Decyzja rządu PiS o likwidacji bogatej w złoża węgla koksowego kopalni Krupiński naraziła na szkodę budżet państwa – twierdzą politycy PO i domagają się kontroli NIK. – Krupiński poszedł do likwidacji w chwili, kiedy ceny węgla koksowego poszybowały w górę o 250 proc., a Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) miała 1 mld zł zysku. Pierwotną decyzję o likwidacji należało wycofać. Zastanawiam się, dlaczego tego nie zrobiono. Powinna to zbadać NIK – tłumaczy Krzysztof Gadowski, poseł PO ze Śląska. To niejedyne wątpliwości wokół Krupińskiego.
Umowa z Silesian Coal
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", Prokuratura Regionalna w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień przez członków zarządu JSW, którzy w lutym 2015 r. zawarli umowę ramową o współpracy z prywatną spółką Silesian Coal (spółka celowa powołana przez niemiecką HMS Bergbau AG) przy eksploatacji złoża górniczego Orzesze. Podpisało ją dwóch wiceprezesów i dyrektor kopalni (dzień wcześniej dymisję złożył wieloletni prezes JSW Jarosław Zagórowski).
– JSW miała udostępnić infrastrukturę kopalni Krupiński i po uruchomieniu wydobycia węgla przez Silesian Coal otrzymywać opłatę za świadczenie usług. Szczegóły nie zostały nigdy uzgodnione – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.
Zyskiem kopalni Krupiński, która od dziesięciu lat przynosiła straty, miało być wynajęcie szybów i taśm kopalni prywatnej spółce, niemiecki inwestor posiadał bowiem koncesję na sąsiednie złoże węgla Orzesze. Znajduje się tam 680 mln ton węgla koksowego i energetycznego, które miały wystarczyć na kilkadziesiąt lat. Jak szacowała Silesia Coal, dzięki inwestycji w Orzeszu powstać miało co najmniej 700 miejsc pracy oraz kilka tysięcy etatów w firmach okołogórniczych.
Za korzystanie z infrastruktury Krupińskiego do wydobywania i przerabiania węgla ze złoża Orzesze niemiecki inwestor oferował JSW ok. 150 mln zł rocznie.