Cztery lata temu świat zadziwiła Rwanda. Powodem był jej awans o kilkanaście miejsc w rankingu Doing Business Banku Światowego i Międzynarodowej Korporacji Finansowej – biblii inwestorów.
I nie chodziło wówczas jedynie o to, że inwestorzy mogli bardziej przyjaznym okiem spojrzeć na ten kraj i rozważyć lokowanie w nim pieniędzy. Najważniejszy wniosek z ówczesnej publikacji raportu był taki: warto zainteresować się Afryką. To kontynent wielu możliwości, które jednak starannie wyłapywane są przez inwestorów głównie z krajów rozwijających się, zwłaszcza z Chin, Brazylii, Indii i Rosji. Natomiast na Afrykę nadal bez specjalnego entuzjazmu patrzą potencjalni inwestorzy z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Dla firm z Europy Środkowej i Wschodniej Afryka pozostaje kontynentem do odkrycia.
To nie bułka z masłem
„Tylko tego czasu na odkrycie pozostaje coraz mniej" – ostrzegają autorzy raportu „Afryka–Europa na globalnej szachownicy: Nowe Otwarcie", opublikowanego właśnie przez think tank Central & Eastern Europe Development Institute. Nie mają oni wątpliwości, że na wszystkich, którzy dzisiaj mądrze odkryją Afrykę, czeka sowita nagroda. Afryka się zdecydowanie obudziła, a to przebudzenie jest – ich zdaniem – początkiem długotrwałego okresu wzrostu. I mają wsparcie swojej teorii w ostatnio publikowanych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który prognozuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat dziesięć na dwadzieścia najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie będzie pochodziło właśnie z Afryki Subsaharyjskiej. Dynamicznie rozwija się tam sektor surowcowy bądź oparty na wydobywanych surowcach, w które Afryka jest niesłychanie bogata.
Rosną także rynki konsumenckie, a zwrot z inwestycji – według wyliczeń autorów raportu – należy do najwyższych. „Nie znaczy to jednak, że warunki do robienia biznesu w Afryce to bułka z masłem" – ostrzegają. I potwierdzają obawy tych, którzy nie zdecydowali się na biznes z Afryką: problemem pozostają korupcja, niestabilność polityczna, bariery inwestycyjne i biznesowe czy niska wydajność siły roboczej.
Bo rzeczywiście jest tak, że zmian pozytywnych zachodzących na tym kontynencie jest mnóstwo. Nie zmieniają one faktu, że Afryka Subsaharyjska to 56 głównych krajów, które niezmiernie się od siebie różnią. Weźmy chociażby PKB per capita, który w bogatej w ropę naftową Gwinei Równikowej wynosi 36,6 tys. dolarów, a w tak biednych krajach jak Burundi czy Demokratyczna Republika Konga oscyluje wokół 300 dolarów na osobę.