Pesymizm dotarł do sklepów. Sprzedaż detaliczna coraz niższa

Sprzedaż detaliczna w czerwcu była o ponad 3 proc. niższa niż w maju. Pomijając okres pandemii i ograniczeń w handlu, takie gwałtowne spadki popytu konsumpcyjnego należą w Polsce do rzadkości. To odzwierciedlenie fatalnych nastrojów konsumentów w związku z najwyższą od ćwierćwiecza inflacją i skokowy wzrostem stóp procentowych.

Publikacja: 21.07.2022 10:42

Pesymizm dotarł do sklepów. Sprzedaż detaliczna coraz niższa

Foto: Adobe Stock


Jak podał w czwartek GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w czerwcu realnie (czyli w cenach stałych) o zaledwie 3,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 8,2 proc. w maju i 19 proc. w kwietniu. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost sprzedaży wyhamował do 5,9 proc. Zaledwie trzech spośród 22 uczestników naszej ankiety liczyło się z wynikiem na poziomie 3,5 proc. lub niższym.

Wyhamowanie wzrostu sprzedaży w ujęciu rok do roku to częściowo tzw. efekt bazy. Wiosną 2021 r. handel był paraliżowany antyepidemicznymi restrykcjami, w maju i czerwcu restrykcji już jednak nie było, a konsumenci realizowali odroczone zakupy. W tym roku popyt rozkłada się bardziej równomiernie. W czerwcu na to nałożył się jeszcze mniej korzystny niż w maju układ kalendarza. Maj br. liczył o dwa dni robocze więcej niż w ub.r., a czerwiec w obu latach miał ich tyle samo.

Czytaj więcej

Konsumenci i firmy sparaliżowani strachem

O bieżącej koniunkturze w handlu więcej mówi to, że po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych sprzedaż detaliczna w czerwcu była aż o 3,2 proc. niższa niż w maju. Podobną lub większą zniżkę sprzedaży miesiąc do miesiąca GUS odnotował poprzednio w grudniu 2021 r., a wcześniej w kwietniu 2021 r. oraz marcu i kwietniu 2020 r. Te trzy ostatnie przypadki łączy to, że obowiązywały wówczas antyepidemiczne ograniczenia. W grudniu 2021 r. ich nie było, a załamanie popytu ekonomiści wiązali z wysoką inflacją i słabnącymi nastrojami konsumentów. Tak samo tłumaczyć można czerwcowe wyniki handlu, chociaż do osłabienia popytu w stosunku do maja przyczynić mógł się też w jakimś stopniu odpływ części uchodźców z Ukrainy. Dodatkowo, w czerwcu – za sprawą najwyższej od ćwierćwiecza inflacji oraz wyhamowania wzrostu płac i zatrudnienia – zmalała siła nabywcza dochodów z pracy gospodarstw domowych. Konsumpcję tłumił więc nie tylko strach przed pogorszeniem sytuacji dochodowej, ale też jej faktyczne pogorszenie.

W czerwcu, jak podawał pod koniec tamtego miesiąca GUS, tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także skłonność konsumentów do dokonywania ważnych zakupów, tąpnął do -43,8 pkt z -38,4 pkt w maju. Był to jego najniższy odczyt w historii badań, prowadzonych od ponad dwóch dekad. Nawet w apogeum koronakryzysu, gdy Polacy powszechnie bali się utraty pracy, nastroje nie były tak minorowe. W lipcu, jak wynika ze środowych danych, nastroje konsumentów poprawiły się tylko nieznacznie.

Załamanie nastrojów konsumentów widać też w strukturze popytu konsumpcyjnego w czerwcu. Sprzedaż mebli oraz sprzętu RTV i AGD, która uchodzi za barometr skłonności do wydawania na towary inne niż niezbędne, zmalała (w ujęciu realnym) o 7 proc. rok do roku, po zniżce o 4 proc. w maju. Nie licząc wiosny 2020 r., to największa zniżka od 2010 r.

Łącząc czerwcowe wyniki handlu z opublikowanymi w środę wynikami przemysłu, ekonomiści z banku Pekao oceniają, że już w II kwartale w Polsce rozpoczęła się tzw. techniczna recesja, definiowana jako co najmniej dwa z rzędu kwartalne spadki PKB (oczyszczonego z wpływu czynników sezonowych).

Czytaj więcej

Polacy zaciskają pasa. Zaczęło się już ostre oszczędzanie na zakupach

Jak podał w czwartek GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w czerwcu realnie (czyli w cenach stałych) o zaledwie 3,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 8,2 proc. w maju i 19 proc. w kwietniu. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost sprzedaży wyhamował do 5,9 proc. Zaledwie trzech spośród 22 uczestników naszej ankiety liczyło się z wynikiem na poziomie 3,5 proc. lub niższym.

Wyhamowanie wzrostu sprzedaży w ujęciu rok do roku to częściowo tzw. efekt bazy. Wiosną 2021 r. handel był paraliżowany antyepidemicznymi restrykcjami, w maju i czerwcu restrykcji już jednak nie było, a konsumenci realizowali odroczone zakupy. W tym roku popyt rozkłada się bardziej równomiernie. W czerwcu na to nałożył się jeszcze mniej korzystny niż w maju układ kalendarza. Maj br. liczył o dwa dni robocze więcej niż w ub.r., a czerwiec w obu latach miał ich tyle samo.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Gospodarka USA rozczarowała. Słaby wzrost PKB w pierwszym kwartale
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?