzednich sezonów Cracovia ratowała się przed spadkiem. Tym razem oczekiwano walki o wyższe lokaty.

Niestety, pieniądze wpompowane w klub przez Janusza Filipiaka, właściciela Comarchu, nie pomogły i krakowski zespół nie uniknął spadku do pierwszej ligi. W czym tkwi problem? – Błędem było sprowadzenie drogich zagranicznych zawodników. Piłkarze wzięli pieniądze, a potem nie chcieli grać – mówi Janusz Filipiak, prezes Cracovii. – Nie ukrywam, że w PZPN funkcjonują też pewne układy, w których my nie uczestniczymy i to działa na naszą niekorzyść – dodaje prezes.

Filipiak sporo zainwestował nie tylko w samą drużynę. Cracovia ma nowy stadion i halę sportową. Właściciel Comarchu podwyższył też kapitał zakładowy spółki o 30 mln zł. Teraz, jak zapewnia, z finansowania działalności Pasów nie ma zamiaru się wycofywać. – Trzeba znieść porażkę z godnością. Cracovia to nie zabawka, to 106 lat tradycji, zbyt poważna sprawa, aby po niepowodzeniach spakować manatki. Czeka nas jednak zaciskanie pasa – zaznacza Filipiak.

Biedni z sukcesami

Na przeciwnym biegunie znalazł się klub, który swoimi tegorocznymi osiągnięciami potwierdza starą prawdę, że w sporcie pieniądze nie mogą niczego zagwarantować. Ruch Chorzów został finalistą Pucharu Polski oraz wicemistrzem kraju, dysponując budżetem liczącym zaledwie 11 mln zł (najmniejszym w lidze). Chorzowianie udowodnili, że nawet z takimi pieniędzmi można w polskiej piłce sporo zdziałać.

Największym wygranym okazał się jednak Śląsk Wrocław, który zdołał osiągnąć to, czego nie udało się wielkim i bogatym. 30 mln zł (szósty budżet w Ekstraklasie) pozwoliło wrocławianom zdobyć tytuł mistrzowski i zakwalifikować się do eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów.

Koniec serii Skry

W siatkarskiej PlusLidze od lat karty rozdawała dysponująca największym budżetem PGE Skra Bełchatów. Dzięki pieniądzom od energetycznej spółki bełchatowianie mogli zakontraktować polskie gwiazdy z Mariuszem Wlazłym, Michałem Winiarskim i Bartoszem Kurkiem na czele, co pozwoliło im na zdobycie siedmiu tytułów mistrza kraju z rzędu.

Przełamanie hegemonii Skry udało się w tym roku dopiero Asseco Resovii. Klub, który największe sukcesy odnosił w latach 70. XX w., znalazł się na początku tego stulecia niemal na granicy upadku. W 2004 roku Resovii udało się jednak powrócić do ekstraklasy, a trzy lata później sponsorem tytułowym zespołu został informatyczny gigant Asseco. I choć budżet Resovii wciąż jest jeszcze niższy od budżetu Skry, to jednak pozwolił on działaczom z Rzeszowa na stworzenie zespołu na miarę mistrzostwa.

– Przyznaję, że gdyby nie udało się zdobyć tytułu w tym roku, to całkowicie zmieniłbym koncepcję finansowania drużyny i w kolejnym sezonie budował ją w oparciu o młodych, perspektywicznych polskich zawodników. W przypadku prywatnych firm istnieje bowiem granica opłacalności sponsoringu – mówi Adam Góral, prezes Asseco Poland, głównego sponsora Resovii. – Zwycięstwo Asseco Resovii nad Skrą nie oznacza, że pieniądze PGE zostały źle wydane. Skra odegrała i będzie odgrywała ogromną rolę w dalszym budowaniu pozycji polskich klubów i naszej reprezentacji na arenie międzynarodowej – zaznacza jednak szef Asseco.

Pomimo osiągniętego sukcesu główny sponsor rzeszowian uważa, że zmianie powinien ulec cały system finansowania polskiej siatkówki.

– Pieniądze pochodzące z państwowych spółek powinny być przeznaczane nie na pojedyncze kluby, ale na rozwój całej ligi i tworzenie szkół mistrzostwa sportowego. To umożliwiłoby zbudowanie efektywnego systemu szkolenia młodzieży, a także ograniczenie roli agentów zawodników, którzy częściej niż dobrem całej dyscypliny kierują się własnym interesem – mówi Adam Góral.

Młodzi z fantazją

Chcąc walczyć o medale, kluby muszą się liczyć z koniecznością zapewnienia budżetu na poziomie 9 – 12 mln zł. Swoisty ewenement w polskiej lidze stanowi tymczasem AZS Częstochowa. W latach 90. XX w. zdobył sześciokrotnie mistrzostwo Polski, ale w kolejnej dekadzie zaczął odstawać od czołówki pod względem finansowym. Pomimo to zdołał w ostatnich latach sięgnąć m.in. po wicemistrzostwo i Puchar kraju. Co więcej, w tym sezonie akademicy jako drugi polski klub w historii wygrali europejskie rozgrywki, zdobywając Puchar Challenge. Dysponowali przy tym budżetem wynoszącym zaledwie około 3,5 miliona złotych.

– Budowę zespołu od lat opieramy głównie na młodych, utalentowanych zawodnikach, wspieranych przez kilku bardziej doświadczonych graczy. Udało nam się również zebrać w klubie grupę profesjonalnych menedżerów, która naprawdę zna się na siatkówce i jest w stanie profesjonalnie nim zarządzać  – tłumaczy prezes klubu z Częstochowy Konrad Pakosz.

Największymi wygranymi na murawie okazały się dużo biedniejsze Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów. Goryczy porażki pod siatką po raz pierwszy od lat doznała Skra Bełchatów.

O prawdziwym dramacie może mówić trener Legii Maciej Skorża. Jego klub w przedostatniej kolejce, przegrywając z Lechią Gdańsk, zaprzepaścił szanse na mistrzostwo Polski. To największe rozczarowanie sezonu – Legia miała do dyspozycji 65 mln zł, najwięcej w lidze. Tytuł rzutem na taśmę odebrał jej Śląsk Wrocław, którego budżet był ponaddwukrotnie mniejszy i wynosił 30 mln zł.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy