Dodatnią dynamikę wzrostu zapewnia nam – zdaniem komisyjnych ekspertów – dobre pierwsze półrocze. W kolejnych kwartałach jednak może być gorzej. KE spodziewa się za trzeci kwartał wyniku 0,1 proc. PKB w ujęciu kwartalnym, a w ostatnim wieszczy dla Polski stagnację.
Nastąpiła zmiana w stosunku do wiosennych przewidywań. Teraz analitycy są skłonni uważać, że wyższa będzie także inflacja – 3,8 proc. w porównaniu z wcześniejszą prognozą 2,6 proc.
Komisja Europejska wyraźnie mówi, że dla UE recesja się skończyła, i wskazuje, iż najlepszą sytuację ma u siebie Polska. Jednak mimo że udało nam się uniknąć technicznej recesji, to powodów do fajerwerków nie ma. – Mamy przed sobą fazę wyraźnego, odczuwalnego pogorszenia sytuacji na rynku pracy – podkreśla główny ekonomista Invest-Banku Jakub Borowski. Dodaje on, że rewizja KE w przypadku naszej gospodarki była najwyższa – o 2,4 proc. – To może wskazywać, że pomyliła się najbardziej – mówi Borowski. – W przypadku Niemiec i calej UE rewizja była niewielka albo żadna, co oznacza, że eksperci KE nie doszacowali pewnych czynników, np. umocnienia kursu, wpływu na inflację oraz wkładu eksportu o PKB.
Były minister finansów Mirosław Gronicki wyklucza, aby wiosną eksperci komisji się pomylili. – Wówczas wszystko wskazywało, że tak właśnie będzie – wyjaśnił. Okazało się jednak, że osiągnęliśmy całkiem niezłe wyniki na tle UE i świata – w pierwszym kwartale 0,3 proc. kwartał do kwartału, a w drugim 0,5 proc. PKB.
Zdaniem Mirosława Gronickiego, byłego ministra finansów, wyraźnego odbicia w gospodarce ciągle jeszcze nie zaobserwowaliśmy, dlatego nie ma też podstaw, aby nagle znów wszystko miało się załamać. – Dopóki nie nastąpi wyraźny ruch na świecie, dopóty także Polska gospodarka nie będzie się mogła rozwijać – wyjaśnił ekonomista. – Wszystko zależy od tego, do jakiego stopnia silny będzie impuls prywatny. W tej chwili oczekiwania przedsiębiorców są pozytywne, jeśli przełoży się to na popyt, będziemy mogli z większym optymizmem patrzeć w przyszłość.