Jest prawdopodobne, że eksporterzy wypracują nawet trzy czwarte tegorocznego wzrostu gospodarczego. Motorem wzrostu eksportu ma być konkurencyjność cenowa polskich produktów oraz ekspansja eksporterów na nowe rynki. Do poprawy wyników zagranicznej sprzedaży ma się również przyczyniać coraz lepsza kondycja ekonomiczna Niemiec. Wchłaniająca blisko jedną czwartą całego polskiego eksportu gospodarka niemiecka ma w tym roku pobudzić w inwestycje w parki maszynowe i przyczyniać się do zwiększania zdolności produkcyjnych.
Polski eksport będzie także wspierany kursem złotego wobec euro, który na pierwszą połowę roku ma się utrzymywać na poziomie 4,21 zł za euro.
- Koszty pracy w Polsce są nadal bardzo niskie, więc możemy zaoferować dobre jakościowo produkty w niskich cenach. Podczas gdy stawka godzinowa pracy w Polsce wynosi 6,4 euro, dla całej strefy euro jest to już 21 euro – mówi ekonomista BZ WBK, Piotr Bielski.
Problemem eksporterów będzie jednak sytuacja na rynkach wschodnich, zwłaszcza niski popyt na Ukrainie i w Rosji, spadek wartości tamtejszych walut oraz sankcje spowodowane konfliktem ukraińsko-rosyjskim. W ich wyniku polski eksport na Ukrainę obniżył się w ubiegłym roku prawie o jedną trzecią, a eksport do Rosji spadł o kilkanaście procent. - Te czynniki mogą jeszcze zyskać na znaczeniu w konsekwencji gwałtownego spadku światowych cen ropy naftowej, szkodzącego rosyjskiej gospodarce, i dalszej przeceny rubla – dodaje Bielski.
Dla polskich firm eksportujących na Wschód kluczowe znaczenie w tej sytuacji ma zmiana kierunków sprzedaży. Pojawiają się kierunki takie jak kraje Europy spoza strefy euro, a także Azja i Bliski Wschód, gdzie można osiągnąć najwyższe stopy wzrostu eksportu. - Coraz częściej spotykamy się z zapytaniami o Amerykę Południową, Stany Zjednoczone, a także Afrykę. Te zmiany to dobry kierunek, który minimalizuje ryzyko biznesowe – podkreśla Robert Antczak, szef Departamentu Sprzedaży Produktów w Pionie Bankowości Biznesowej i Korporacyjnej BZ WBK.
