Moim zdaniem w tym roku jest to mało prawdopodobne. A czy to się uda w przyszłym, zależy od tego, czy te szczepionki będą działać. Jeżeli pierwsza próba się powiedzie, to możliwe, że w przyszłym roku już ją będziemy mieli. Ale nie możemy tego zakładać, bo to nie jest gotowiec. Trzeba wymyślić, jak tę szczepionkę zrobić, później sprawdzić skuteczność i czy nie ma efektów ubocznych.
Jak długo zostanie z nami koronawirus?
Może na zawsze. Jest szansa, że stanie się wirusem sezonowym. Ale jest również szansa, że za jakiś czas już nie będzie taki groźny, bo pojawi się szczepionka i odporność. Wirusy mają też naturalną tendencję do tego, że nie dążą do postaci wysoce patogennych, czyli takich, które robią dużą krzywdę, tylko wręcz do takich, które potrafią się niezauważalnie prześlizgnąć między naszymi obronami. Bo jeżeli jesteśmy w stanie łatwo odizolować osobę, która jest zarażona, to taki wariant wirusa ma mniejsze szanse na pozostanie w populacji niż taki, który powoduje łagodną chorobę i troszkę kataru. Scenariusze są różne, natomiast ja myślę, że trzeba w środkach ostrożności zachować złoty środek. Z jednej strony to duże zagrożenie, szczególnie dla osób starszych i obciążonych, z drugiej nie jest to wirus Ebola.
Czyli możemy planować wakacje i odmrażać kolejne gałęzie gospodarki?
Ja jeszcze na razie wakacji nie planuję. Myślę, że trzeba czynić kroki w kierunku odmrożenia świata, żebyśmy byli w stanie funkcjonować w miarę normalnie, ale trzeba się też liczyć z tym, że jeśli pojawi się realne zagrożenie epidemiczne, to trzeba będzie wrócić do poprzednich zasad.
Dlaczego liczba zakażonych miałaby się zwiększyć?