W Sejmie trwają prace nad ustawą o systemie informacji oświatowej. Projekt zakłada, powstanie centralnej bazy danych, do której trafią szczegółowe informacje o uczniach i nauczycielach. Mnożą się wątpliwości, czy taka ingerencja w prywatność jest uzasadniona i czy projektowane przepisy są zgodne z konstytucją.
Dane o uczniach i nauczycielach zbierane są w systemie informacji oświatowej (SIO) już od kilku lat. W przypadku dzieci i młodzieży są to jednak tylko zestawienia statystyczne. Przyjęcie nowej ustawy zmieni sytuację diametralnie, bo do centralnej bazy na bieżąco trafiać będą dziesiątki szczegółowych informacji o każdym pojedynczym uczniu i przedszkolaku. Wśród nich znajdą się również dane wrażliwe, dotyczące np. niepełnosprawności czy diagnozy z poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Czy zgromadzone dane będą bezpieczne? Biorąc pod uwagę, że do systemu będzie miał dostęp szeroki krąg osób, trudno wykluczyć potencjalne nadużycia. Zwłaszcza że zbierane informacje będą atrakcyjne dla pracodawców, firm ubezpieczeniowych, banków. Czy warto zatem ryzykować?
MEN przekonuje, że zmiany są konieczne, ponieważ w obecnym systemie pojawia sie wiele błędów co utrudnia skuteczną kontrolę finansów w oświacie. Nie wydaje się to jednak wystarczające uzasadnienie dla proponowanych rozwiązań. Błędy w funkcjonowaniu SIO mają rozmaite przyczyny. Trudno oczekiwać, że dzięki wykorzystaniu danych indywidualnych uda się je wszystkie wyeliminować. Twierdzenia MEN, że nie da się zbudować w oparciu o dane zbiorcze sprawnie działającego systemu, również budzi wątpliwości. Informacja, że konkretne dziecko miało wypadek na terenie szkoły albo uzyskało kartę rowerową, nie jest niezbędna do sprawnego zarządzania oświatą.
Konstytucja gwarantuje nam ochronę prywatności. Nie jest to prawo absolutne, ale każde jego ograniczanie musi być konieczne w demokratycznym państwie. Sama pożyteczość czy czy wygoda dla władzy nie wystarczy. Metody muszą być niezbędne dla osiągnięcia celu i jak najmniej uciążliwe dla obywateli. Tymczasem tworzenie wielkiego systemu z informacjami o uczniach i nauczycielach wymaga poważnej debaty publicznej, której do tej pory zabrakło.