Brazylijski rząd stara się walczyć ze spodziewanym już w tym roku znacznym spowolnieniem tempa wzrostu gospodarczego. Po 7,5 proc. wzrostu PKB w 2010 r., w 2011 r. było to już tylko 2,7 proc. Rząd liczy, ża ogłoszony plan pobudzenia gospodarki spowoduje przyśpieszenie wzrostu PKB do 4,5 proc. już w tym roku.
Minister Finansów Guido Mantega zapowiedział obniżenie podatków, aby spowodować wzrost zatrudnienia zwłaszcza w sektorze tekstylnym oraz motoryzacyjnym. Ma to kosztować budżet ok. 5,5 mld dol. Państwowy bank ma także udzielać firmom kredytów na preferencyjnych warunkach, a rząd zapowiada znaczny wzrost publicznych zamówień i zakupów. To ma kosztować w sumie ok. 24,5 mld dol.
Jak zauważają brazylijscy ekonomiści, spowolnienie wzrostu gospodarczego w tym kraju to efekt m.in. także wolniejszego rozwoju Chin oraz obaw o dalszy rozwój sytuacji gospodarczej w Europie.
Jednak zdaniem analityków może okazać się niewystarczający. – To nie rozwiąże problemów, zwłaszcza ze słabą konkurencyjnością brazylijskich produktów na rynkach zagranicznych – mówi Maurício Rosal, główny ekonomista Raymond James.
Firmy nie będą też zachęcane do inwestowania w innowacyjne produkty i usługi. Tymczasem już w lutym w ujęciu rocznym produkcja przemysłowa spadła 3,9 proc.