Zajmuje się pan condohotelami. To działalność hotelarska, deweloperska czy inwestycyjna?
Zasadniczo jesteśmy firmą hotelarską, ale mamy specyficzny sposób finansowania. Sprzedajemy poszczególne jednostki mieszkalne w hotelu pojedynczym inwestorom. Pracujemy też trochę na rynku finansowym, bo oferujemy inwestorom stopy zwrotu.
Na czym polega specyfika tego rynku? Mówi się, że hotelarstwo to jeden z najtrudniejszych biznesów świata.
Po stronie hotelarskiej to jest praca 24 godzin na dobę. Po stronie inwestycyjnej występują ryzyka. Jeżeli hotel nie jest położony w bardzo dobrym miejscu, znanym kurorcie, i nie ma obłożenia cały rok, to realizacja stóp zwrotu może być trudna. Kiedy zaczynaliśmy 10 lat temu był boom na rynku nieruchomości. Mieliśmy konkurentów, którzy oferowali wysokie stopy zwrotu z obiektów stojących w lokalizacjach drugiej kategorii. Tych podmiotów już nie ma. Można włożyć między bajki obietnice siedmiu procent zwrotu.