W tym roku wpływy popularnego serwisu z mikroblogami mają według szacunków eMarketera wynieść już 151 mln dol. (z tego 11 mln ma pochodzić spoza USA), ponad trzy razy więcej niż rok wcześniej, kiedy wynosiły „zaledwie” 45 mln dol. i pochodziły tylko z USA.
Te szacunki, choć zakładające ogromny, jeśli idzie o tempo, wzrost, są bardzo skromne, gdy zestawi się je z przewidywaniami dla reklamowych wpływów Facebooka (ponad 4 mld dol. w tym roku i 5,7 mld dol. w przyszłym). Z kolei przy portalu MySpace, który według ekspertów czeka spadek wpływów (z reklam przybędzie mu 184 mln dol. w tym roku, ale już tylko 156 mln dol. w 2012 r.), wypadają całkiem przyzwoicie. Przy porównaniach trzeba pamiętać, że w ubiegłym roku Twitter dopiero zaczął sprzedawać reklamy.
W przyszłym roku wpływy serwisu dla fanów mikroblogów mają dobić do 250 mln dol. (z tego 25 mln dol. ma już pochodzić spoza USA).
– Jeśli Twitter będzie umiał dalej zwiększać bazę swoich użytkowników i przekonać marketerów, że może być drugim graczem po Facebooku, może odnieść sukces, jeśli chodzi o zwiększanie przychodów – uważa Debra Aho Williamson, główny analityk eMarketera. Jej zdaniem wiele zależy jednak od tego roku. Twitter będzie musiał udowodnić nowym reklamodawcom, że współpraca z nim to pozytywne doświadczenie. Musi też potwierdzić swoją pozycję na rynku: według podawanych niedawno wyników badań Pew Internet & American Life Project z Twittera korzysta zaledwie 8 proc. amerykańskich internautów, których liczbę Internet World Stats szacuje na ponad 220 mln.