Dane GUS zaskoczyły analityków. Większość z nich liczyła, że tempo wzrostu cen nie przekroczy 4 proc. – Wyższe, niż oczekiwano, okazały się ceny żywności. Sam cukier podniósł inflację o 0,2 pkt proc. – tłumaczy Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego.
Zgadza się z nim Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. – Głównym powodem przyśpieszenia inflacji jest wzrost cen żywności: od lutego o 2,1 proc. – podkreśla. I dodaje, że choć od jakiegoś czasu był on powszechnie odczuwalny, nie znalazł się w statystykach GUS z poprzednich miesięcy.
Do wzrostu inflacji w marcu przyczynił się też słaby złoty, który wzmocnił efekt drogiej ropy i przełożył się na podwyżki cen paliw. W skali roku ich ceny wzrosły o prawie 14 proc. Osłabienie złotego przełożyło się także na kilkuprocentowe podwyżki cen odzieży i obuwia. Te towary drożały także ze względu na wprowadzanie do sprzedaży nowych kolekcji.
Rosnące ceny oznaczają zmniejszenie siły nabywczej konsumentów, a w dodatku nie rekompensują ich podwyżki płac. W firmach zatrudniających co najmniej dziesięć osób w lutym średnia płaca była o 4,1 proc. wyższa niż rok temu. W marcu ekonomiści spodziewają się wzrostu o 4,3 proc. – takiego jak inflacja.
Członkowie Rady Polityki Pieniężnej, która decyduje o wysokości stóp procentowych, wyrażali ostatnio obawy przed wzrostem żądań płacowych w gospodarce. Ich zdaniem, gdyby przybrały one na sile, konieczne byłyby dalsze podwyżki stóp procentowych. Po dwóch tegorocznych główna stopa NBP wynosi 4 proc.