Nie ma szczęścia Prezes UKE w aukcji na pasmo 800 MHz. Najłatwiejsze, jak się okazuje, było skompletowanie zasobów widma, pomimo iż zostały zubożone o szóstą ich część, która trafiła do Sferii. Zaraz potem zaczęła się większa niż zwykle seria przeszkód, wśród których szczególnie emocjonujące były przeszkody związane z systemem aukcyjnym, apele niektórych potencjalnych uczestników wskazujących na błędy i sprzeczności w dokumentacji, brak ponownych konsultacji prekursorskiej dokumentacji oraz odmowa UKE relacjonowania na bieżąco przebiegu aukcji. Ukoronowaniem całości stał się brak terminowej publikacji wyjaśnień do dokumentacji.
A może to palec Boży? Może to okazja, żeby ponownie przeanalizować regulacyjne cele tej aukcji? Może nie są i nie powinny nim być jedynie pieniądze?
Mamy unikalną i ostatnią okazję do włączenia tej aukcji nie w system doraźnego ratowania budżetu lecz w Narodowy Plan Szerokopasmowy oraz Europejską Agendę Cyfrową, wraz z ich szczegółowymi celami. Narodowy Plan Szerokopasmowy, oparty na budowie sieci NGA (którymi są także sieci LTE), zakłada bowiem z jednej strony cywilizacyjny skok dla wszystkich obszarów kraju i zrównoważenie ich rozwoju, a z drugiej realistyczne dostosowanie wskaźników oraz rekomendowanych przez EAC rozwiązań technicznych do ekonomicznych parametrów poszczególnych inwestycji, ściśle uzależnionych od charakterystyki obszaru. LTE jest zaś rozwiązaniem, które z jednej strony oferuje dobre parametry usługi, szybkość inwestycji, jak i stosunkowo efektywne ekonomicznie rozwiązania dla obszarów trwale „białych" czyli nieopłacalnych i nisko opłacalnych, szczególnie, że pasmo 800 MHz jest skuteczne w penetracji (także wewnątrzbudynkowej), ale i w pokonywaniu odległości stosunkowo niewielkim kosztem. Taka decyzja pozwoliłaby na pominięcie etapu miedzi i przeskoczenie etapu rozwojowego tych obszarów do zaawansowanych usług ruchomych, niemalże na podobieństwo wielkich decyzji strategicznych Korei Południowej.
Żeby jednak tak się stało, żeby budowa LTE stała się wielkim przedsięwzięciem NPS, trzeba wrócić do koncepcji operatora hurtowego; nie wystarczą mechanizmy aukcji, w których zwycięzcami mogą zostać dwaj operatorzy, uszczuplając spodziewany efekt konkurencyjny. W dokumentacji aukcyjnej nie ma preferencji dla operatora hurtowego, ani nawet zobowiązań do hurtowego dostępu do sieci ani promowania budowy wspólnej infrastruktury. Prezes UKE Magdalena Gaj stwierdziła w końcu grudnia, że taka współpraca może być wynikiem dobrowolnego porozumienia operatorów i że na licytowanych zasobach mogą powstać np. dwie ogólnopolskie sieci LTE800. To nie wystarczy, ponieważ rynek potrzebuje nie tylko sygnału przyjaznego stosunku Regulatora do takich propozycji, ale wprost ich zastosowania. Od dawna podobne rozwiązania sugerował Emitel a potem Grupa Zygmunta Solorza.
Chodzi właśnie o to, żeby formuła operatora hurtowego była obowiązkowa, wówczas wszyscy działający w Polsce operatorzy komórkowi będą mieli jednakowe możliwości konkurowania o klientów detalicznych, także tych w obszarach zaniedbanych, zatem presja konkurencyjna będzie silniejsza i szybciej tam dotrze. Działalność operatorska oparta o zasadę otwartego dostępu oznacza równoprawność wszystkich korzystających operatorów oraz – jeśli będzie to miało zastosowanie - części detalicznej operatora uzyskującego status operatora hurtowego. Zarówno rynek telekomunikacyjny w Polsce jak i Regulator mają takie rozwiązania już przećwiczone na gruncie Porozumienia UKE-TP z 22.10.2009 oraz późniejszych doświadczeń w jego wdrażaniu, w tym chińskich murów. Oczywiście wymaga to nałożenia na zwycięzców przetargu konkretnych zobowiązań, na co jednak pozwalają obecne przepisy prawa telekomunikacyjnego nawet bez posiadania przez operatora znaczącej pozycji rynkowej. Gdyby nawet analizy wykazały, że nasze ustawy są nieco dziurawe, warto zaczekać na ich poprawienie.