Dla wielu rynków wschodzących miniony tydzień oznaczał umiarkowane zwyżki. Nawet dla Chin, gdzie indeks Shanghai Composite zyskał 1 proc. (był to jego największy od końcówki 2015 r. wzrost odnotowany w ciągu pięciu sesji). Główne powody zwyżek to słabnący dolar i taniejące surowce. Indeks dolara, mierzący siłę amerykańskiej waluty, spadł do 96 pkt, najniższego poziomu od października.
Słabszy dolar jest zwykle uznawany za dobrą wiadomość dla rynków wschodzących. M.in. dlatego, że spółki z takich wschodzących gospodarek, jak Chiny czy Rosja, są znacznie zadłużone w dolarach. Słabsza amerykańska waluta to też wyższe ceny surowców, czyli lepsza koniunktura gospodarcza od Brazylii po Kazachstan.
William Dudley, prezes oddziału Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, twierdzi, że zawirowania na rynkach sprawiły, że od grudnia „zacieśniły się" warunki zdobywania finansowania, a umocnienie dolara może mieć poważne, negatywne skutki. Powszechnie uznano te słowa za dowód na to, że decydenci z Fedu zaczynają uznawać podwyżkę stóp za błąd. David Bloom, strateg z HSBC, prognozuje, że trwający od trzech lat okres umacniania się dolara wkrótce się zakończy, a słabe dane gospodarcze z USA skłonią Fed do wstrzymania się z planowanymi na ten rok podwyżkami stóp procentowych.
W przypadku wielu rynków wschodzących sesje w tym tygodniu zakończyły się głównie niewielkimi zwyżkami – tak było w Turcji, Brazylii i Rosji, które podążały w ślad za notowaniami ropy naftowej. Jeśli po opublikowanych w piątek umiarkowanie słabych danych z amerykańskiego rynku pracy pojawi się więcej sygnałów, że w Fed będzie mniej „jastrzębi", to poprawią się ogólne nastroje inwestorów wobec rynków wschodzących. Mogą oni zacząć dostrzegać tam okazje cenowe.
– Mocno niedźwiedzie nastroje wobec rynków wschodzących będą kwestionowane, bo rynek wycenia już bardziej umiarkowaną politykę Fedu – twierdzi Peter Kinsella, szef działu analiz rynków wschodzących w Commerzbanku.