PiS zostawia finanse w marnym stanie. Rekordowa dziura i ogromny wzrost długu

Kulejące dochody z podatków, ogromne wydatki sztywne i rekordowo wysoki deficyt – to kondycja finansów państwa, jaką zostawia swoim następcom obecna władza.

Aktualizacja: 20.10.2023 06:25 Publikacja: 20.10.2023 03:00

Po wrześniu deficyt w budżecie państwa wzrósł do niemal 35 mld zł, co opozycja okrzyknęła „dziurą Mo

Po wrześniu deficyt w budżecie państwa wzrósł do niemal 35 mld zł, co opozycja okrzyknęła „dziurą Morawieckiego”.

Foto: Paweł Supernak, PAP

Po wrześniu deficyt w budżecie państwa wzrósł do niemal 35 mld zł, co opozycja okrzyknęła „dziurą Morawieckiego”. Ale ekonomiści ostrzegają, że to i tak stosunkowo niewiele wobec tego, co możemy zobaczyć na koniec 2023 r. Rząd PiS w nowelizacji ustawy budżetowej zaplanował deficyt na wysokim poziomie 92 mld zł, a istnieje ryzyko, że może być jeszcze większy.

rp.pl

Podatkowe zagadki

– Dane o dotychczasowym wykonaniu budżetu wskazują, że mierzy się on z dużymi problemami – komentuje Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao. Jak wskazuje, przede wszystkim chodzi o stosunkowo słabe wpływy z głównych podatków.

Przykładowo wpływy z podatku PIT są niższe o 2,5 proc. niż rok wcześniej, co jest bezpośrednio związane z reformami Polskiego Ładu i dużymi zwrotami PIT w ramach rocznych rozliczeń za 2022 r. Resort finansów podkreśla, że w samym wrześniu było już znacznie lepiej, bo dochody z PIT wzrosły aż o 42 proc. w porównaniu z wrześniem 2022 r. – Ale nie zmienia to faktu, że w okresie ostatnich 12 miesięcy łącznie te dochody są niższe aż o 15 proc. – podkreśla Pogorzelski.

W podatku CIT widać gwałtowne hamowanie. Po wrześniu dochody z tego źródła były raptem o ok. 220 mln wyższe niż po sierpniu, podczas gdy w poprzednich miesiącach rosły o 4–5 mld zł.

Czytaj więcej

MF podało z opóźnieniem dane o stanie budżetu. Skok wydatków i kosztów długu

Zabraknie dochodów?

Wpływy z VAT jako tako rosną – w okresie styczeń–wrzesień 2023 r. były o 6,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. – Ale powinny być większe – wytyka Sławomir Dudek, założyciel Instytutu Finansów Publicznych. Wyższa w tym czasie była inflacja, trzeba też wziąć pod uwagę, że przestały obowiązywać obniżone stawki VAT na paliwa czy energię.

Dudek podkreśla, że dotychczasowe wykonanie dochodów rodzi obawy, że w tym roku nie uda się zrealizować założonego planu. – By osiągnąć cel, w ostatnim kwartale główne pozycje dochodowe musiały wzrosnąć o 50 proc. rok do rok wobec wzrostu o 4 proc. w pierwszych trzech kwartałach. To mało realne, moim zdaniem, luka w budżetowych wpływach może sięgnąć nawet ponad 30 mld zł – dodaje.

Z naszej analizy wynika, że – by wykonać plan na 2023 r. – łączne dochody musiałyby wynosić w okresie październik–grudzień średnio 61 mld zł na miesiąc, podczas gdy dotychczas było to 48 mld zł. Największa luka rysuje się w podatku VAT – potrzeba 30 mld zł na miesiąc, a dotychczas było 20 mld zł.

Konieczna lista cięć

– Zagadkowo wygląda też sytuacja po stronie wydatków – zauważa Adam Antoniak, ekonomista ING Banku Śląskiego. Po wrześniu były one aż o 62 mld zł większe niż po czerwcu, podczas gdy dotychczas rosły średnio o 48 mld zł na miesiąc. – Nie do końca wiadomo, z czego wynika ten nagły wzrost, ale jest on główną przyczyną skokowego wzrostu deficytu – do 34,7 mld zł po wrześniu z 16,6 mld zł miesiąc wcześniej – dodaje Antoniak.

Przy tym w poprzednich latach duże przyspieszenie wydatków miało miejsce na koniec roku, zwykle w grudniu lub listopadzie. Obecnie trudno powiedzieć, czy resort finansów zmienił strategię, czy rzeczywiście budżet państwa jest napięty do granic możliwości, a każdy kolejny miesiąc to puchnące wydatki i deficyt.

