Problem systemowy

Z Andrzejem Klesykiem, prezesem PZU rozmawiali Jakub Kurasz i Zuzanna Reda

Publikacja: 28.08.2012 17:30

Problem systemowy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: W uzasadnienia wniosku prokuratury  o odrzuceniu rozpoczęcia śledztwa w sprawie Amber Gold jest też informacja, że PZU ubezpieczało Amber Gold. Wielu prawników reprezentujących poszkodowanych uważa, że to Wy ubezpieczaliście złoto spółki a wręcz gwarantowaliście zyski z lokat klientów...

Andrzej Klesyk: Absolutnie nie. Taki typ polis nie istnieje. Jedyna czynna umowa, która w jakikolwiek sposób może nas pośrednio wiązać z Amber Gold to ubezpieczenie samochodów w leasingu, co jest raczej relacją między PZU a firmą leasingową. Jedyna umowa, na którą ktoś może się powoływać to umowa OC, zawarta na rok, w 2009 r. Standardowo takie umowy nie obejmują swoim zakresem odpowiedzialności za szkody, które są czystą stratą finansową powstałą wskutek niewykonania zawartych umów, w związku oferowaniem produktów finansowych przez tzw. parabanki.

Niestety większość Polaków nie rozróżnia pojęcia parabank ora banku. Śmiało też można powiedzieć, że niewiele wiemy czym się zajmują ubezpieczyciele.

Z punktu widzenia całego systemu bankowego, środki wpłacone przez klientów Amber Gold nie są duże. Może więc dobrze się stało, że spektakularny upadek Amber Gold wywołał publiczną dyskusję na temat parabanków? Na pierwszy rzut oka wszystkie instytucje postępowały zgodnie z procedurami. To jednak nie wystarczyło do skutecznej ochrony klientów tej firmy. I to jest główny problem, który widzę w tej sprawie.

Większość obserwatorów wini za Amber Gold prokuraturę i sądy rejestrowe, ale duże instytucje finansowe, w tym także PZU zaniedbały też sprawę edukacji Polaków

PZU prowadzi wiele działań edukacyjnych. Trudno jednak wymagać, żeby jakakolwiek firma, w tym PZU, ingerowała w system bankowy. Ale faktycznie może np. Związek Banków Polskich powinien był wcześniej reagować, chociażby na używanie słowa lokata w reklamach niektórych parabanków. PZU ma ambicję być strażnikiem rynku, co nawet zapisaliśmy w strategii. Ale strażnikiem rynku ubezpieczeniowego.  To nie jest łatwa rola, zwłaszcza jak wypełniając ją narusza się czyjeś interesy.  Tak było, gdy głośno powiedziałem o kancelariach odszkodowawczych, które w wielu przypadkach obciążają klientów nadmiernymi, nieadekwatnymi kosztami. Spotkało się to z obojętną reakcją rynku, a nawet instytucji, której ustawową rolą jest ochrona praw ubezpieczonych.

Jeśli dojdzie do jeszcze większego spowolnienia, niektórzy spekulują, że dojdzie do całkowitego demontażu OFE. Co by pan radził rządzącym?

OFE pod żadnym pozorem nie powinno być demontowane. Mam nadzieję, że taki pomysł nie przyjdzie władzy do głowy. Chociaż z niepokojem odnotowuję takie postulaty ze strony opozycji. Nie jest bowiem tajemnicą, że niektórym politykom bliskie są ekonomiczne pomysły Victora Orbana. Powinniśmy się ogólnie bardzo mocno zastanowić jak powinien wyglądać system emerytalny w Polsce. Bez bodźców stymulujących oszczędzanie na własną rękę, po przejściu na emeryturę Polacy przeżyją dramat. Jeśli nie będzie jasnych, przejrzystych zasad, to ludzie nie zaczną oszczędzać. I o tym, że ich emerytura nie wystarczy na zaspokojenie podstawowych potrzeb dowiedzą się wtedy, kiedy będzie na oszczędzanie za późno – odbierając pierwszą emeryturę, która będzie stanowiła, różnie są szacunki, ok. 25-30 proc. ostatniej pensji. Dzisiaj ludzie nie chcą uwierzyć, że tzw. stopa zastąpienia wyniesie 30 proc., a nie 60 proc. jak mają obecni emeryci.

