Może to wynikać m.in. z tego, że – jak podała wczoraj agencja Think Kong, już 2,3 mln polskich internautów w ogóle nie ogląda tradycyjnej telewizji. Mimo wielkiej międzynarodowej mody na seriale 14 proc. naszych użytkowników internetu deklaruje też, że w ogóle nie oglądają tego rodzaju materiałów.
Widzowie wolą zagraniczne produkcje
Ogromna przewaga Internetu nad tradycyjną telewizją wśród tych widzów seriali, którzy mają dostęp do obu tych mediów wynika z tego, że w sieci najchętniej oglądamy zagraniczne hity. „Grę o tron” oglądało 30 proc. internautów, „Sherlocka”: 20 proc., a „Walking dead” i „Breaking Bed”: po 18 proc.
Internautów nie pytano o to czy oglądają seriale na witrynach legalnych czy też pirackich. Z zestawu najpopularniejszych seriali oraz niskiego wskaźnika płacenia za oglądanie można wyciągnąć wniosek, że często są to portale z pirackimi wersjami zachodnich seriali. Przynajmniej raz za oglądanie serialu w Internecie zapłaciło 30 proc. internautów, a aż 55 proc. nie zrobiło tego nigdy (patrz: wykres). Choć 15 proc. skłonne byłoby płacić za to, by nie oglądać w serialach reklam, nie są to duże kwoty. Za jeden sezon ulubionego serialu cena zdaniem internautów cena powinna wynosić maksymalnie 10-15 zł.
Zdaniem Kamili Kownackiej, dyrektor zarządzającej OMD Digital, internauci oglądają głównie za darmo, bo polskie serwisy z wideo w sieci nie udostępniają im atrakcyjnych dla nich seriali odpłatnie. -Dostęp do serwisów zagranicznych jest w Polsce utrudniony. Korzystanie z treści np. Netfliksa, znanego z produkcji świetnej jakości seriali takich jak np. „House of cards”, wymaga obejścia regionalnej blokady serwisu – zauważa. Z kolei najgłośniejsze seriale trafiają do legalnych serwisów wideo w Polsce z dużym opóźnieniem w stosunku do amerykańskich premier.
Zdaniem Kownackiej w dobie mody na oglądanie seriali jednym tchem (nierzadko wszystkich odcinków na raz) błędem polskich nadawców jest też nieudostępnianie w sieci całych serii polskich seriali. - Co prawda kolejne odcinki rodzimych produkcji są dostępne wcześniej niż emisja w telewizji, natomiast udostępniane są pojedyncze odcinki, a nie całe sezony (jak to ma miejsce np. w przypadku wspomnianego „House of cards”. W ten sposób stacje bronią widowni telewizyjnej – swojego głównego źródła przychodów – zauważa. W USA dla nałogu polegającego na oglądaniu wszystkich odcinków serii jakiegoś serialu jednym ciągiem ukuto już nawet nowy termin: binge-viewing (kompulsywne/łapczywe oglądanie).