– To wszystko stawia nowy rząd w bardzo trudnym położeniu – komentuje Dudek. – Można postawić tezę, że tegorocznego budżetu nie da się już znowelizować tak, by ewentualnie zwiększyć deficyt. By zaś nie przekroczyć limitu deficytu, konieczne byłyby poważne cięcia wydatków. Obecny resort finansów powinien więc jak najszybciej ujawnić, jakie wydatki zamierza ograniczyć. To bardzo ważna informacja dla nowego parlamentu – zaznacza Dudek.

Co się kryje za budżetem

Jednocześnie ekonomiści przypominają, że budżet państwa to jedno, a przecież są jeszcze liczne fundusze pozabudżetowe (takie jak Fundusz Przeciwdziałania COVID czy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych), które realizują ogromne wydatki publiczne (zwykle zadłużając się). Tak duże, że łączny deficyt sektora finansów publicznych w tym roku ma być dwa razy większy niż dziura w samym budżecie państwa.

Jeszcze gorzej, że o tych wydatkach niewiele wiadomo – część jest przedstawiana raz na kwartał, część (ta dotycząca zbrojeń) jest w ogóle utajniona dla opinii publicznej, a wszystkie nie podlegają kontroli parlamentu. Za to premier może osobiście, jednym ruchem, dowolnie je zwiększać.

Partie opozycyjne, które wygrały w tegorocznych wyborach, zapowiadają audyt finansów państwa, likwidację funduszy pozabudżetowych, przywrócenie przejrzystości w polityce fiskalnej. Ale na to potrzeba czasu.

Mina na 2024 r.

– Największą jednak miną, jaką zostawia po sobie PiS dla nowego rządu, jest procedura nadmiernego deficytu, jaką zapewne wdroży wobec Polski Komisja Europejska – ocenia Sławomir Dudek. Jeszcze w 2023 r. deficyt całego sektora finansów państwa ma przekroczyć 5 proc. PKB. I nie będzie to jednorazowy wyskok – z tytułu nadzwyczajnych zdarzeń – na który Bruksela mogłaby przymknąć oko, bowiem w 2024 r. Polska ma być ponownie 4,5 proc. PKB na minusie z tytułu wzrostu wydatków. Jak tłumaczy PiS: na bezpieczeństwo militarne, zdrowotne i socjalne Polaków.

Procedura nadmiernego deficytu wymaga zacieśniania pasa, co jest kłodą rzuconą pod nogi nowemu rządowi. Żaden premier nie chciałby rozpoczynać urzędowania od bolesnych cięć, tym bardziej premier wyłoniony przez ugrupowania, które w trakcie kampanii wyborczej złożyły wiele kosztownych obietnic.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu

Rząd PiS zostawia po sobie finanse publiczne z ogromnymi wydatkami i deficytem. W tym roku deficyt całego sektora może wynieść 5,6–6 proc. PKB, a w 2024 r. – 4,5 proc. PKB, wedle projektu ustawy budżetowej. Jeszcze gorzej wygląda wynik strukturalny, a więc z pominięciem wpływu cyklu koniunkturalnego. Wedle wyliczeń MFW w tym roku ma on wynieść 5 proc. PKB i utrzymywać się na podobnym poziomie, z niewielkim spadkiem do 4 proc., aż do 2028 r. Te wszystkie wskaźniki są znacząco powyżej limitów wyznaczonych dla członków UE. Oznacza to, po pierwsze, że procedura nadmiernego deficytu jest niemal pewna. Po drugie, że jeśli nowy rząd chciałby zrealizować swoje, w sumie kosztowne, obietnice wyborcze, to musiałby znacząco obniżyć wydatki. 

Po wrześniu deficyt w budżecie państwa wzrósł do niemal 35 mld zł, co opozycja okrzyknęła „dziurą Morawieckiego”. Ale ekonomiści ostrzegają, że to i tak stosunkowo niewiele wobec tego, co możemy zobaczyć na koniec 2023 r. Rząd PiS w nowelizacji ustawy budżetowej zaplanował deficyt na wysokim poziomie 92 mld zł, a istnieje ryzyko, że może być jeszcze większy.

Podatkowe zagadki

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Niemal 40 mld zł deficytu w budżecie. Wpływy z VAT na minusie
Budżet i podatki
Rząd ma nowy plan na finanse państwa. Będą wyższe podatki?
Budżet i podatki
MF: Od 2025 roku wchodzimy na ścieżkę redukcji deficytu
Budżet i podatki
Naprawa polskich finansów zajmie kilka lat. MF przedstawia tzw. białą księgę
Budżet i podatki
Stan budżetu państwa w spadku po PiS i nowy plan