W czasie kiedy miała miejsce uroczysta premiera filmu „Układ zamknięty" z udziałem prezydenta oraz ministra sprawiedliwości RP, opublikowano dane, z których wynika, że 99,4 proc. urzędników rządowych w ubiegłym roku zasłużyło na nagrody. Należałoby sądzić, że mamy jedną z najlepszych administracji na świecie.
Jednak film pokazuje nieznany do tej pory szerzej wymiar dokonań części tej administracji. Jest opartą na faktach historią niszczenia polskich przedsiębiorców przez szefów różnych szczebli tejże administracji rządowej. Nie jest to bynajmniej film jak „Przesłuchanie" o zamkniętym rozdziale historii Polski. Zdarzenia pokazywane w nim nie są w III RP incydentalne, czego dowodem jest powstanie w 2012 r. ruchu przedsiębiorców Niepokonani. Trudno im żyć w kraju, w którym przestępcy do momentu osądzenia przysługuje konstytucyjne prawo domniemania niewinności – w przeciwieństwie do przedsiębiorcy.
Umarła klasa?
Listy 500 oraz 2000 są tylko fragmentami niekłamanych sukcesów właścicieli polskich firm, którzy już od dawna „występują" na europejskich i międzynarodowych rynkach.
Patrząc natomiast na większość polityków, mamy wrażenie, że oglądamy popisy aktorów mocno prowincjonalnych, którzy nie rozumieją swoich ról albo opanowali repertuar dla podrzędnych teatrzyków rewiowych. Postępują odwrotnie niż Margaret Thatcher, która rządziła zgodnie z własną zasadą: „Nie idź za tłumem, bo nigdzie nie dojdziesz".
Mają za to, parafrazując Tadeusza Konwickiego, rozdęcie gruczołu władzy. Nie czynią właściwego z niego użytku i bezużytecznie zużywają nasz czas jak tlen w nietworzącym bogactwa metabolizmie rządzenia. Blokowanie aspiracji polskich przedsiębiorców i pracowników, którzy są poważani na świecie, sprawi, że „aktorzy prowincjonalni" staną się „umarłą klasą".