Przy okazji różnego rodzaju dyskusji na temat: dlaczego budowa regionalnych sieci szerokopasmowych „idzie tak opornie", jednym z argumentów jest, że samorządom dano zbyt duża swobodę w wyborze sposobu, w jaki te inwestycje mogą realizować.
Weług wzorca
Zwolennicy tej tezy twierdzą, że centralnie powinien zostać opracowany jeden model działania. I tak np. Telekomunikacja Polska uwypukla zalety modelu konkursowego dla przedsiębiorców telekomunikacyjnych, w którym zwycięzca dostaje dofinansowanie na sieć, którą projektuje, buduje i eksploatuje. TP wygrała takie właśnie konkursy w województwach lubuskim i pomorskim. „Samorządowcy, zostawicie budowę sieci fachowcom, dajecie nam tylko dofinansowanie na rozbudowę naszych sieci" – argumentują menedżerowie z TP. Gdyby wszystkie województwa zdecydowały by się na rozwiązanie jak lubuskie czy pomorskie większość takich konkursów wygrałaby TP. Przy ocenie ofert liczy się bowiem wkład własny przedsiębiorcy, a niewiele w Polsce telekomów może się mierzyć z TP na możliwości finansowe.
TP krytykowała - mniej lub bardziej otwarcie - model jaki wybrały województwa świętokrzyskie, czy podlaskie, które planując inwestycje w ramach projektu Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej podzieliły je na kilka obszarów inwestycyjnych. Potencjalni wykonawcy mogli składać ofertę na wybrane części zamówienia. W ten sposób - kalkulowali samorządowcy - z jednej strony przyspieszy to inwestycje, z drugiej zwiększy zainteresowanie przetargiem, bo będą mogły do niego przystąpić mniejsze firmy.
TP utworzyła do realizacji projektów szerokopasmowych realizowanych w ramach SSPW konsorcjum z Hawe oraz Alcatelem-Lucentem i lobbowała za modelem, w którym zwycięzca przetargu na zaprojektowanie i budowę sieci, będzie potem jej operatorem hurtowym.