W sprawie chodzi o sformułowania użyte w czasie konferencji prasowej stowarzyszenia 13 września 2016 r. Występując w imieniu stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Śpiewak powiedział wtedy, że w Warszawie funkcjonuje ściśle powiązana ze sobą grupa interesów, w skład której wchodzą biznesmeni, prawnicy oraz urzędnicy, którzy działają na rynku reprywatyzacyjnym wykorzystując niejasne przepisy prawne i nieuczciwość urzędników. Wskazał, że z grupą tą powiązane są osoby prowadzące działalność przestępczą, a także, że państwo znajduje się w głębokim kryzysie, a obywatele są bezbronni. Jako jedną z najbardziej agresywnych firm działających na rynku reprywatyzacji wskazał spółkę deweloperską, która potem wniosła pozew do sądu.
Sąd Okręgowy uznał, że naruszone osobiste powodów i nakazał przeprosiny. Z uwagi jednak na działanie pozwanych w istotnym interesie publicznym Sąd uznał, że wyłączona została bezprawność. Podane w trakcie konferencji dane okazały się prawdziwe, zaś wyprowadzone wnioski były uprawnione.
Miasto Jest Nasze i Jan Śpiewak złożyli apelację. W wyroku z 16 kwietnia 2019 r. Sąd Apelacyjny uznał, że stan faktyczny, znajdujący odzwierciedlenie w przebiegu konferencji prasowej podczas prezentacji tzw. mapy reprywatyzacji w Warszawie jest niesporny i został prawidłowo ustalony. Jednak jako ocenne uznał włączenie powodów do „biznesu reprywatyzacyjnego", „wspólnego działania na rynku warszawskiej reprywatyzacji" jako „wielkiej pralni brudnych pieniędzy", z wykorzystaniem „mętnych przepisów prawnych, nie do końca uczciwych urzędników ( ... ) kosztem tysięcy, dziesiątek tysięcy mieszkańców Warszawy". W ocenie Sądu Apelacyjnego przy tak poważnych zarzutach powinno się wymagać od pozwanych większej dbałości o sprawdzenie podstaw faktycznych.
RPO złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego w sprawie tego prawomocnego wyroku, wskazując m.in. na znaczenie wolnej debaty w kwestiach dotyczących interesu publicznego i na rolę organizacji pozarządowych w tej debacie. Wskazał, że działacze przeciwstawiający się nadużyciom w procesie reprywatyzacji nie mogą być karani za używanie sformułowania „Dzika reprywatyzacja".
W skardze kasacyjnej RPO zauważył, że nawet więc jeśli przyjąć, iż doszło do naruszenie dóbr osobistych, takie naruszenie nie było bezprawne. Sąd Apelacyjny całkowicie pominął szerszy kontekst sprawy i działanie pozwanych w obronie społecznie uzasadnionego interesu, co narusza wolność do wyrażania swoich poglądów i wolność rozpowszechniania informacji.