Poprzedni tydzień dla inwestorów z rynków wschodzących nie był udany. Ich portfele po raz kolejny schudły. Przecena nie była jednak duża. Średnio indeksy potaniały o 0,46 proc. (tyle spadł indeks MSCI?EM).
Jeszcze poniedziałek i wtorek należały do kupujących. Po weekendowym odpoczynku inwestorzy ostro wzięli się do pracy, do czego motywowały ich m.in. dobre dane o sprzedaży detalicznej w USA oraz informacje o pozytywnych nastrojach inwestorów w Niemczech. Optymizm tonowały jednak powracające obawy o przyszłość Hiszpanii, czego wyrazem był mocny wzrost oprocentowania jej obligacji.
Druga połowa tygodnia upłynęła jednak pod znakiem powolnego obsuwania się indeksów, chociaż Międzynarodowy Fundusz Walutowy podniósł swoje prognozy dla gospodarki światowej na bieżący rok. Decyzja MFW miała jednak przełożenie na rynek surowcowy. Ceny miedzi i ropy naftowej próbowały wyrwać się z trendu spadkowego, w którym poruszały się od kilkunastu dni. Taniejące surowce biły w giełdy, na których spółki z tego sektora mają znaczny udział w indeksach, m.in. w giełdę polską (przez KGHM) i brazylijską.
Powodem pogorszenia się nastrojów pod koniec tygodnia były, oprócz problemów Hiszpanii (mimo że czwartkowa aukcja jej obligacji okazała się sporym sukcesem), obawy o cięcie ratingu kredytowego Francji. Plotki na ten temat krążące po rynkach mocno podkopały wiarę graczy w pozytywny rozwój wydarzeń w strefie euro w dłuższym horyzoncie.
Bardziej odporne na spadki okazały się jedynie giełdy azjatyckie. Tydzień wcześniej ich indeksy mocno traciły z powodu obaw o tempo rozwoju gospodarki chińskiej (słabe dane o PKB w I kw). W ostatnim tygodniu rynek w Szanghaju odrobił jednak straty.