Jako czynnik zmniejszający skłonność Polaków do kupna ubezpieczenia nieruchomości branża wskazuje na psujące rynek działania rządu.
- Niestety, często zamiast kupić polisę, Polacy liczą na pomoc państwa - mówi Michał Witkowski, rzecznik PZU. Głośno komentowane w mediach przypadki, gdy ktoś na skutek powodzi czy gradobicia stracił majątek, a później dostał wsparcie od państwa, sprawia, że ludzie oszczędzają na kupnie polisy.
Nie każdy kupi polisę
Na razie żadna z firm nie wprowadziła ograniczeń w sprzedaży ubezpieczeń nieruchomości. Dzieje się tak, gdy zagrożenie np. powodzią jest nadanym obszarze wyjątkowo duże. - Dyrektorzy jednostek terenowych mają jednak znaczną autonomię w podejmowaniu decyzji ograniczających sprzedaż - mówi Rafał Wierzbicki z InterRisku
Najczęstszą rynkową praktyką jest system, w którym cena polisy określana jest na podstawie taryfy. - Ta z kolei bazuje nadanych statystycznych, które uwzględniają m.in. wystąpienie powodzi na określonym terenie w przeszłości - tłumaczy Michał Witkowski. Gdy dla danego miejsca ubezpieczenia nieruchomości prawdopodobieństwo wystąpienia powodzi jest wysokie, w składce zostaje zastosowana zwyżka z tego tytułu.
W skrajnym przypadku z zakresu ubezpieczenia ryzyko powodzi jest całkiem wyłączane, czyli można kupić polisę na wypadek pożaru, jednak gdy nastąpi podtopienie, odszkodowanie nie przysługuje.