Firmy pożyczkowe w Polsce podlegają ustawie o kredycie konsumenckim. Jeśli mamy wątpliwości co do wysokości oprocentowania czy zgodności umowy z prawem, możemy zwrócić się do rzecznika konsumentów. – Prowadzimy w tej chwili ok. 60 postępowań dotyczących sektora pożyczkowego – informuje Agnieszka Majchrzak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Problem pojawia się wówczas, kiedy pieniądze pożycza nam osoba prywatna. W takim wypadku konsument nie jest objęty ochroną wynikającą z ustawy.
Chociaż ogłoszenia o niebankowych pożyczkach pod zastaw nieruchomości przeważnie są zamieszczane przez wyspecjalizowane firmy, to samo finansowanie często pochodzi od tzw. prywatnych inwestorów. Firma jest tylko pośrednikiem między osobami, które potrzebują gotówki, a tymi, którzy chcą na tym zarobić.
Pożyczkodawcy chcą nie tylko zarobić, ale też jak najlepiej zabezpieczyć się na wypadek niewypłacalności dłużnika. A takie ryzyko jest duże, ponieważ osoby decydujące się na prywatną pożyczkę często mają już problemy z innymi zobowiązaniami. Również z powodu wysokiego ryzyka raty takiej pożyczki są wysokie, sięgają 8–10 proc. miesięcznie, mimo zabezpieczenia w postaci domu czy mieszkania. Dla porównania całkowity koszt pożyczki pod hipotekę w banku wynosi średnio 8–9 proc. w skali roku.
– Prywatni pożyczkodawcy często po to ustalają tak wysokie raty, aby dłużnik szybko stał się niewypłacalny i można było przejąć i sprzedać zastaw – mówi prawnik z jednej z kancelarii notarialnych. Dlatego umowy są konstruowane tak, aby pożyczkodawca zyskał prawo do nieruchomości i to już w momencie udzielenia finansowania. Służy temu wpis w dziale II księgi wieczystej, czyli tzw. przewłaszczenie. – Przewłaszczenie nieruchomości jest dopuszczalną formą zabezpieczenia w obrocie biznesowym. Ma dać zabezpieczenie temu, kto udziela pożyczki – wyjaśnia Michał Kocur, radca prawny w kancelarii Woźniak Kocur.
Trzeba się jednak liczyć z tym, że naturalną konsekwencją takiej umowy może być utrata nieruchomości. – Jeżeli dług nie będzie spłacony, nowy właściciel ma prawo sprzedać nieruchomość i zabrać to, co jest jego – mówi prawnik.