Zapłacą one aż 60 procent podatku od nadzwyczajnych zysków, które wypracowały z powodu wysokich stóp procentowych i wywindowanych cen energii i paliw.
Czytaj więcej
Drogą rozporządzenia do ustawy o mrożeniu cen energii elektrycznej na 2023 r., którą przyjął rząd w piątek 14 października, wejdzie nowa opłata od przychodów spółek energetycznych. Prace nad podatkiem od marż zostały zawieszone.
Dzięki tym środkom rząd będzie w stanie subsydiować energię i nie zaciągać na ten cel pożyczek na rynkach. Nowy podatek ma obowiązywać przynajmniej przez 3 lata. - Jeśli sytuacja na rynku się zmieni, będę pierwszym, który złoży wniosek o jego zniesienie - zapewniał minister w parlamencie w ostatni piątek.
Na razie jednak te pieniądze mają dla Czechów strategiczne znaczenie i pozwolą na złagodzenie kryzysu energetycznego, który spowodował w ich kraju kryzys gospodarczy najgłębszy od trzydziestolecia. Trafiło się to w dodatku w czasie, kiedy kraj zaczynał wychodzić z zapaści gospodarczej spowodowanej pandemią COVID-19.
O nowym podatku debatowano od kilku miesięcy. Publiczna dyskusja zaczęła się od momentu, kiedy koalicja rządowa zdecydowała się na wprowadzeniu subsydiów do cen energii elektrycznej i gazu naturalnego. Władze zrobiły to pod naciskiem opinii społecznej, ogólnej frustracji oraz głosów z biznesu domagającego się wsparcia. Według oficjalnych wyliczeń nowy podatek powinien przynieść w roku 2023 wpływy w wysokości 85 mld koron (ok 4 mld euro) w tym roku. Dodatkowe wsparcie (15 mld koron) ma przyjść po wprowadzeniu przez Unii Europejską ceny maksymalnej na energię.