Inflacja bliska 5 proc. Największy wzrost od końca 2011 roku

Indeks cen konsumpcyjnych, główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w lutym o 4,7 proc. rok do roku, najbardziej od listopada 2011 r., po 4,3 proc. w styczniu. Większość ekonomistów ocenia jednak, że to już ostatnia szarża inflacji, którą wkrótce stłumi epidemia Covid-19.

Aktualizacja: 13.03.2020 16:53 Publikacja: 13.03.2020 09:35

Inflacja bliska 5 proc. Największy wzrost od końca 2011 roku

Foto: Bloomberg

Piątkowy odczyt indeksu cen konsumpcyjnych (CPI) wyraźnie przebił oczekiwania większości ekonomistów. W ankiecie „Rzeczpospolitej” przeciętnie szacowali oni, że w lutym inflacja wyniosła 4,4 proc. rok do roku, tyle samo, ile według wstępnego szacunku GUS wynosiła w styczniu. Tylko jeden z 25 ankietowanych liczył się z odczytem na poziomie 4,7 proc.

Czytaj także: Polska gospodarka rozczarowała. Zadziwiające spowolnienie

Tak jak w poprzednich miesiącach, inflację napędzał w dużej mierze wzrost cen usług, które podrożały o 6,4 proc. rok do roku. To odzwierciedlenie szybkiego wzrostu płac, ale też decyzji administracyjnych, np. podwyżek cen odbioru śmieci. Towary konsumpcyjne podrożały z kolei w lutym o 4,1 proc. rok do roku.

Wśród towarów szczególnie szybko drożeje żywność i napoje bezalkoholowe. Ceny w tej kategorii wzrosły w lutym o 7,5 proc. rok do roku, tak jak w styczniu.

Do wzrostu inflacji przyczyniły się też zmiany cen regulowanych. Podwyżka akcyzy sprawiła, że napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe podrożały o 4,1 proc. rok do roku, po 2,6 proc. w styczniu. Podwyżki cen energii i odbioru śmieci przyczyniły się z kolei do wzrostu kosztów użytkowania mieszkania lub domu o 7,3 proc. rok do roku, po 6,2 proc. w styczniu.

Rewizja styczniowego odczytu inflacji wiązała się z doroczną aktualizacją składu CPI, którą GUS ogłasza właśnie w marcu.

Skład CPI ma odzwierciedlać strukturę wydatków statystycznego gospodarstwa domowego z poprzedniego roku. W nowym koszyku wyraźnie zwiększył się udział żywności i napojów bezalkoholowych, co odzwierciedla wzrost ich cen. W ub.r. wydatki na ten cel stanowiły 25,2 proc. ogółu wydatków konsumpcyjnych statystycznego gospodarstwa domowego, w porównaniu do 24,9 proc. rok wcześniej. Udział ten wzrósł już czwarty rok z rzędu, choć i tak jest w Polsce wyjątkowo wysoki biorąc pod uwagę przeciętny poziom dochodów. Zwykle bowiem wraz z bogaceniem się społeczeństwa udział wydatków na żywność w całkowitych wydatkach maleje.

NBP ma za zadanie utrzymywać inflację w pobliżu 2,5 proc. rocznie, z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. w górę lub w dół. Od stycznia inflacja jest więc powyżej górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu (3,5 proc.). Choć zarówno ekonomiści z NBP, jak i większość członków Rady Polityki Pieniężnej podkreślała, że to zjawisko przejściowe i będące poza kontrolą krajowej polityki pieniężnej, na rynkach finansowych silne były oczekiwania, że RPP podwyższy stopy procentowe.

Epidemia koronawirusa, która prawdopodobnie doprowadzi do wyraźnego spowolnienia wzrostu polskiej gospodarki, wraz z załamaniem cen ropy naftowej, doprowadziła do fali rewizji prognoz inflacji. Przykładowo ekonomiści z banku Pekao, którzy do niedawna oczekiwali, że średnio w 2020 r. inflacja będzie wynosiła 3,3 proc., obecnie spodziewają się wyniku na poziomie 2,6 proc.

- Spowolnienie gospodarcze silniejsze od oczekiwań formułowanych na początku roku jest przesądzone. Dynamika PKB w bardzo pesymistycznym wariancie może znaleźć się między 1-2 proc. To niewątpliwie będzie ograniczało inflację. Na ten moment nieaktualne są już prognozy średniorocznej inflacji w 2020 r. w okolicach 3,7 proc. Będą to raczej okolice 3,0 proc. – skomentowała Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

- Pod wieloma względami odczyt inflacji za luty stanowi ostatnią pocztówkę ze starego świata. Pod koniec lutego i w marcu procesy cenowe i presja popytowa kształtowały się najpewniej już zupełnie inaczej niż wcześniej w następstwie zaburzenia aktywności gospodarczej przez epidemię COVID-19 – napisali w komentarzu do piątkowych danych ekonomiści z mBanku.- Po pierwsze, tanieć będą paliwa (…). Po drugie, ceny w branżach bezpośrednio i w pierwszej kolejności dotkniętych przez samoograniczanie się konsumentów oraz obostrzenia wprowadzane przez rządy będą szybko spadać. Dotyczy to turystyki zorganizowanej, biletów lotniczych i usług rekreacyjnych i sportowych. Po trzecie, w wielu gospodarkach (w tym i w polskiej) na nowo otwierają się luki popytowe i część inflacji wrażliwa na czynniki koniunkturalne będzie w kolejnych miesiącach i kwartałach hamować – wyjaśnili.

W notowaniach kontraktów terminowych na stopy procentowe w Polsce wycenione są obecnie ich wyraźne obniżki, o co najmniej 0,5 pkt proc. Wielu ekonomistów uważa jednak, że cięcie stóp procentowych nie byłoby właściwą reakcją na spowolnienie wywołane takim szokiem, jak epidemia, a potrzebne są raczej działania wspierające płynność firm i banków.

Czym jeździć
Nowa Skoda Kodiaq. Liczą się konie mechaniczne czy design?
Tu i Teraz
Nowa Skoda Superb. Komfort w parze z technologią
Dane gospodarcze
Jest decyzja RPP w sprawie stóp procentowych
Dane gospodarcze
Inflacja w strefie euro poniżej celu. Czy EBC obniży stopy?
Dane gospodarcze
Nowe dane z polskiego przemysłu zaskoczyły. Najwyższy odczyt od blisko roku
Dane gospodarcze
Inflacja nie odpuszcza. GUS podał wstępne dane za wrzesień