W 2007 r. ceny węgla dobijały do 200 dolarów, prognoza na ten rok mówi o 80 – 90 dolarach. Wydawało się, że przez kryzys import może być niższy (chodzi m.in. o węgiel koksujący – spadła koniunktura na stal, do którego produkcji jest on podstawą). Eksperci jednak szacują teraz, że ubiegłoroczny poziom ok. 10 mln ton zostanie zachowany. Bo węgiel z zagranicy opłaca się kupować elektrowniom i ciepłowniom.

– Patrząc na wtorkowe ceny w ARA, węgiel znów opłaca się importować – mówi Paweł Smoleń, prezes Vattenfall Heat Poland. W ubiegłym roku Vattenfall zaimportował ok. 20 proc. surowca – w tym może być to znacznie więcej.

Na podobny ruch mogą się zdecydować także odbiorcy z północy Polski. Powód? Zakładając cenę w ARA na poziomie 75 dolarów przy kursie ok. 3,5 zł za dolara i po doliczeniu kosztów transportu w głąb kraju, 1 gigadżul energii z takiego węgla w Warszawie będzie kosztował ok. 13,3 zł, w Krakowie ok. 13,7 zł, ale np. w Olsztynie ok. 10 zł. A 1 GJ energii z polskiej kopalni to ok. 11,6 zł, bo w tym roku spółki węglowe podniosły ceny energetykom nawet o ponad 40 proc.

Zdaniem dr. Leona Kurczabińskiego, analityka rynku z Katowickiego Holdingu Węglowego, nie ma jeszcze zagrożenia dla kopalń w Polsce, bo często zagraniczny węgiel ma słabszą jakość, a poza tym liczy się też gwarancja dostaw (krajowe są pewniejsze).