Dobrym przykładem systemowych rozwiązań emerytalnych jest Wielka Brytania. Każdy kto jest tam objęty systemem socjalnym, może co roku wpłacić do 6 tys. funtów, w dowolnej częstotliwości, które nie są opodatkowane przy wypłacie na emeryturę. U nas problem jest taki, że np. w przypadku IKZE podatek od odsetek zapłacimy przy wypłacie środków. Nie mamy jednak pojęcia w jakiej będzie on wysokości. To nie budzi zaufania do systemu.

To chyba poważne niedopatrzenie rządzących?

To sytuacja podobna do tej ze służbą zdrowia. Każdy polityk wie, że mamy problem systemowy. I potrzebne są odważne decyzje, głębokie zmiany. Ale jak dotąd żaden polityk nie wyszedł i nie powiedział oczywistej prawdy – naszego państwa nie stać na fundowanie wszystkim wszystkich świadczeń medycznych. To byłoby polityczne harakiri.

Jakie są szanse, że ekonomiczne spowolnienie zostanie przez PZU wykorzystane do przejęć w regionie?

Mamy dwie przewagi. Po pierwsze gigantyczną płynność, ponad 50 mld zł bilansu. Po stronie kapitału z kolei mamy około 7 mld zł. To też niemało. Ostatnio rząd chorwacki ogłosił, że będzie sprzedał tamtejsze PZU - Croatia Osiguranje. Będziemy się przyglądać. Strategii nie można jednak opierać tylko na akwizycjach. Dlatego skupiamy się na wdrażaniu w życie strategii PZU 2.0, czyli unowocześniania spółki wewnątrz.

W kryzysie ogólnie dzieją się na rynku ciekawe rzeczy. Mocno współpracujemy z Azotami, jako akcjonariusz, także przy wezwaniu na Puławy. Dzięki temu dywersyfikujemy portfel inwestycyjny, co pozwala osiągnąć nam satysfakcjonujące, wyższe stopy zwrotu.

Będziecie zatem zbrojnym ramieniem SP w transakcjach o podłożu inwestycyjno-patriotycznym.

Zawsze dbam o akcjonariuszy w sposób równy, bez względu na to czy mają jedną akcję czy 35 proc. Ale jeśli będę miał dwie propozycje biznesowe, o podobnej stopie zwrotu, to jeśli po jednej stronie będzie dług Polski, a po drugiej zagraniczny, to na pewno wybiorę polski względem zagranicznego. Uważam, że mając do wyboru dwie równoważne oferty: polską i zagraniczną, należy wybierać tę polską. Pod warunkiem oczywiście, że jest to w interesie akcjonariuszy.

Jak ma się do tego zarzut prezesa Asseco, że wybrał pan zagraniczną firmę do obsługi systemów a nie polską?

Kryteria oceny w przetargu były jasne i od samego początku znane: cena, technologia i szansa na szybkie i udane wdrożenie. We wszystkich kryteriach najlepsza była oferta Guidewire. Nawet, gdyby jego konkurenci złożyli ofertę porównywalną cenowo, rozwiązanie Guidewire pod względem technologicznym wyprzedza pozostałe systemy o lata świetlne. Warto podkreślić, że w finale przetargu znalazły się systemy: izraelski i amerykański. Polscy informatycy nie opracowali jeszcze nowoczesnego systemu do obsługi firm ubezpieczeniowych, który byłby odpowiedni dla dużych ubezpieczycieli, takich jak PZU. Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się rodzimych rozwiązań. Jeśli będą porównywalne pod kątem funkcjonalności i ceny z tymi z zachodu, z przyjemnością je wybierzemy.

Co ten kontrakt wam da?

