Nasz pieniądz, podobnie zresztą jak i polskie obligacje, wykazał bowiem wczoraj zadziwiającą odporność na spadki na warszawskiej giełdzie, skąd inwestorzy w panice wycofywali środki, bojąc się negatywnych następstw reform w OFE.

Już na otwarciu złoty zyskiwał po około jednym groszu do euro i amerykańskiego dolara. Kolejne godziny przyniosły dalszy wzrost wartości naszego pieniądza. Po godz. 14 euro kosztowało niewiele powyżej 4,31 zł, czyli 0,7 proc. mniej niż dzień wcześniej. Za dolara płacono poniżej 3,31 zł.

W drugiej części notowań niektórzy inwestorzy, przestraszeni pogłębiającymi się spadkami na GPW, zaczęli jednak zamieniać złotego na inne waluty co skutkowało jego lekkim osłabieniem. Mimo to późnym popołudniem za euro płacono 4,33 zł, czyli 0,2 proc. mniej niż w środę. Tyle samo, do 3,33 zł, spadł dolar. Szwajcarski frank zniżkował aż o 0,7 proc., poniżej 3,52 zł.

Na rynku długu oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich spadło do 4,22 proc., pięcioletnich do 3,62 proc., a dwuletnich do 2,94 proc.