Co dalej ze strefą euro w 2012 r?

Koszty rozpadu strefy euro będą ogromne. Ale nikt poważny nie wyklucza takiej możliwości już nawet w 2012 roku

Publikacja: 02.01.2012 03:02

Angela Merkel zdecyduje o losach europejskiej waluty

Angela Merkel zdecyduje o losach europejskiej waluty

Foto: PAP/EPA

– Rów­na­nie dla eu­ro o wie­lu zmien­nych jest du­żo trud­niej­sze do roz­wią­za­nia niż jesz­cze rok te­mu. Oso­bi­ście uwa­żam, że eu­ro prze­trwa. Ale nie mam na to prze­ko­nu­ją­cych ar­gu­men­tów – mó­wi „Rz" Ni­co­las Ve­ron, eks­pert bruk­sel­skie­go In­sty­tu­tu Bru­egla.

Je­śli po­li­ty­cy są w sta­nie my­śleć ra­cjo­nal­nie i dzia­łać szyb­ko – z czym do tej po­ry by­ło naj­wię­cej pro­ble­mów – to wspól­na wa­lu­ta prze­trwa. – Kosz­ty jej upad­ku zna­czą­co prze­wy­ższa­ją kosz­ty jej ra­to­wa­nia. I to nie tyl­ko dla sła­bych kra­jów, ale też naj­sil­niej­szych, takich jak Niem­cy – wska­zu­je Ans­gar Bel­ke, eks­pert nie­miec­kie­go in­sty­tu­tu DIW i pro­fe­sor eko­no­mii na Uni­wer­sy­te­cie Du­is­burg­-Es­sen.

Konieczna reforma UE

Trud­no prze­wi­dzieć pre­cy­zyj­nie przy­szłość eu­ro, bo za­le­ży ona od zbyt wie­lu skom­pli­ko­wa­nych czyn­ni­ków. Na po­cząt­ku wy­da­wa­ło się, że ma­my do czy­nie­nia tyl­ko z kry­zy­sem za­dłu­że­nio­wym i do ra­to­wa­nia eu­ro wy­star­czy dys­cy­pli­na fi­skal­na. Te­raz wi­dać wy­raź­nie, że oszczęd­no­ści bu­dże­to­we to zbyt ma­ło do od­zy­ska­nia za­ufa­nia in­we­sto­rów.

– Kry­zys eu­ro roz­gry­wa się na czte­rech płasz­czy­znach. I dla je­go przy­szło­ści klu­czo­wy jest po­stęp na ka­żdej z nich – tłu­ma­czy Ve­ron.

Pierw­sza to od po­cząt­ku ro­zu­mia­na ko­niecz­ność cięć bu­dże­to­wych. Dla wszyst­kich jest ona ja­sna, ale wy­ma­ga pod­ję­cia trud­nych po­li­tycz­nie de­cy­zji. Poza tym ko­niecz­ne jest sty­mu­lo­wa­nie wzro­stu go­spo­dar­cze­go. Bez nie­go nie bę­dzie do­cho­dów po­dat­ko­wych, co tyl­ko wy­ostrzy pro­ble­my. – Po­trzeb­ne są re­for­my struk­tu­ral­ne, li­be­ra­li­za­cja. I mu­si­my pra­co­wać wię­cej i cię­żej – mó­wi Ve­ron.

Ko­lej­ny pro­blem to sła­bość sys­te­mu ban­ko­we­go. Cho­dzi nie tyl­ko o je­go do­ka­pi­ta­li­zo­wa­nie, co ma być ra­tun­kiem przed zły­mi kre­dy­ta­mi dla rzą­dów stre­fy eu­ro. – Mu­si­my mieć scen­tra­li­zo­wa­ną po­li­ty­kę ban­ko­wą. Bo w zbyt wie­lu kra­jach Eu­ro­py Za­chod­niej sil­ny jest pro­tek­cjo­nizm ban­ko­wy – uwa­ża eks­pert Bru­eg­la.

Wresz­cie, ar­gu­men­tu­je Ve­ron, ko­niecz­na jest re­for­ma in­sty­tu­cjo­nal­na Unii. Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska w obec­nej for­mie nie jest w sta­nie za­rzą­dzać no­wą unią fi­skal­ną.