Przede wszystkim to, że już w 2014 r. indywidualne polisy komunikacyjne będą w nowym systemie. Oznacza to, że będziemy mieć pełen dostęp do informacji o kliencie online. Jeśli chodzi o procesy biznesowe, to pomimo wielkich chęci i zaangażowania, obecne rozwiązania IT w PZU są wąskim gardłem. Nowy system sprawi, że będziemy PZU 2.0 – czyli firmą zorientowaną na klienta. Z taką wiedzą o ich potrzebach, żeby móc zaoferować najlepszy produkt i niespotykaną nigdzie indziej obsługę.

Pobijecie rekord wyników?

Akcjonariusze powinni być zadowoleni. Nie wiem jednak, jakie będzie to miało przełożenie na dywidendę, ponieważ nie wiem jakie będą zalecenia KNF. Mam jednak nadzieję, i będę o to apelował, by poszczególne firmy z rynku ubezpieczeniowego były traktowane w sposób bardziej indywidualny, tak jak to jest w sektorze bankowym.

Jak sprzedają się ubezpieczenia lekowe?

W najbliższych tygodniach podpiszemy kilka umów. Liczę, że sprzedaż ruszy mocno z początkiem roku. Taka jest specyfika produktów dotowanych przez pracodawcę - firmy muszą te wydatki zabudżetować.

Czy podobnie jak w innych spółkach, także w PZU można doszukać się nepotyzmu?

U nas sytuacja jest bardzo przejrzysta. O przyjęciu do pracy decydują względy merytoryczne. Proszę spytać osoby, które przechodziły rekrutację. Nie ukrywam natomiast, że w przeszłości był z tym w PZU pewien problem. Po przejęciu sterów w spółce musiałem zwolnić kilkadziesiąt osób, które zostały tu zatrudnione, powiedzmy, że nie tylko ze względu na swoje kompetencje. Z drugiej strony znam „sensacyjne" plotki o tym, że zatrudniłem kilka osób, które kiedyś pracowały w Boston Consulting Group, z której się wywodzę. Tak, nie jest to tajemnicą,  że ściągnąłem kilka osób, z którymi współpracowałem we wcześniejszych miejscach pracy, np. człowieka, który pracował ze mną w Inteligo, a także osobę od zakupów, z którą 15 lat temu tworzyłem  Handlobank. Są to sprawdzeni w boju menadżerowie o wysokiej rynkowej reputacji, a nie znajomi moi, czy przysłowiowego króliczka.

CV

Andrzej Klesyk, jest prezesem PZU SA od końca 2007 r. Od 2003 r. był partnerem i dyrektorem zarządzający The Boston Consulting Group w Warszawie, gdzie współpracował m.in. z PZU przy realizacji projektów ubezpieczeniowych. Twórca i szef Inteligo. Wcześniej kierował zespołem, który stworzył Handlobank. Jest absolwentem ekonomii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, ma tytuł MBA Harvard Business School.

Rz: W uzasadnienia wniosku prokuratury  o odrzuceniu rozpoczęcia śledztwa w sprawie Amber Gold jest też informacja, że PZU ubezpieczało Amber Gold. Wielu prawników reprezentujących poszkodowanych uważa, że to Wy ubezpieczaliście złoto spółki a wręcz gwarantowaliście zyski z lokat klientów...

Andrzej Klesyk: Absolutnie nie. Taki typ polis nie istnieje. Jedyna czynna umowa, która w jakikolwiek sposób może nas pośrednio wiązać z Amber Gold to ubezpieczenie samochodów w leasingu, co jest raczej relacją między PZU a firmą leasingową. Jedyna umowa, na którą ktoś może się powoływać to umowa OC, zawarta na rok, w 2009 r. Standardowo takie umowy nie obejmują swoim zakresem odpowiedzialności za szkody, które są czystą stratą finansową powstałą wskutek niewykonania zawartych umów, w związku oferowaniem produktów finansowych przez tzw. parabanki.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy