Reklama

Inflacja to główne zagrożenie. Inflację mogą wywołać Fed i EBC

- Prawdziwym zagrożeniem dla światowej gospodarki nie jest deflacja, ale inflacja, którą mogą wywołać działania zachodnich banków centralnych – twierdzi Andy Xie

Aktualizacja: 23.08.2010 17:49 Publikacja: 23.08.2010 16:58

Andy Xie, źr. Bloomberg

Andy Xie, źr. Bloomberg

Foto: ROL

Zdaniem znanego z kontrowersyjnych poglądów byłego, głównego ekonomisty Morgana Stanleya ds. Azji., który szeregi Morgana Stanleya opuścił w 2006 r., światowy system gospodarczy rozpada się na dwie przeciwstawne grupy. „Zimne niczym lód” gospodarki dojrzałe, które konkurują ze sobą na polu pesymistycznych doniesień ekonomicznych, i „rozgrzane do czerwoności” gospodarki rozwijające się, dla których największym problemem są rodzące się bańki na rynkach aktywów i inflacja.

Choć w tej pierwszej grupie pozytywnie wyróżnia się Europa, w perspektywie 12 miesięcy i ją czeka hamowanie ożywienia gospodarczego. Do niedawna było ono wspierane m.in. przez deprecjację euro, która jednak ustąpiła miejsca aprecjacji. Tymczasem sytuacja na europejskim rynku pracy jest gorsza, niż w USA.

- Strach przed deflacją sprawia, że banki centralne rozwiniętych państw utrzymują luźną politykę pieniężną. To napędzi inflację w państwach rozwijających się. Ta zaś, za pośrednictwem handlu, rynków walutowych i oczekiwań inflacyjnych, uderzy w gospodarki rozwinięte – napisał Xie na łamach chińskiego portalu Caixin.

- W ostatecznym rozrachunku, popyt jest lokalny, a podaż globalna – wskazuje Xie. Tłumaczy w ten sposób, dlaczego pakiety stymulacyjne na Zachodzie, które w zamierzeniu miały pobudzić tam popyt, nie przyniosły oczekiwanych skutków, przyczyniły się natomiast do problemów państw rozwijających się.

- Gdy Rezerwa Federalna lub Europejski Bank Centralny próbują pobudzić krajowe gospodarki, w rzeczywistości stymulują gospodarkę światową. Woda, niezależnie skąd wypływa, płynie w dół. Podobnie kapitał stymulacyjny płynie tam, gdzie koszty produkcji są niskie, a systemy bankowe zdrowe. Zgodnie z tą logiką, działania Fedu i EBC napędzają inflację i bańki spekulacyjne w państwach rozwijających się, zamiast pobudzać tempo wzrostu w macierzystych krajach – wyjaśnia ekonomista, ceniony za trafne prognozy w przededniu kilku ostatnich kryzysów finansowych.

Reklama
Reklama

Zdaniem Xie, z podobnym scenariuszem mieliśmy do czynienia w latach 90. Na początku tamtej dekady, po kryzysie kas oszczędnościowo-kredytowych w USA, Fed obniżył stopy procentowe do 3 proc. To zachęciło zachodnie banki do rozbudowania akcji kredytowej w południowo-wschodniej Azji, co doprowadziło tam do bańki na rynku nieruchomości. Gdy Fed zaostrzył swoją politykę, kapitał został z Azji wycofany, co stało się zapalnikiem kryzysu finansowego z lat 1997-1998.

- Dzisiaj historia ta jest poważniejsza i bardziej wielowymiarowa. Gospodarki wschodzące w stosunku do rozwiniętych, a także wartość międzynarodowego handlu w stosunku do światowej gospodarki, są dziś dwukrotnie większe, niż w latach 90. Kapitał może zaś przepływać bez większych problemów – twierdzi Xie.

- Podejrzewam, że polityka Fedu tym razem wywoła trzykrotnie większe zaburzenia w światowej gospodarce, niż na początku lat 90. Jej konsekwencją będzie katastrofa znacznie poważniejsza, niż kryzys azjatycki – ostrzega ekonomista.

Pomimo znacznego wzrostu podaży pieniądza presji inflacyjnej jak dotąd na Zachodzie nie widać – przyznaje Xie. Jest to spowodowane m.in. problemami w sektorze bankowym, co zmniejsza tempo obiegu pieniądza, a także słabym popytem wewnętrznym, który nie pozwala producentom na podwyżki cen. Jak jednak dodaje, te czynniki są tymczasowe. Gdy zaczną ustępować, banki centralne mogą nie zdążyć z ograniczeniem podaży pieniądza. Niezależnie od tego, już wcześniej inflacja może wybuchnąć za pośrednictwem państw wschodzących oraz spekulantów, windujących ceny surowców.

Zdaniem znanego z kontrowersyjnych poglądów byłego, głównego ekonomisty Morgana Stanleya ds. Azji., który szeregi Morgana Stanleya opuścił w 2006 r., światowy system gospodarczy rozpada się na dwie przeciwstawne grupy. „Zimne niczym lód” gospodarki dojrzałe, które konkurują ze sobą na polu pesymistycznych doniesień ekonomicznych, i „rozgrzane do czerwoności” gospodarki rozwijające się, dla których największym problemem są rodzące się bańki na rynkach aktywów i inflacja.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Dane gospodarcze
Najpierw Fitch, teraz Moody's. Kolejna agencja ścina perspektywę polskiego ratingu
Dane gospodarcze
Produkcja przemysłowa w sierpniu 2025 rośnie, budowlanka mocno w dół – dane GUS zaskakują
Dane gospodarcze
Przeciętne wynagrodzenie w firmach rośnie wolniej od oczekiwań. Zatrudnienie spada
Dane gospodarcze
Fed obniża stopy procentowe. Do końca roku możliwe jeszcze dwa cięcia
Dane gospodarcze
Inflacja bazowa najniższa od 5,5 roku, również alternatywne miary inflacji w dół
Reklama
Reklama