Widmo rozpadu

Nie­po­wo­dze­nie czy opóź­nia­nie re­form nie ozna­cza od ra­zu upad­ku eu­ro. Gdy­by jed­nak in­we­sto­rzy stra­ci­li cier­pli­wość, to mo­żli­we są pe­sy­mi­stycz­ne sce­na­riu­sze. – Roz­pad eu­ro bio­rą pod uwa­gę już na­wet eks­per­ci w Niem­czech – za­uwa­ża pro­fe­sor Bel­ke. W ostat­nich dniach pu­blicz­nie ta­kiej opcji nie wy­klu­czy­ła Be­atri­ce We­der di Mau­ro, do­rad­czy­ni eko­no­micz­na nie­miec­kiej kanc­lerz. W wy­wia­dzie dla naj­bar­dziej po­czyt­ne­go dzien­ni­ka „Bildt" szwaj­car­ska eko­no­mist­ka stwier­dzi­ła: „Roz­pad eu­ro był­by nie­ko­rzyst­ny dla wszyst­kich je­go uczest­ni­ków. Ale nie mo­żna go kom­plet­nie wy­klu­czyć. Od dwóch i pół ro­ku po­li­ty­cy bu­du­ją za­po­ry ognio­we. I one wciąż nie są wy­star­cza­ją­ce moc­ne".

Ans­gar Bel­ke przed­sta­wia dwa pod­sta­wo­we sce­na­riu­sze roz­pa­du. – Pierw­szy, teo­re­tycz­nie dro­ższy, wyj­ście sła­bych kra­jów ze stre­fy eu­ro. Na pew­no Gre­cji i Por­tu­ga­lii. Dru­gi to wyj­ście kra­jów sil­nych, takich jak Niem­cy, Au­stria, Ho­lan­dia i Fin­lan­dia – wy­mie­nia eko­no­mi­sta. Wra­ca­ją do wa­lut na­ro­do­wych, a słab­sza gru­pa zo­sta­je z eu­ro. Ty­le że, jak za­uwa­ża Bel­ke, pra­wie na pew­no ozna­cza to de­fi­ni­tyw­ny ko­niec eu­ro. Bo sła­ba stre­fa z kło­po­ta­mi ra­czej nie prze­trwa.

Ja­kie są kosz­ty obu sce­na­riu­szy? Bel­ke po­wo­łu­je się na ana­li­zy dwóch mię­dzy­na­ro­do­wych ban­ków: HSBC i UBS. W sce­na­riu­szu pierw­szym, gdy z eu­ro wy­cho­dzą sła­be kra­je, na­tych­miast do­cho­dzi do osła­bie­nia ich no­wej wa­lu­ty wzglę­dem eu­ro na­wet o 60 proc. Kosz­ty dłu­gu dla rzą­dów i przed­się­biorstw ro­sną o 7 pkt proc., co pro­wa­dzi do ich nie­wy­pła­cal­no­ści. Ob­ro­ty han­dlo­we kur­czą się o po­ło­wę, bo lep­sza część stre­fy eu­ro – w obro­nie przed ta­nim im­por­tem od se­ce­sjo­ni­stów – wpro­wa­dza na no­wo ba­rie­ry han­dlo­we. Pa­da­ją ban­ki, a kosz­ty ich ra­to­wa­nia się­ga­ją 60 proc. ulo­ko­wa­nych w nich de­po­zy­tów. W su­mie dla kra­ju po­łu­dnio­wej Eu­ro­py koszt wyj­ścia ze stre­fy eu­ro się­ga 9500 – 11 500 eu­ro, czy­li ok. 40–50 proc. pro­duk­tu kra­jo­we­go brut­to. Przez wie­le lat trze­ba jesz­cze pła­cić rocz­nie ok. 3000 – 4000 eu­ro na miesz­kań­ca ra­chun­ków za skut­ki ra­to­wa­nia ban­ków.

