Obecny sezon może się okazać dla firm nawozowych trudny. – Ceny zbóż utrzymują się na niskim poziomie, podobnie jak ceny surowców, do tego dochodzi spowolnienie gospodarcze. Nie widzę więc czynników, które miałyby pchać w górę ceny nawozów. Przeciwnie – oczekuję spadku cen w tym roku – mówi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
To problem dla polskich producentów wyrobów dla rolników. – Obecna sytuacja jest bardzo złożona – twierdzi Piotr Zarosiński, dyrektor departamentu zajmującego się handlem nawozami w Grupie Azoty. – Z jednej strony grupa zanotowała rekordowe wyniki sprzedaży nawozów w 2019 r., z drugiej zużycie nawozów zarówno na rynku krajowym, jak i w wielu krajach Unii Europejskiej spada – wyjaśnia. Tłumaczy, że jest to wynik wprowadzania nowych regulacji związanych z ochroną środowiska i ograniczaniem emisji niektórych substancji do atmosfery, a także trwającej dwa sezony suszy na dużym obszarze Polski.
Spadek popytu widoczny był już w poprzednich latach. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w sezonie 2018/2019 zużycie nawozów mineralnych zmniejszyło się o 8 proc., do 1,9 mln ton w przeliczeniu na czysty składnik.
– Czynnikiem determinującym wielkość popytu na nawozy będą na pewno w bieżącym sezonie ceny płodów rolnych oraz pogoda. Jeśli wiosna będzie łagodna, a ilość opadów wystarczająca, możemy się spodziewać niezłego popytu – przewiduje Zarosiński.
Dodaje, że ceny niektórych nawozów na rynkach międzynarodowych są w tej chwili na poziomach najniższych od 2010 r., co jest efektem m.in. niższych cen surowców i dużych zapasów. – Taki poziom cen pozwala jednak na pewien optymizm, oczekujemy, że w średnim okresie zaczną one rosnąć – zaznacza Zarosiński.