To głównie za sprawą Energi, gdzie do drugiej w 2018 r. zmiany prezesa (Arkadiusza Siwko) doszło w niespełna miesiąc od jego powołania, ale i Alior Banku, którego prezes Katarzyna Sułkowska zrezygnowała ze stanowiska zaledwie po pięciu miesiącach od formalnej nominacji. Mało też brakowało, by spółki SP podwyższyły ubiegłoroczny wskaźnik rotacji jeszcze bardziej – tak by się stało, gdyby doszły do skutku próby odwołania prezesów Lotosu i JSW.
O ile po jesiennej fali spekulacji o wymianie szefa Lotosu stanowisko Mateusza Boncy wydaje się na razie stabilne, o tyle sytuacja prezesa Ozona w JSW nadal jest niepewna. Jak jednak wynika z naszego barometru prezesów „Rzeczpospolitej", który mierzy rotację szefów największych 42 spółek Skarbu Państwa (nie wszystkie z nich są notowane na GPW), końcówka minionego roku była tam nieco spokojniejsza – na koniec grudnia 2018 r. wskaźnik spadł do 38,1 pkt. To oznacza, że w ciągu minionych 12 miesięcy ponad jedna trzecia szefów dużych państwowych firm została wymieniona – czyli znacznie więcej niż na GPW, ale w porównaniu z końcówką 2017 r. (47,6 pkt) można mówić o stabilizacji. Ubiegłoroczny wskaźnik rotacji szefów giełdowych spółek był też wynikiem sporej liczby zmian w prywatnych firmach. Ich szefowie też nie zawsze mogą liczyć na dotrwanie do końca kadencji.
Z hossą, ale niepewnie
Jedynie dwa miesiące zajmował fotel prezesa Gobarto (d. Polski Koncern Mięsny Duda) Przemysław Koźlakiewicz, który w październiku odszedł z zarządu spółki. Osiem miesięcy przetrwał na stanowisku szefa Unimotu Maciej Szozda, który nie spełnił oczekiwań rady nadzorczej. Nieco ponad rok zarządzał Idea Bankiem Tomasz Bury, który w kwietniu 2018 r. po zgodzie KNF formalnie objął to stanowisko, by w listopadzie z niego zrezygnować. – W 2018 r. widzieliśmy końcówkę rekrutacji związanych z szczytem cyklu, jak i początek rekrutacji, które wydają się sygnalizować tendencję spadkową tego cyklu – stąd skokowy wzrost zapotrzebowania na dyrektorów finansowych, co jest jednym z symptomów takiej sytuacji – twierdzi Tomasz Magda, partner w firmie Amrop, specjalizującej się w rekrutacji top menedżerów.
Jak przypomina Małgorzata Starczewska-Krzystoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego, najwięcej wymian w zarządach jest w czasach, gdy koniunktura gospodarcza słabnie albo się poprawia. W okresie hossy spółki stawiają na menedżerów bardziej skłonnych do ryzyka, którzy potrafią wyławiać nowe rynkowe szanse, a w czasach osłabienia koniunktury i niepewności potrzebne są kompetencje z zarządzania płynnością. – Wprawdzie w 2018 r. gospodarka szybko rosła, ale panowała duża niepewność i niestabilność regulacyjna – zaznacza ekonomistka. Łowcy menedżerskich głów chwalą koniunkturę w swojej branży.
– Do Polski wchodzą nowe firmy, otwierają się kolejne fabryki. Międzynarodowe korporacje przenoszą też do nas wiele regionalnych funkcji – twierdzi Zbigniew Płaza, partner zarządzający fimy Boyden. Przyznaje jednak, że to ożywienie dotyczy głównie stanowisk dyrektorskich, zwłaszcza tych jeden czy dwa poziomy poniżej zarządu a nie prezesów czy dyrektorów generalnych.
Rekordowa liczba zmian w USA
Najwyższą od pięciu lat liczbę 1452 zmian prezesów amerykańskich spółek odnotowała w 2018 r. firma doradcza Challenger, Gray & Christmas, Inc., która monitoruje rotację top menedżerów w USA. Według jej analizy było ich aż o ponad jedną czwartą więcej niż w 2017 r. Mniej stabilny był tylko kryzysowy 2008 r., gdy 1484 prezesów w USA pożegnało się ze stanowiskami. Na ubiegłoroczny wysoki wskaźnik rotacji amerykańskich szefów wpłynął ostatni kwartał, w którym liczba zmian top menedżerów (425) była najwyższa w historii badania, przewyższając o 45 proc. roszady w końcówce 2017 r. Jak wynika z raportu, najwięcej (27 proc.) zmian było skutkiem przejścia prezesa na emeryturę, ale 23 proc. szefów odwołano, z czego 14 w atmosferze skandalu.