Kończą się czasy regulaminowych premii wypłacanych z zysków firmy wszystkim pracownikom. Do tych zmian przyczynił się ostatni kryzys, który, także w Polsce, mocno ograniczył skalę i wartość pracowniczych bonusów. O ile w 2009 r. 77 proc. polskich firm wypłaciło pracownikom premie (dzieląc się zyskami za udany 2008 rok), o tyle w tym roku na taki gest pozwoliło sobie tylko 61 proc. spółek, najmniej od załamania z początku wieku – wynika z danych firmy doradczej Hay Group.

– W latach bardzo dobrej koniunktury na wypłatę premii decydowały się często nawet te firmy, które nie miały systemów premiowych. Teraz zwracają dużo większą uwagę na efekty i pilnują, by premia była powiązana z wynikami pracownika – wyjaśnia Barbara Giemza, ekspert rynku pracy w polskim oddziale Hay Group. Dodaje, że firmy chcą też dzielić się nie tylko sukcesem, ale i ryzykiem; stąd tendencja, by w pakietach płacowych zwiększać udział zmiennego wynagrodzenia.

Według raportu Hay Group na świecie taki krok planują, albo już go zrobiły, prawie cztery na dziesięć firm. W Polsce chętnych do zwiększania udziału zmiennego wynagrodzenia jest jeszcze więcej, bo ponad połowa badanych przedsiębiorstw.

Jedną z firm, które zdecydowały się na zmiany, są Polskie Linie Lotnicze LOT, gdzie nowy system wynagrodzeń wprowadzono wiosną tego roku. – Dotychczas premia miesięczna postrzegana była jako stały składnik wynagrodzenia – mówi Ewa Przybylska z biura prasowego spółki. – W nowym systemie jest związana z konkretnymi wynikami pracy danego pracownika.

Eksperci Hay Group radzą firmom, by dobrze dopasowały systemy premiowe do strategii i stawiały realistyczne cele. – Jeśli zmienna część wynagrodzenia jest zbyt trudna do osiągnięcia, istnieje niebezpieczeństwo, że zaangażowanie pracowników wygaśnie właśnie wtedy, gdy firmy potrzebują go najbardziej – podkreśla Thomas Haussmann, dyrektor ds. zmiennego wynagrodzenia w Hay Group.