W dru­gim sce­na­riu­szu mie­li­by­śmy do czy­nie­nia z wyj­ściem sil­nych kra­jów. – Wbrew po­zo­rom nie by­ło­by to dla nich bez­bo­le­sne – za­uwa­ża Bel­ke. – Umoc­nie­nie no­wej nie­miec­kiej mar­ki wy­nio­sło­by przy­naj­mniej 50 proc. To kon­ser­wa­tyw­ne sza­cun­ki, bo np. we­dług HSBC, gdy­by wyj­ście Nie­miec z eu­ro na­stą­pi­ło na koń­cu 2009 r., to do dziś nie­miec­ka mar­ka wzmoc­ni­ła­by się wo­bec gor­sze­go eu­ro aż o 89 proc. To spo­wo­do­wa­ło­by spa­dek nie­miec­kie­go eks­por­tu o 16 proc. Pań­stwo sko­rzy­sta­ło­by, bo mia­ło­by do­cho­dy w no­wych mar­kach, a pła­ci­ło­by po­sia­da­czom swo­ich sta­rych ob­li­ga­cji w słab­ną­cym eu­ro. Ale nie w 100 proc.: rząd mu­siał­by zna­leźć ja­kieś roz­wią­za­nie, aby lu­dzie nie po­czu­li się zu­peł­nie oszu­ka­ni. Fir­my, szcze­gól­nie ma­łe i śred­nie, sta­ły­by się mniej kon­ku­ren­cyj­ne na ryn­ku eu­ro­pej­skim, część z nich praw­do­po­dob­nie by upa­dła. Stra­ci­ły­by ban­ki, przed­się­bior­stwa i oby­wa­te­le, któ­rzy ma­ją in­we­sty­cje w eu­ro.

W su­mie ra­chu­nek dla Niem­ca wy­niósł­by od 6000 do 8000 eu­ro plus 3500 – 4000 rocz­nie na ra­to­wa­nie ban­ków. To sta­no­wi 20 – 25 proc. nie­miec­kie­go PKB.

Euro było błędem?

Al­ter­na­ty­wa, czy­li ra­to­wa­nie stre­fy eu­ro, na ra­zie jest znacz­nie tań­sza. Na­wet je­śli­by obec­nie ra­to­wa­ne kra­je – Gre­cja, Por­tu­ga­lia i Ir­lan­dia – sta­ły się nie­wy­pła­cal­ne i trze­ba by­ło­by umo­rzyć po­ło­wę ich dłu­gów, to prze­cięt­ny Nie­miec za­pła­ci za to „tyl­ko" nie­co po­wy­żej ty­sią­ca eu­ro.

Te ra­chun­ki nie mu­szą prze­ko­nywać do sku­tecz­ne­go dzia­ła­nia. – Po­li­ty­cy mu­szą słu­chać wy­bor­ców. A ci nie­miec­cy co­raz czę­ściej uwa­ża­ją, że eu­ro by­ło błę­dem i trze­ba wró­cić do mar­ki – mó­wi Bel­ke. Przed na­mi więc cie­ka­wy rok.

– Rów­na­nie dla eu­ro o wie­lu zmien­nych jest du­żo trud­niej­sze do roz­wią­za­nia niż jesz­cze rok te­mu. Oso­bi­ście uwa­żam, że eu­ro prze­trwa. Ale nie mam na to prze­ko­nu­ją­cych ar­gu­men­tów – mó­wi „Rz" Ni­co­las Ve­ron, eks­pert bruk­sel­skie­go In­sty­tu­tu Bru­egla.

Je­śli po­li­ty­cy są w sta­nie my­śleć ra­cjo­nal­nie i dzia­łać szyb­ko – z czym do tej po­ry by­ło naj­wię­cej pro­ble­mów – to wspól­na wa­lu­ta prze­trwa. – Kosz­ty jej upad­ku zna­czą­co prze­wy­ższa­ją kosz­ty jej ra­to­wa­nia. I to nie tyl­ko dla sła­bych kra­jów, ale też naj­sil­niej­szych, takich jak Niem­cy – wska­zu­je Ans­gar Bel­ke, eks­pert nie­miec­kie­go in­sty­tu­tu DIW i pro­fe­sor eko­no­mii na Uni­wer­sy­te­cie Du­is­burg­-Es­sen.

Pozostało 89% artykułu
Dane gospodarcze
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dane gospodarcze
Małe chwile radości dla kredytobiorców walutowych. Stopy procentowe w dół
Dane gospodarcze
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Dane gospodarcze
Dług publiczny Polski pobił kolejny rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Dane gospodarcze
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński