Polska jest jedynym, obok Belgii, krajem, który amerykański prezydent odwiedza w związku z wojną w Ukrainie. Przed wizytą w naszym kraju i spotkaniem z prezydentem Andrzejem Dudą był w czwartek w Brukseli, gdzie odbyły się trzy kluczowe spotkania światowych przywódców: NATO, G7 oraz UE. Na nadzwyczajnym szczycie sojuszu północnoatlantyckiego ogłoszono wzmocnienie obrony na wschodniej flance.
Czytaj więcej
„Z jednej strony, liderzy państw Zachodu muszą zrobić rachunek sumienia i pogodzić się z tym, że...
Poza Polską i krajami bałtyckimi NATO rozmieści także grupy bojowe na Węgrzech i Słowacji oraz w Bułgarii i Rumunii. W Europie już znajduje się 40 tys. żołnierzy pod bezpośrednim dowództwem NATO oraz 100 tys. amerykańskich. „W świetle najpoważniejszego od dziesięcioleci zagrożenia dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego znacznie wzmocnimy także naszą długoterminową postawę odstraszania i obrony” – brzmi fragment oświadczenia przywódców państw NATO. Oznacza to, że na najbliższym regularnym szczycie sojuszu w czerwcu w Madrycie zostanie przyjęta nowa strategia i być może zapadnie decyzja o trwałym rozmieszczeniu sił wojskowych w Polsce i innych państwach Europy Wschodniej.
W Europie już znajduje się 40 tys. żołnierzy pod bezpośrednim dowództwem NATO oraz 100 tys. amerykańskich
Wizyta Bidena w Europie jest okazją do potwierdzenia jedności Zachodu wobec reżimu Władimira Putina. Międzynarodowa społeczność koordynuje bolesne sankcje wobec Rosji z jednej strony, a pomoc humanitarną i wojskową dla Ukrainy z drugiej. To wsparcie ma jednak granice. Dla NATO jest to bezpośrednie zaangażowanie wojskowe w Ukrainie, a dla UE – zbyt duże straty gospodarcze.